piątek, 15 lipca 2011

Deutsche, deutsche uber alles :)

Wiecie co, nie wiem dlaczego ludzie tak krytykują Niemców? Dziś jadąc na moim rowerze, który nawet chłopaków w Rozbracie zainteresował  'fajna rama'( zdjęcie poniżej, żeby przestrzec wszystkich złodziei, bo i tak Was znajdę, gdy tylko przywłaszczycie sobie mój rower)


 jadąc oczywiście nieprzepisowo, po 2 pifkach, po pasach, w szeregu aut zatrzymał się tylko jeden, ten na niemieckich rejestracjach.   Z uśmiechem kiwnęłam ręką, i sobie pomyślałam o moich znajomych, którzy nie lubią niemieckiego narodu. Nie wiem dlaczego.

Krytykują język, że wszystko jakby rozkazem mówione, nawet moje ulubione słówko 'Süßigkeiten'. Ja miło wspominam niemiecki, zawsze z zapałem się uczyłam, może kwestia młodego wieku kiedy zaczęłam, nie potrafię odpowiedzieć. Ale zapewne mało kto miał niemiłe wspomnienia związane bezpośrednio z Niemcami. Uśmiechają się, przepuszczają, wiadomo porządek musi być. Ale jaki powód do ich nielubienia? ?Będąc tam, życie jest strasznie monotonne, bynajmniej ja byłam gdzieś na wsi, w górach, każdy zapowiada się telefonem, kultura przede wszystkim...Jaki powód mają młodzi ludzie żeby nie lubić Niemców? Wiem, powtarzam się, ale nie potrafię znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Tematy historyczne chyba możemy odłożyć na bok, to już nie nasze pokolenie, któe pamiętałoby te czasy...Powód? Hm...Każdy naród słynie ze stereotypów, których strasznie nie lubię jak pisałam, ale żeby od razu zakwalifikować cały naród...

Lubię mieć w pobliżu osoby, z którymi omawiam jakieś głupoty, wypiję pifko, czy nawet wodę, ale będąc z nią jest mi dobrze. Przestaję myśleć, tym co mnie dziś wkur*, o tym, że jutro znów to, czy tamto. Jest teraz i już. Taki out of the world. Siedzimy, nie robiąc nic konstruktywnego, ale nadal jest coś, że nie chcę mi się wstać i jechać do domu. Doszłam do wniosku, że nie mogłabym mieszkać sama, co ja bym robiła? JEstem istotą społeczną, spragnioną kontaktów ludzkich. Nie jest to kwestia tego, że nie potrafię sobie zorganizować czasu, ale po jakimś czasie brakuje kontaktu z człowiekiem. Żaluję, że nie wyjechałam na studia, że nie mieszkałam w akademiku, że to, że tamto. Ale jest teraz. Nie zrobiłam, trudno, już nie zrobię, nie mam 17 lat, żeby próbować tylu nowych rzeczy, czas na posuwa, nieubłagalnie. Nie czuję się stara duchem, ale lat w kalendarzu przybywa...

http://www.youtube.com/watch?v=7bLgGYFLhgQ

czwartek, 14 lipca 2011

Banał.

Czy lubimy banalny styl życia? Powiemy, że nie, bo nas nudzi. Ale nadchodzi moment, kiedy chcemy życie niczym z filmu akcji zmienić właśnie na coś zwyczajnego. Ale co będzie tą zwykłością? Kotlet z burakami czy dom na wsi?
I tak  źle i tak niedobrze. Jesteśmy istotami napędzanymi hasłami ‘carpe diem’, czy ‘życie masz tylko jedno’, wieczna nagonka, że dziś jesteś, jutro bang bang i Cię nie ma!
Każdy myślący, szukający wrażeń ludek chce żyć pełną piersią, nie żałować, że czegoś nie zrobił…to nadaje naszemu życiu bardzo szybkie tempo - bieg w drodze do doskonałości do idealnego życia, które będziemy promować jako swoje. I po tym biegu potrzebujemy odpoczynku, często w momencie gdy zwolnimy nie umiemy sobie poradzić, zaczyna się wszystko sypać…nie mamy już dziewczyny, ale mamy wolny czas, którego tak nam było potrzeba. Coś straciliśmy, coś zyskaliśmy. Wtedy tylko zostaje ustalenie listy priorytetów, czego chcemy, w którym wariancie jest nam lepiej.
Moc yin i  yang.
Możecie się śmiać, ale rozsądnie rzec ujmując, to jest to co trzeba w życiu osiągnąć. Równowaga. Pomieszanie adrenaliny ze spokojem. Tylko w jakich proporcjach, 5 dni biegu, 2 dni chilloutu? Nie wiem. Ale idea wzajemnej równowagi jest taka oczywista. Wzajemne siły, które się uzupełniają, jedna zawiera pierwiastek drugiej, są współzależne, napędzają się wzajemnie. I taka opcja życiowej mądrości jest dla mnie dobra. Ale sztuka zrównoważenia jest trudna do nauczenia się, to jest jej największy minus, pewnie jak się nauczę to będę miała z 50 lat. I tak zawsze pod górkę, jak coś ma być pożyteczne, to potrzeba czasu, żeby to wszystko dojrzało w nas. Ale głupota nie potrzebuje okresu wzrostu w naszym umyśle. Myśl i czyn, zaledwie ok. kwadransu i już jest na naszym koncie. A coś  mądrego, musi urosnąć w nas, droga do jego realizacji jest taka długa i usłana głupotami…

Wiecie co, mam taką aplikację na mojej stronie igoogle, horoskop. Dziś napisali mi, że kreatywność to najlepszy sposób na radzenie sobie ze światem, niezłe, przyznaję. I to mistyczne zdanie „Wtedy to Ty sam dosłownie stwarzasz swój świat.”. Takie to znajome, tylko czy do końca prawda? Jesteśmy głównodowodzącymi naszego rejsu, ale nie damy rady sami stworzyć naszego świata, możemy go kreować, przynajmniej starać się, ale dużo zależy od losu, ludzi spotkanych, od chwili kiedy np. na mnie spojrzysz, od ułamka sekundy, który może zmienić nasze tworzenie świata. Pomysł, który mamy w głowie nadaje temu wszystkiemu kształtu, ale poszczególne elementy nie zawsze są wynikiem naszych przemyślanych działań.

