niedziela, 10 lipca 2011

Bańka mydlana.


Jakie niesamowite są bańki mydlane, dmuchasz i JEST ona, kolorowa, mała, duża…leci chwileczkę i KOSZMARNE zniknięcie, pęka nasz balonik, koniec zachwytu. Musisz znów dmuchnąć, żeby się chwilę zachwycić, i tak to zaczyna uzależniać, bo chcesz patrzeć na bańki, a one znikają i bawisz się jak małe dziecko…. To taki wstęp do innego tematu, nie wiem dlaczego akurat o bańkach, a nie, wiem! Wczoraj na słoneczku dmuchałam i je robiłam i tak się zastanawiałam jak one powstają itp … oto stąd przemyślenie mijających baniek… Ale taka bańka, to też jak nasze szczęście, takie ulotne chwilowe, ale ta chwila piękna jest, kolorowa, unosi nas wysoko…potem czar pryśnie i wrócimy na ziemię, ale minie trochę czasu i znów spotykamy, czy to nas spotyka happiness.
A dywagować zaczęłam po obejrzeniu paru odcinków Mad Mena. Po krótce tylko opiszę, serial osadzony w latach 60tych, opisuje kilku pracowników firmy zajmującej się reklamą, ale także ich życie prywatne… Whisky, papierosy to jak tlen, kobiety na boku także. Mamy głównego bohatera, nie mówi za dużo, ale jak powie, to coś konkretnego, jest surowy, trochę nawet przystojny, niedostępny, kobiety go pragną. I przychodzi moment, kiedy żona dowiaduje się o jednej z jego znajomości, nie chce z nim być, ‘wyprowadza go z domu’. I co się dzieje? Nie wiem, czy zatęsknił za nią naprawdę, albo za tym poczuciem, że ma stałą kobietę, ale chce do niej wrócić, mimo, że otaczają go kobiety… Ale co się dzieje ze mną, jako odbiorcą? Aż się zdziwiłam. Powinnam go nie lubić. Bo jest chodzącym stereotypem faceta, który na każdym kroku ma kochankę, oszukuje żonę, a miał być wierny… Ale nie. Ja lubię jego, tego złego faceta. Jak to możliwe? Chcę, żeby wrócił do rodziny, żeby nadal kłamał, był Mad menem, czy coś ze mną nie tak? Chyba tak, zgaduję. Podchodzę do siebie z wielkim dystansem, nie umiem zakochać się w sobie, no może trochę za bardzo wierzę w moje zdolności przywódcze, ale tak to do rany przyłóż…Czy to prawda, że kochamy drani, a wychodzimy za tych dobrych. Trudno ocenić, ale ziarnko prawdy tam jest. Facet musi być twardy, urwisem w szkole, przyłożyć (nie kobiecie) kiedy trzeba. A z perspektywy czasu wiem, że ci ‘dobrzy’ nudzą kobiety. Pewnie nie wszystkie, ale takie jak ja na pewno. Lubię elegancję, dżentelmena, ale nie wiem czego brakuje dobrym chłopcom, którzy mają poukładane w głowie, wiesz, że będą wierni, zawsze przy twoim boku...ale to jest fajne na chwilę, może to stare porzekadło prawdę mówi, że za takiego powinno się wyjść, zapewni nam poczucie bezpieczeństwa. Ale dla mnie to najważniejsze przy wyborze męża nie jest. Skoro mam z nim spędzić lat dużo, to chcę, żeby umiał mnie doprowadzić do łez, ale tych ze wzruszenia, ze śmiechu i też ze wściekłości. Gra emocji kształtuje nasz charakter i nasze uczucia, a taka wybuchowa mieszanka to jest to!
Może jestem zepsuta, szatan się mną zainteresował, nie wiem. Grzeczni ludzie mają taką metkę na sobie, która jest automatycznie do nich doklejana, nie mówię, że słusznie. I mam obraz grzecznego człowieczka, który okazuje się jeździć na Woodstocki od 8lat, a ja nie umiem tego skleić w jedno. Miły, grzeczny, ułożony vs tanie wina, błoto i cały ten woodstockowy świat. To tylko potwierdza, nie oceniaj po okładce, co prawda, to prawda, ale czasem to trudne, odeprzeć od siebie pierwsze wrażenie i poczekać na ciąg dalszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"