środa, 16 września 2015

"Kilogram drogi"

Odmieniam wszystko co moge przez przypadki, nie tylko rzeczowniki.
Odmieniam siebie i wszystko dookola.  
W mianowniku mianuje sie peregrino. Pielgrzymka,droga. Drogowskazy, strzalki. 
Kazdy jest sam i niby wszyscy razem. Jeden gasi swiatlo, kazdy slepnie; jeden chrapie nikt nie spi. 
Kazdy krok stawiasz sam, swoimi obolalymi stopami, bo okazuje sie, ze po 30km cale cialo mowi dosc. Kazdy gram w plecaku, kazdy krok, kazde stapniecie wydaje sie byc ostatnim. 
Jednak nie.
Przesuwasz granice dalej, kazdego dnia. Zmieniasz sposoby i taktyki.
Czlowiek niczym bakteria przystosowuje sie do tego, co staje mu na drodze. 
Co pcha dalej? Nie wiem i nie chce wiedziec. 
Cel? 
Ale dlaczego taka trudna droga do jego osiagniecia? 
Marze o rowerze, o wykonywaniu innych ruchow niz stawianie krokow. A jednak ide dalej, o spaniu w pokoju bez 10innych osob, o rozpakowaniu plecaka... Jednak jest cos takiego w drodze, że napedza umysl do dzialania, spręza w nim powietrze, przetwarza cukry na mysli i pyta co bedzie nastepne? Co zrobisz po powrocie? Wiem jedno. Nie pojde pieszo:) 

Chodz opowiem ci bajeczke... Nie nie nie. Spakuj plecak i chodz. Sam zobaczysz jak pali slonce, jak zacina desZcz i jak wieje, jak jest pomarancZowy alert hiszpanskich sluzb meteorologicznych. Nie zobaczysz tego na zdjeciu. Filmie. Tylko zwazysz na wadze doswiadczenia. 

Buen camino!