poniedziałek, 11 lipca 2011

Moc słowa

Niby kilka liter, ale jaką może mieć moc. Przekonałam się nie raz, nie dwa. Potrafią zaczarować, że zapominamy o wszystkim, są tylko one, słowa. Zostają długo w moich myślach, to chyba kwestia tego, że jestem pamiętliwa, ale jeśli chodzi o te dobre i złe rzeczy. Dźwięczy mi w głowie, czasem nie mogę przestać myśleć o tych wypowiedzianych głoskach w moją stronę.
Sztuka rozmowy nie jest łatwa. Ja lubię używać ironii, dlatego potrzebuję kogoś kto ją zrozumie, żart mam niewybredny, więc musisz wiedzieć o czym mówię do Ciebie, tak, tak do Ciebie J
Kiedyś poznałam chłopaka, który studiował filozofię, mieszkał w akademiku; spytałam jak można się uczyć w akademiku, dzieląc pokój z np. wieczną imprezą i tymi kuszącymi pijackimi propozycjami. On odpowiedział, że nauczył się ‘uczyć przez dyskusję’. Jakie to mądre i pożyteczne, zwłaszcza w humanistycznych kierunkach, bo przyjmijmy, że dyskusje o ciągach i różniczkach mogą nie dać dobrych efektów na egzaminie…
Rozmowy kształcą, czy to z panem konduktorem, kiedyś spotkałam jednego, który rozwikłał moją zagadkę w krzyżówce, czy też rozmowy długie niby o niczym. Te przy winie i te przy wódce także. Alkohol ma to do siebie, że rozwiązuje języki, pewnie co nieco o tym wiecie...
Kim bylibyśmy bez umiejętności konstruktywnej kłótni? Ja lubię polemikę słowną, ale tylko z przeciwnikiem, który wie o czym mówię, który sprowadzi mnie do parteru kiedy zbaczam z tematu, który zauważy kiedy nie słucham. Chcę, żeby ktoś utarł mi nosa. Tak, tego chcę, potem moja obrona i wnioski. Nie lubię kompromisów przesadnie, nie to, że nie jestem ugodowa, ale ktoś zawsze jest poszkodowany, nie oszukujmy się. Wygra ten, kto jest silniejszy i to jego stanowisko będzie na górze. Nie ukrywam, że lubię jak wszystko idzie po mojej myśli, ale kto tego nie lubi? Po prostu umiem być zdecydowana, trochę perswazji i dużo osób wymięka. Dlatego szukam 'mocnego w gębie', kogoś kto chwyci w lot o czym mówię, czasem nawet gdy nie dokończę myśli, lubię takich partnerów do rozmów.
 Jak dobrze dyskutować? Tak, żeby mieć kartę przetargową w rękawie? Nadal się tego uczę, dużo zależy od przeciwnika.
 Nigdy nie powiedziałam, że wiem dużo, wiem mało, prawie nic, więc chcę się kształcić. Rozmowa daje tą możliwość w odsłonie całkiem przyjemnej. Czasem jakieś głupstwo spowoduje temat do przemyśleń, artykuł w gazecie, headliner, cokolwiek, potem mi to opowiesz i ja już wiem więcej. O to chodzi w codziennym życiu, kiedy funkcjonujemy w społeczeństwie, współżyjąc z innymi istotami.
Rozmawiamy, czasem small talk o pogodzie, czasem o niechcianej ciąży koleżanki. Trzeba się dostosować. Być elastycznym, otwartym i chętnym do konwersacji, to na pewno cechy społecznych jednostek.
Jakoś ostatnio wolę napisać, niż gadać, bo to pisanie to czasem nie rozmowa, ale gadanie, jakoś mam chęć wydusić palcami niż ustami. Może taka chwila, może nie. Pisanie daje ulgę, nie musisz mieć dobrego rozmówcy. Powiem, że nie lubię typów ‘słuchaczy’. Pewnie, zdarzy się dzień, że gadasz bez przerwy, ale zawsze oczekujesz reakcji, a tu jej brak, on słucha. Czy słuchanie to tez umiejętność? Nudów na pewno, ale kto chciałby rozmawiać o nudach…
Lubię sytuacje, kiedy przypadkiem stwarza się grunt do rozmowy, często żartobliwej, ale jak to miło zażartować z panią w markecie, czy w kasie, aż chce się tam wrócić. Gorzej, jeśli pani nie zrozumie naszej riposty, spojrzenie ‘na dziwaka’ bezcenne. Gdy czasem kupuję używki (ale b. rzadko)J lubię zażartować o dowodzie. –A dowodu pani nie chce? Trochę się dowartościuje zawsze
chciałabym sypać cytatami jak z rękawa, ale mało ich pamiętam, dziś dodam jeden, Lichteberga: 
"Nigdy nie pisać książki, kiedy wystarczy strona, ani rozdziału, gdy starcza słowo."

Ograniczeni.

