poniedziałek, 11 lipca 2011

Moc słowa

Niby kilka liter, ale jaką może mieć moc. Przekonałam się nie raz, nie dwa. Potrafią zaczarować, że zapominamy o wszystkim, są tylko one, słowa. Zostają długo w moich myślach, to chyba kwestia tego, że jestem pamiętliwa, ale jeśli chodzi o te dobre i złe rzeczy. Dźwięczy mi w głowie, czasem nie mogę przestać myśleć o tych wypowiedzianych głoskach w moją stronę.
Sztuka rozmowy nie jest łatwa. Ja lubię używać ironii, dlatego potrzebuję kogoś kto ją zrozumie, żart mam niewybredny, więc musisz wiedzieć o czym mówię do Ciebie, tak, tak do Ciebie J
Kiedyś poznałam chłopaka, który studiował filozofię, mieszkał w akademiku; spytałam jak można się uczyć w akademiku, dzieląc pokój z np. wieczną imprezą i tymi kuszącymi pijackimi propozycjami. On odpowiedział, że nauczył się ‘uczyć przez dyskusję’. Jakie to mądre i pożyteczne, zwłaszcza w humanistycznych kierunkach, bo przyjmijmy, że dyskusje o ciągach i różniczkach mogą nie dać dobrych efektów na egzaminie…
Rozmowy kształcą, czy to z panem konduktorem, kiedyś spotkałam jednego, który rozwikłał moją zagadkę w krzyżówce, czy też rozmowy długie niby o niczym. Te przy winie i te przy wódce także. Alkohol ma to do siebie, że rozwiązuje języki, pewnie co nieco o tym wiecie...
Kim bylibyśmy bez umiejętności konstruktywnej kłótni? Ja lubię polemikę słowną, ale tylko z przeciwnikiem, który wie o czym mówię, który sprowadzi mnie do parteru kiedy zbaczam z tematu, który zauważy kiedy nie słucham. Chcę, żeby ktoś utarł mi nosa. Tak, tego chcę, potem moja obrona i wnioski. Nie lubię kompromisów przesadnie, nie to, że nie jestem ugodowa, ale ktoś zawsze jest poszkodowany, nie oszukujmy się. Wygra ten, kto jest silniejszy i to jego stanowisko będzie na górze. Nie ukrywam, że lubię jak wszystko idzie po mojej myśli, ale kto tego nie lubi? Po prostu umiem być zdecydowana, trochę perswazji i dużo osób wymięka. Dlatego szukam 'mocnego w gębie', kogoś kto chwyci w lot o czym mówię, czasem nawet gdy nie dokończę myśli, lubię takich partnerów do rozmów.
 Jak dobrze dyskutować? Tak, żeby mieć kartę przetargową w rękawie? Nadal się tego uczę, dużo zależy od przeciwnika.
 Nigdy nie powiedziałam, że wiem dużo, wiem mało, prawie nic, więc chcę się kształcić. Rozmowa daje tą możliwość w odsłonie całkiem przyjemnej. Czasem jakieś głupstwo spowoduje temat do przemyśleń, artykuł w gazecie, headliner, cokolwiek, potem mi to opowiesz i ja już wiem więcej. O to chodzi w codziennym życiu, kiedy funkcjonujemy w społeczeństwie, współżyjąc z innymi istotami.
Rozmawiamy, czasem small talk o pogodzie, czasem o niechcianej ciąży koleżanki. Trzeba się dostosować. Być elastycznym, otwartym i chętnym do konwersacji, to na pewno cechy społecznych jednostek.
Jakoś ostatnio wolę napisać, niż gadać, bo to pisanie to czasem nie rozmowa, ale gadanie, jakoś mam chęć wydusić palcami niż ustami. Może taka chwila, może nie. Pisanie daje ulgę, nie musisz mieć dobrego rozmówcy. Powiem, że nie lubię typów ‘słuchaczy’. Pewnie, zdarzy się dzień, że gadasz bez przerwy, ale zawsze oczekujesz reakcji, a tu jej brak, on słucha. Czy słuchanie to tez umiejętność? Nudów na pewno, ale kto chciałby rozmawiać o nudach…
Lubię sytuacje, kiedy przypadkiem stwarza się grunt do rozmowy, często żartobliwej, ale jak to miło zażartować z panią w markecie, czy w kasie, aż chce się tam wrócić. Gorzej, jeśli pani nie zrozumie naszej riposty, spojrzenie ‘na dziwaka’ bezcenne. Gdy czasem kupuję używki (ale b. rzadko)J lubię zażartować o dowodzie. –A dowodu pani nie chce? Trochę się dowartościuje zawsze
chciałabym sypać cytatami jak z rękawa, ale mało ich pamiętam, dziś dodam jeden, Lichteberga: 
"Nigdy nie pisać książki, kiedy wystarczy strona, ani rozdziału, gdy starcza słowo."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"