Myślę o wielu ludziach, którzy pozbawieni są wszelkich swoich myśli, swoich praw do myślenia, mówienia tego czego chcą. Ale chodzi mi o ludzi, którzy są tak ubodzy wewnętrznie, że nie wiedzą co ze sobą zrobić. Jedyną rozrywką są dla nich kluby, zakupy. Ludzie widmo. Żyją, bo muszą, a nie chcą. Albo raczej chcą, ale nie widzą, że czegoś im brakuje.
Chęć poszukiwania, przemyśleń daje nam wykształcenie? Nie wiem. Mnie na pewno popchnęło do tego. Otworzyłam swój umysł na ludzi, na historię, na to jak było kiedyś, na to jak będzie. Co mają ludzie, którzy nie robią nic. Idą tam gdzie im pokazano, nie odważą znaleźć się swojej drogi. Jak im wytłumaczyć, że chodzi o coś więcej niż markowy tshirt czy wakacje w Egipcie? Nie wiem.
Pogoń za kasą, to jest co  lubią robić, choć w ograniczonym stopniu. Nie odważą się na ‘skok na bank’’, bo po co?, to niesie ryzyko, którego się boją.
Społeczeństwo, któremu zmieniają się priorytety, czy ono jest wyznacznikiem konwenansów? Moi rodzice nie zrozumieliby tego bloga, nie krytykuję ich za to. Często ludzie, którzy nie poznali świata, w jakimkolwiek stopniu są ograniczeni. Gejów nazywają pedałami, humanistów filozofami, bo po co rozwijać swój intelekt kiedy jest tyle ‘ważniejszych’ rzeczy do zrobienia. Mówią czyimiś słowami, tymi z „Faktu” czy z „Wiadomości”, nie potrafią się ustosunkować do niczego, nic nie jest ich. Chwycisz książkę w rękę, a on zapyta po co?
Nazwą mnie wariatką, albo będą podziwiać za ‘skomplikowaną osobowość’. Moim ulubionym określeniem na ludzi jest ‘specyficzny’, aż się uśmiechnęłam. Ile razy rozmawiam o kimś, kogo nie poznałam, pytam jaki on jest, -wiesz, specyficzny. Nie wiem jak t zrozumieć, to że lubi Władcę Pierścieni, czy dlatego, że jeździ na rowerze w deszczu?
Obejrzałam ostatnio spektakl o osadzonych w areszcie. Zastanowiło mnie to, jak jest w więzieniu. Jak to jest być ograniczonym w tak fizyczny sposób, być pośród tych ‘złych’. Zawsze chciałam spotkać osobę, której pomogę wyjść na tzw prostą. Nie wiem dlaczego, tak mam, lubię tych złych, którzy stają się dobrzy, albo i nie, nadal są źli. Zło, zło, zło. Jestem skorpionem. Uwielbiam ten znak zodiaku. Jest pełen sprzeczności, dążenia do doskonałości, perfekcjonizmu, ale jakże ciężko go zadowolić.
Czy miesiąc, w którym się urodziłam wpływa na to jaka jestem? Co by się stało gdybym była innym symbolem w horoskopie? Wierzyć w to czy nie? Ja lubię poczytać o skorpionach, taki opis właściwego skorpiona, to mój ideał, to osoba, która zatruje gdy potrzeba, ale pomoże kiedy ją o to poproszą. Być dobrym człowiekiem, tzn jakim? 

Deszcz.

Dlaczego uciekamy przed deszczem, nosimy parasole, kalosze? Przecież ma taką moc oczyszczającą. Pół godziny wystarczyło, żebym była mokra, ale od deszczu. Rower to jest to co lubię, w sumie chyba kręcą mnie 2 kółka napędzane wszelakimi mocami.
Palę papierosa, odczuwam ich niedosyt, dlaczego? Szukam swojego miejsca. Gdzie ono jest?

Nikt, tutaj w Polsce nie myśli o mocy deszczu. A na Pacyfiku jest głównym źródłem słodkiej wody, tak słodkiej, że żyć bez niej nie możemy. Kropla, a ratuje niejednego. A my uciekamy przed tym życiem. Dziś wyszłam, w sumie wyjechałam mu naprzeciw. Kłębią się setki myśli, zapachów. Pamiętacie jeszcze ten zapach kiedy jesteście mokrzy od deszczu? Może i tak. Ale to na pewno przypadek, zmoknęliście, bo nie mieliście parasola. Ale wyjść z premedytacją na deszcz?
Jadę, największym problemem są krople osadzające się na rzęsach, na tych które chronią nasze oko, a teraz przeszkadzają, bo ograniczają widoczność. Trochę jak w życiu, blokery, które ograniczają nas, nie pozwalają iść do przodu droga, którą chcielibyśmy iść. Często jest to rutyna, chłopak, przyjaciele, szkoła, coś co nas trzyma, ale tylko pozornie.
Kolejnym problemem były napełniające się wodą buty, które ciągną w dół. Można je zdjąć, ale jechać na bosaka straszna niewygoda. Stoimy przed wyborem mniejszego zła, czyli jedziemy  w tych mokrych butach. I tak też w życiu, mamy mokre buty, mokre od zmęczenia wstawiania nas w kolejne ramy, w role, które musimy wypełniać, funkcje, które spełniamy.
Wielu krytykuje mnie za luźną myśl, że potrafiłabym wsiąść do pociągu, samolotu tak znienacka, zniknąć w fizycznej formie. –Jak? Mogłabyś nas zostawić? Otóż tak. Nie byłoby łatwo, ale potrzeba ucieczki jest czasem nadwyraz silna, potrzeba zmiany, walki o swoje szczęście. Inni powiedzą, nie dasz rady. Ale dam, wiem o tym. Wiem, że targnie mną siła i już, przetnę więzi, nie mylić z całkowitym ich odcięciem. Co się wtedy stanie? Nie wiem.
Nie lubię pożegnań, więc wyjechałabym bez niego, bo przecież wrócę, tu czy tam, ale będę. Pożegnania nastrajają mnie negatywnie, ryczę, po prostu nie mogę przestać. Muszę wtedy mieć awaryjny plaster, który przyklejam szybko w nowym miejscu, wśród innych ludzi, wśród czegokolwiek. Nie zapominam o tym, co zostawiam, mam to głęboko w sobie, mogę otworzyć tą szufladę i wyjąc co mi potrzeba. Ale czego mi potrzeba? Dziś nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Dobrze, źle, nie wiem, po prostu nadal szukam.

niedziela, 10 lipca 2011

Konwenanse

Myślę konwenanse, mam w głowie tylko  'pierdol konwenanse' które śpiewa TEDE w  "Wielkie JOł"
http://www.youtube.com/watch?v=xdtX8aT4jQk


Popijam piwko, jest późno trochę. Wróciłam z szoł teatralnego. Natchnęło mnie tam na posta o konwenansach. Kto i komu dał prawo wkomponować nas w jakiekolwiek ramy? Pytam. Właśnie musiałam zabić robaka, chodził po mojej szyi, skąd? Nie wiem. Nie chciałam go zgładzić, bo przecież dlaczego? Ale to zrobiłam. Bo tak się przyjęło, że robaki się zabija, kurczaki i świnie się je, krowy dają mleko...bla bla bla. Ale kto to wszytko tak rozporządził? Dlaczego głos ogółu jest przyjęty jako ten właściwy? A dlaczego większość jest wyznacznikiem 'normalności". Powiem, po fejsbukowemu, "nie lubię tego". Dlaczego kobieta mA się kochać z mężczyzną, dlaczego on ma być wyższy, starszy? Nie wiem. Wy pewnie też.
 Mamy normalność, tą wpojoną, wyuczoną, a jednak powstają wyjątki i dzieją się rzeczy gorszące tych z większości, tych normalnych. Ale czy jak ja piszę  takiego posta to jestem normalna, czy też nie? Hm. Ludzi jest wielu, nie wiem ilu czuje się w jakikolwiek sposób innych od całego społeczeństwa normalsów. Ale kogo nazwać normalsem, śmiech..., kto ma takie prawo,żeby powiedzieć, że ja nie pasuje tu czy tam. Spierdalaj po prostu, tyle powiem.
 Mamy wolność, demokrację i zarazem pełno ograniczeń, więc co to wolność pytam? Hm, śmiech się ciśnie na usta, sięgnę po drugie piwo, spojrzę na zwłoki tego robaka, którego zamordowałam. No i powiem, że dostałam gift. Zapalniczkę, z szemranymi inicjałami, nienapełnioną benzyną, ale słowa "ona ma dla mnie sentyment' wystarczą. Jutro pójdę napełnię, i co? Mam palić, kiedy prawie nie palę? Ale prezent to prezent...Lubię je. Bardziej dawać niż otrzymywać chyba, a dar wewnętrzny trafiania w sedno mam wrodzony. Kocham to. uwielbiam wręcz. Sprawić komuś radość moją kreatywnością, mam nadzieję, że tego doświadczyliście...tzn, nie osiągając moją pomysłowością, tylko waszą. Bo chyba ją macie? Nie kradniecie mojej?
Kim w dzisiejszych czasach jest 'każdy'/ Kurde ile bym dała za odp. na to pytanie.  Czy to ja popijająca pifko o 2 w nocy, czy to ty śpiący teraz?
Wprowadzono nas w sztywne ramy, powiedziano, że alkohol po 18.stce, po zmroku, że seks po ślubie, że to, że tamto. A ja tak nie chcę. Ja chcę pojechać dookoła świata, pić w południe i różne takie rzeczy, których niby nie wypada. Nie ma chyba człowieka, który po ok. minucie nie określa jaki jesteś. Po wyglądzie, po tym co powiesz, on ma jakieś zdanie. Czasem mylne, czasem prawdziwe. 60 sekund. Jesteś na wozie, albo pod. Albo będzie dziś seks, albo sam przed lustrem zostaniesz...Twoja szansa. Taka jak N. Cage'a w filmie. Tylko życie to nie film, nie ma rewind, nie ma forward, jest tylko NOW.
Zostało mi pół piwa. więc napiszę coś jeszcze w tym temacie, który nie jest łatwy. Gdy ktoś wykracza poza konwenanse staje się bohaterem lub odludkiem. Trudno jest być odludkiem, ale bycie sobą przekona wszystkich. NA nic się zda pozerstwo i takie inne. jeśli mam ochotę to się śmieję, jeśli nie, to powiem Tobie, że to raczej śmieszne nie było. Czy ty się obrazisz, nie! Bo to moje zdanie, ty masz swoje, ale w momencie gdy ja rozmawiam z tobą, znaczy, że nastąpił jakiś moment, który mnie w pewnym stopniu zbliżył do ciebie. Nie pamiętam jak to było, czy to było całowanie w parku, czy całonocna rozmowa niewiadomo o czym, ale coś nas 'pssss'. 
Mam paru przyjaciół, nie pamiętam jak to było na początku. Ważne, że jest teraz. Przy nich można milczeć nie szukając tematów do rozmów, bo po co? Milczymy sobie razem. Pierdolić system. Bo jest nic nie wart, po prostu...

Bańka mydlana.


Jakie niesamowite są bańki mydlane, dmuchasz i JEST ona, kolorowa, mała, duża…leci chwileczkę i KOSZMARNE zniknięcie, pęka nasz balonik, koniec zachwytu. Musisz znów dmuchnąć, żeby się chwilę zachwycić, i tak to zaczyna uzależniać, bo chcesz patrzeć na bańki, a one znikają i bawisz się jak małe dziecko…. To taki wstęp do innego tematu, nie wiem dlaczego akurat o bańkach, a nie, wiem! Wczoraj na słoneczku dmuchałam i je robiłam i tak się zastanawiałam jak one powstają itp … oto stąd przemyślenie mijających baniek… Ale taka bańka, to też jak nasze szczęście, takie ulotne chwilowe, ale ta chwila piękna jest, kolorowa, unosi nas wysoko…potem czar pryśnie i wrócimy na ziemię, ale minie trochę czasu i znów spotykamy, czy to nas spotyka happiness.
A dywagować zaczęłam po obejrzeniu paru odcinków Mad Mena. Po krótce tylko opiszę, serial osadzony w latach 60tych, opisuje kilku pracowników firmy zajmującej się reklamą, ale także ich życie prywatne… Whisky, papierosy to jak tlen, kobiety na boku także. Mamy głównego bohatera, nie mówi za dużo, ale jak powie, to coś konkretnego, jest surowy, trochę nawet przystojny, niedostępny, kobiety go pragną. I przychodzi moment, kiedy żona dowiaduje się o jednej z jego znajomości, nie chce z nim być, ‘wyprowadza go z domu’. I co się dzieje? Nie wiem, czy zatęsknił za nią naprawdę, albo za tym poczuciem, że ma stałą kobietę, ale chce do niej wrócić, mimo, że otaczają go kobiety… Ale co się dzieje ze mną, jako odbiorcą? Aż się zdziwiłam. Powinnam go nie lubić. Bo jest chodzącym stereotypem faceta, który na każdym kroku ma kochankę, oszukuje żonę, a miał być wierny… Ale nie. Ja lubię jego, tego złego faceta. Jak to możliwe? Chcę, żeby wrócił do rodziny, żeby nadal kłamał, był Mad menem, czy coś ze mną nie tak? Chyba tak, zgaduję. Podchodzę do siebie z wielkim dystansem, nie umiem zakochać się w sobie, no może trochę za bardzo wierzę w moje zdolności przywódcze, ale tak to do rany przyłóż…Czy to prawda, że kochamy drani, a wychodzimy za tych dobrych. Trudno ocenić, ale ziarnko prawdy tam jest. Facet musi być twardy, urwisem w szkole, przyłożyć (nie kobiecie) kiedy trzeba. A z perspektywy czasu wiem, że ci ‘dobrzy’ nudzą kobiety. Pewnie nie wszystkie, ale takie jak ja na pewno. Lubię elegancję, dżentelmena, ale nie wiem czego brakuje dobrym chłopcom, którzy mają poukładane w głowie, wiesz, że będą wierni, zawsze przy twoim boku...ale to jest fajne na chwilę, może to stare porzekadło prawdę mówi, że za takiego powinno się wyjść, zapewni nam poczucie bezpieczeństwa. Ale dla mnie to najważniejsze przy wyborze męża nie jest. Skoro mam z nim spędzić lat dużo, to chcę, żeby umiał mnie doprowadzić do łez, ale tych ze wzruszenia, ze śmiechu i też ze wściekłości. Gra emocji kształtuje nasz charakter i nasze uczucia, a taka wybuchowa mieszanka to jest to!
Może jestem zepsuta, szatan się mną zainteresował, nie wiem. Grzeczni ludzie mają taką metkę na sobie, która jest automatycznie do nich doklejana, nie mówię, że słusznie. I mam obraz grzecznego człowieczka, który okazuje się jeździć na Woodstocki od 8lat, a ja nie umiem tego skleić w jedno. Miły, grzeczny, ułożony vs tanie wina, błoto i cały ten woodstockowy świat. To tylko potwierdza, nie oceniaj po okładce, co prawda, to prawda, ale czasem to trudne, odeprzeć od siebie pierwsze wrażenie i poczekać na ciąg dalszy.

Szczęście.


Cnoty, czyli wartości zmieniające się na przestrzeni wieków określające etyczną postawę naszego umysłu. Nie będzie to lekcja historii, jak się wszystko zmieniało, co kiedy i dla kogo było cnotą. Ale co dla nas jest teraz ważne, dla ludzi żyjących na przełomie XX/XXI w.? Jak zdefiniować co jest szczęściem, co jest odwagą? Kto ma prawo nazwać się dobrym człowiekiem? Ja nie wiem.
“ Bywają takie dni i noce, które zmieniają wszystko. Bywają takie rozmowy, własne lub zasłyszane, które są w stanie wywrócić do góry nogami cały nasz świat. Nie możemy ich przewidzieć. Nie możemy się na nie przygotować. Czyhają gdzieś na nas, zapisane w łańcuchu pozornych przypadków, nieuchronne jak świt po ciemności. ”Jakieś to prawdziwe, jak mawia moja skarbnica złotych myśli życiowych 'życie samo niesie rozwiązania'. Ale co jeśli nam brakuje tego życia, jeśli nie może stać się nic, co je zmieni. Nie wiem, do dupy chyba. Czy jest recepta jak być szczęśliwym? Jak osiągać to co zaplanowaliśmy, jak realizować marzenia, te łatwe, ale też takie, o których śniliśmy w dzieciństwie?
Powiecie, że trzeba robić co się lubi. Ale jak znaleźć to coś. Metodą prób i błędów, bo jak inaczej, tylko żeby nie trwało to za długo, bo życie nam się zmarnuje...Mija dzień za dniem, a ja szukam mojego szczęścia. wiem czym ono jest, ale droga do realizacji trochę pod górkę, ale spróbuję, bo jakby inaczej, trzeba zawalczyć o nie. Ile trzeba mieć lat, ile trzeba przeżyć, żeby zrozumieć sens spełnienia w życiu. Minie długo, nim dojdzie do naszych umysłów, że w życiu potrzeba nam akceptacji, najpierw z naszej strony, a potem bliskich nam osób, oni są ważni w naszym życiu, bo czym jest samotne życie, dzielenie mojego szczęścia z lewą i prawą ręką? Nie. Potrzebuję osoby, która mnie w odpowiednim momencie popchnie, albo zatrzyma, a jeszcze lepiej, pójdzie ze mną.
Ale co mi da szczęście? Samochód, mieszkanie, stan konta, pantofle za 1000 zł? Nie. Dla mnie szczęście to worek pełen doświadczeń, zbierany przez cale życie. I nie chodzi o podróż na koniec świata, ale o tą życiową mądrość, którą się zdobywa ucząc się na własnych błędach. Ile minie czasu zanim dotrze do nas, że pogoń za gotówką to nie wszystko. Ilu spotkałam ludzi szczęśliwych, nie mających milionów, ale mających swoje cenne życie, ich chęć odkrywania wszystkiego co nowe jest zaraźliwa. To oni napędzają w nas przekonanie, że warto walczyć o siebie. Szczęśliwych ludzi mijałam gdzieś na pustyni, w miastach, gdzie diabeł mówi dobranoc, ale to nigdy nie było w Polsce. Już nawet hop cola pokazuje nam mulatka, który mówi, że Polacy narzekają. Hallo? Co to ma znaczyć? To może być reklama o nas, ale nie o hop coli. hm, uśmiać się można. Ale Polakom do szczęścia potrzeba chyba więcej niż ludziom w innych krajach. Wiecie co kiedyś poznałyśmy bardzo uśmiechnięta kobitkę ok. 60 lat i byłyśmy pewne, że ona musi być z nad morza. I tak było. Dlaczego ludzie tam są szczęśliwsi. Nie wiem. Może ten szum fal?

No chodź, chodź ze mną do łóżka.


Piosenka wymowna, a jakże ponadczasowa.'Chodź ze mną do łóżka, a powiem ci kim jesteś' zwykł mówić jeden z Tych, których znam bliżej. Niby tylko 3 litery - sex, a ile miejsca w naszym życiu zajmują. Jak to jest, że mamy instynkt, który pcha nas do TEGO? Dlaczego faceci mają go bardziej wyostrzonego, a my bardziej wysublimowanego? Bóg płata figle, a największe to już swoim sługom, którzy wbrew naturze żyją w celibacie. Trochę tego nie rozumiem. Ale nie będę przecież o takich rzeczach pisać, wolę te niegrzeczne, mrrrrrr :)
Na której randce wypada iść do łóżka? Jest w ogóle takie coś? Jak chcesz, to pójdziesz, jak nie to nie. Ciekawsza rzecz to myślenie facetów, jako że wiadomo, że myślą o seksie częściej niż kobiety, inne organy mają, inaczej to działa, ale whatever... Czasem facet cię kręci i to ty chcesz go zaliczyć, ale co na to on? Jak zwykle na złość, nie, poczekajmy. A tobie aż się gotuje w środku, grrr. No, ale wracając do pytania, na której randce? Wypada po imprezie, po paru drinkach, pewnie, że nie, ale pewnie wielu się zdarzyło. Potem ten kac moralny...albo i nie. Ale dobra, jak laska pójdzie z facetem do łóżka na pierwszej randce, to co on o niej pomyśli? Coś pozytywnego? Niby chciałby, bo przecież był jakiś ukryty cel spotkania, ale jeśli zgodzi się, pomyśli, że jest łatwa. I tak to się kręci.Każdy z nas lubi to co niedostępne, daje nam to większą satysfakcję po zdobyciu trofeum, mimo trudów jakie musimy podjąć i tak to smakuje lepiej, niż coś podanego na tacy, tak o. Taka łatwizna jest dla mięczaków.
Modna ostatnio się stała seks-przyjaźń, tylko seks i nic więcej. Ale czy się tak da, oddzielić to wszystko, zależy pewnie od podejścia i osoby. Czasem się zdarzy. Albo seks z przygłupami, mankament mają - dobrzy tylko w łóżku, bo po, to już ciarki przechodzą jak się odezwie. Zdarza się. Ale dlaczego w ogóle się tak dzieje? Przecież jest nas tylu na świecie, że każdy znajdzie coś dla siebie. I nie byłoby tych wszystkich udziwnień, monogamia, taka czasowa. Potem koniec i ktoś inny. Ale nie, ludzki gatunek lubi komplikację. W ogóle kto uznał, że seks z kimś innym to zdrada. Jeśli twój mąż miałby przyjaciółkę, rozumiałby się z nią o wiele lepiej niż z tobą, ale by nie spali ze sobą, to nie uznałabyś tego za zdradę, ale jeśli wymienią płyny ustrojowe to już rozwód, a czemu? No nie wiem. Tak jest, że ta strefa intymna, jest tylko przynależna do odpowiednio wybranej, zaprzysiężonej osoby. Chujowo. Ale tak to jest w tym świecie, żadnej bigamii.
Czy można z kimś być x lat i się nim nie znudzić? Nie mieć ochoty wyjść i nie wrócić jak cię wkurwi do granic możliwości. No i czy seks nie staje się nudny. Zależy. Po bożemu to się pewnie i znudzi, ale wiecie świat idzie do przodu i można poszaleć. ale to też jak się komuś chce. Bo jak nie stara się, a tylko przyzwyczaja to i nic z tego nie będzie. W ogóle jak sobie przypomnę szczenięce lata i jak to caly ten seks był dla nas wielką zagadką, jakiś nocą obejrzany program aaaa :), śmiesznie było.
Jakoś wiecie co, nie przypominam sobie wychowawczych rozmów z rodzicami na ten temat, nie wiem skąd się wszystkiego dowiedziałam, ahah, bravo, na pewno :). Ale poważniej, jak to jest, że jak laska lubi "chłopców" to nic dobrego o niej nie mówią, ale jak facet bzyka, to ogier, dlaczego tak niesprawiedliwie. Czym kobiety się różnią od mężczyzn? Może i mamy też takie potrzeby. Niektóre są delikatne, a niektóre wyuzdane i co począć. Pewnie, też mnie gorszą laski, które imprezy kończą w toalecie z obcym facetem, ale to już ich sprawa, jeśli lubią ten ssssport to co? Ale szanować się trzeba. JA mam w ogóle zdanie trochę może i staroświeckie, ale żeby tak od razu do łóżka. A co tam? Czy dziś seks to jakieś wielkie halo? JA z tobą, ty z nią, potem my wszyscy razem, w obliczu rosnącej demoralizacji i tolerancji to już takie normalne. Każdy ma jakieś wartości, które są dla niego ważne i pozostawiam ocenę danej jednostce. Bo mówię Wam ocenianie innych poprzez nasz pryzmat daje niewymierne efekty! Uważajcie z tym.
Przyszła wiosna, hormony buzują, czas się zakochać i uprawiać miłość, dziką, szaloną, namiętną! xD

Kryptonim ex.


Czy przyjaźń może pęknąć w ciągu jednej chwili. Chyba nie, jeśli była prawdziwa.(Ale jaka to jest prawdziwa przyjaźń? W podstawówce mówili, 'prawdziwych przyjaciół poznajesz w biedzie", czy to nie za proste?) Jeśli nie, wystarczyło jedno słowo i nikomu nie chce się o nią zawalczyć. Tylko przychodzi taki moment, gdy zastanawiasz się, czy on był naprawdę kimś bliskim dla mnie. I nagle nie wiesz. Jak poukładać wasze wspólne wspomnienia, jak to jest być byłym przyjacielem, czy mijając się na ulicy udajemy, że się nie widzimy, czy możemy rozmawiać jak powiedzmy znajomi?
Bycie ex, to chujowa sprawa. Nigdy nie wiesz na co możesz sobie pozwolić. Są dwa rodzaje exów- ex partner i ex przyjaciel. Nie wiem, które gorsze. Jak się wyleczyć z tego, że znałam cię przez x lat, a teraz mam nagle Cię nie znać. Nie wiem jak się zachować. Jeszcze głupsza sytuacja, gdy łączą nas osoby trzecie i będziemy skazani na 'wpadanie' na siebie. Widzę Cię obściskującego się z inną, niby mnie to nie obchodzi, ale jakiś pierwiastek skręca mnie w pół. Byłaś moim przyjacielem, spotykam Cię, jesteś w ciąży, kiedyś wiedziałam o tobie wszystko, kiedy masz okres, znałam twoje głupie miny, a teraz nie wiem czegoś tak ważnego.
Choroba 'niby', doskonale opisuje nasze zachowania. "W dupie mam co robisz", ale sprawdzę co tam u Ciebie na fejsie czy nk, tylko muszę sie ukryć, żebyś nie zobaczył, że oglądałam twój profil. I tak to się kręci, niby, a jednak!
Dziwnie jest mijać osobę, którą znasz, czy znałeś i nie powiedzieć jej cześć, ale najbardziej to ściska przy pierwszej konfrontacji, nikt nie wie co zrobić, boshhhhhh jakie to wszystko głupie i skomplikowane. A jak wmiesza się facet pomiędzy przyjaciółki nie ma nic gorszego. Jednak, jeśli ona wybiera jego, pod każdym względem, to co? Nico. To z jednej strony taki stereotyp, o tych przyjaciółkach, które pójdą za tobą w ogień, o tym, ze facet przeminie, a one zostana. Tak się jakoś przyjęło, że tak jest, nie mówię, że nie, ale często to trochę przesadzone. Pojawia się problem, gdy twoja przyjaciółka zakochuje się na zabój w facecie, którego nie da się przetrawić, grrr, ale dobra akceptujesz go, przymykasz oko na jego głupie teksty, myślisz, że go nie ma. Ale! gdy on juz mowi za twoja przyjaciolke, a ona milczy, to przesada. Bo w koncu to ją znasz x lat, a jego tak naprawdę nie chcesz znać, ale musisz. I tak, przez parę słów, faceta, tracisz przyjaciólkę, czy może osobę, którą uważałeś za przyjaciółkę? Sama nie wiem.
A najgorzej! to opcja ex-partner=przyjaciel. Pilnować każdego gestu, bo tak już nie możemy, bo nie jesteśmy parą, nie upijmy się, bo czasem możemy obudzić się w jednym łóżku. To co? Zapomnieć o osobie, która znaczyła tak wiele, a nagle przestała. Jak poukładać swoje relacje z ludźmi, z którymi nagle pęka nasza więź. Powiem szczerze, że nasze przekonanie o jej nierozerwalności może pęknąć jak banka mydlana. Czy przeceniamy nasze przyjaźnie, związki, sami siebie oszukujemy w nadziei, ze są takie 'na zawsze'. Może i tak.
Zastanawiam się, i myślę, że niczego w życiu nie można być pewnym i to jest do Dupy. Tracąc ważne osoby w twoim życiu, zawsze tracisz kawałek siebie, ale najgorsze, że wiesz, że ten kawałek Ciebie zostaje zastąpiony. Wydaje mi się, że położenie, kiedy ktoś rzuca cię dla kogoś innego, jest najbardziej bolesne. Bo on szybko przykleja plaster, a ty? Chodzisz z sączącą się raną i minie długo zanim przykleisz plaster. Niezręczne rozmowy, zdziwienia:- A to wy już nie ten? -Nie, sory, pokłóciliśmy się pół roku temu i po 5 latach stwierdziliśmy, że jednak, że jednak co? Było chujowo przez te 5 lat? Czy przestało nam zależeć? Coś tam stwierdziliśmy, albo i nie. Przestaliśmy rozmawiać, a że każde ma tą "dumę" to się nie złamie, złamała się tylko nasza przyjaźń czy jak to tam nazwać, nie wiem. Chyba nie ma lekarstwa na kontakty z ex, bo zawsze ma to w sobie coś dziwnego, nawet jeśli rozstajecie się w powiedzmy względnej zgodzie, ale wiadomo, że ktoś ma większy żal, bo czymś to split up było spowodowane.
Najlepiej żyć tak, żeby nie mieć ex, którzy znaczyli 'coś' w naszym życiu, jeśli znaczą to trzymajmy ich przy sobie!

Tania sensacja.


Dawno nie miałam tak zjebanej niedzieli. I to przez głupiego sms. Jak można załatwiać ‘poważne’ rozmowy za pomocą gównianych 160 znaków?! Odwagi chojraku! Umiesz napisać mi sms, to zadzwoń i umów się na rozmowę. Ale tak jest prościej. Wiem, też wysłałam ich pewnie nie mało. Ale nie aż tak głupich. A ty? Porozkładałeś mnie na części pierwsze i nie wiem jak je złożyć.
Głośna muzyka nie pomogła. Co pomoże? Nie wiem, może pół litra? Eee nie będę zapijać takiego wkurwienia nieziemskiego, nie jesteś tego wart.
Ale dość już mego pesymistycznego tonu. Prowadząc refleksje dotyczącą ludzi, dlaczego niektórzy żyją tanią sensacją, jak „Fakt”, tylko w otoczeniu twoich bliskich. Nikt nie idealny, a po pijaku zwłaszcza, powiemy parę rzeczy, których nie chcieliśmy powiedzieć. Ale jak to jest z tym? Czy to siedziało w nas głęboko i wtedy puściło?, czy wcale tak nie myślimy? Trudno powiedzieć, a na pewno jeszcze trudniej zinterpretować słowa pijanego człowieka, więc się kurwa za to nie bierz i nie analizuj ich! O, czy dorosłość nie wie, że milczenie jest złotem! Sentencja, która jest mądrzejsza od miliona słów. Chcesz być dorosły to się naucz jej stosować. Czy to takie trudne. Zdecydowanie tak. Sama gadam za dużo i potem żałuję. Więc chcę być dorosła i nie gadać tyle.
Ostatnio pisałam o tym, że się nie przejechałam na ludziach. Oto odwołuję. Ale to tak nie do końca, bo to nikt mi bliski, po prostu był i się okazał pizdą, jak to Graf mówi, mądrze mówi.Czy muszę być taka bezsilna, po prostu nie mam siły na nic. Mam ochotę wyjebać mój telefon, bo to on temu winien. ‘On jest temu winien, pocałować ją powinien…’.Pocałował, aż za słodko. I aż mnie mdli od tego pocałunku.
Słowa mają to do siebie, że zostają w głowie na bardzo długo, przynajmniej mojej, miłe i te złe. Nawet jeśli wyjaśnienie przyniesie zgodę, uraz zostanie i co? Już nie będę Cię tak lubić, choć nigdy nie lubiłam szczególnie. Ale pojawiłeś się i to zaakceptowałam, całe szczęście, że nie w moim życiu. Ale porozmawiamy, wyjaśnimy, może wróci do normy to coś co było przed tym smsem, może i nie. Kto wie. Zastanawia mnie tylko czy jesteś tego warty? Lepiej, żebyś był. Tej mojej niedzieli. Przez Ciebie boję się spojrzeć na mój telefon, widzisz do czego doprowadziłeś?!
Wiecie co, problemów tak naprawdę w relacjach międzyludzkich nie ma, szukamy ich i sami stwarzamy. Tylko po co? Żeby kilka godzin mieć zajęcie, temat do rozmowy. Obejrzyj lepiej film, nie wiesz jaki? Polecę Tobie. Idź na spacer, albo idź spać, ale nie wpieprzaj się tam gdzie nie trzeba.
I tak odliczam godziny do tego spotkania, które odbyć muszę, a wcale nie chcę. Ale wyprostuje atmosferę dla siebie, dla ciebie, dla mojego przyjaciela, przy którym się pojawiłeś znikąd, obyś nie zniknął tak szybko jak się pojawiłeś, yyy to znaczy dla mnie możesz, ale on może sobie z tym nie poradzić, a potem może nie być ani mnie, ani Ciebie i co wtedy? Ile warta jest przyjaźń, czy ponad miłość, czy można zaufać przyjacielowi bardziej niż ukochanemu?
Nie wiem, a wy wiecie?

-Biały, czarny, czerwony? - Ważne, żeby był seksowny!


Dziś rzecz będzie o urządzeniu, które biust nosi, czyli biustonosz. Natchnęło mnie wieczorem i piszę! Nazwy są różne od wspomnianego biustonosza, poprzez stanik, aż do cyckonosza; a po angielsku krótko bra. Wspominać będę o stanikach, jak i o żeńskiej klatce piersiowej, która obiektem pożądania bywa nierzadko.
Jakie jest ich zadanie? Mają pomagać kobiecie pięknie wyglądać, mają zasłaniać, czy też odkrywać? Przede wszystkim mają pobudzać zmysły, ale mają być też praktyczne i wygodne. Jak to wszystko pogodzić? Oto jest pytanie! Mężczyźni problemu takiego nie mają, bo nie noszą staników, ale wymagania mają, bo jakżeby inaczej. Niektórzy lubią czarne, inni czerwone, zwolenników białych znam najmniej :)Ale taki stanik, jest sprawnym narzędziem oszustwa. Dzisiejsze wynalazki push-up'y pozwalają powiększyć to co małe, lub to czego wcale nie ma. I nagle, sytuacja już jednoznaczna i czar prysł - 'cześć Tereska, jesteś płaska jak deska' (nie dogryzając Tereskom :). Facet poczuje się zaskoczony, prawie jak po demakijażu i nie potrafi swojej wybranki poznać, oczywiście to dotyczy tych kobiet 'nie tupnij za mocno, bo tynk spadnie'. Ale drodzy Panowie, nie od dziś wiadomo, że jesteśmy manipulantkami i umiemy wyeksponować to, co potrzebne, a biust potrzebny jest. I to taka kwadratura koła, bo to dla facetów piersi i dekolty są seksowne, więc naturze trzeba pomagać, nie miejcie nam tego za złe. :)A piersi mają to do siebie, że doskonałe nie są, oczywiście takie naturalne, bez silikonu, bo trochę opadają z wiekiem, trochę nierówne. Historia, którą muszę przytoczyć, mej przyjaciółki, ściśle związana ze stanikiem, tym pierwszym. Bo to dla dziewczyny ważny czas, te rozmyślania, powinnam już go nosić czasy jeszcze nie? A koleżanki już mają. I oto wujek tej przyjaciółki dał jej radę.-Jak włożysz ołówek pod pierś i będzie się trzymał, to czas nosić stanik!Hurrra, zawsze myślałam, że trzeba opatentować tą jego metodę i oszczędzić godzin zastanawiania się dojrzewających dziewczyn.I zaczyna biustonosz pomagać nam, chronić nasz kręgosłup, bo im literka alfabetu dalsza, tym balast dla kręgosłupa cięższy, ale i jest czym oddychać ;). Czasem myślę, jak to nienaturalnie się dzieje, że malutkie, szczuplutkie dziewczyny, taki 'cyc' pokaźny mają. Bez tam jakichś operacji.W ogóle z tymi zabiegami poprawiającymi biusty to sprawy się różnie kształtują. Dla mnie ok, pewnie, wszystko jest dla ludzi i trzeba tylko umieć z tego korzystać, ale jak widzę, te wielkie silikonowe balony, bo inaczej ich nazwać nie można, to aż bym zakazała tego. Bo to już okaleczanie ciała. Wiecie jak ciężko dźwigać takie standardowe piersi, a co dopiero taaaaaakie? Chyba, że one jakies ultralekkie są, ale nie sądzę. Najgorzej, ze faceci naoglądają się tych skorektorowanych przybytków i potem rozczarowanie ;), ale tak to już jest, mamy photoshopa i inne zabiegi, które stosują w tv, ja to wiem, ty to wiesz, ale jednak Megan Fox cię kręci. A jak ci się nie podoba, to idź spać do Megan Fox i bądź jej transformersem . o! Piersi kobiety chyba w ogóle nie miały być obiektem westchnień seksualnych, strefą erogenną, bo zadanie maja inne. Wiemy jakie. To już kończąc kwestię biustui klatek piersiowych, są życiodajne, ale też są niesamowicie zmysłowe, pozwalają się pochwalić i poczuć bardzo seksownie; czasem chcemy, żeby ktoś się w nie zapatrzył, zamiast w nasze oczy, ale tylko czasem, bo w większości sytuacji to jest nie do zniesienia, tak, tak drodzy panowie. Tak samo, gdybyśmy witając się z wami, spoglądały na wasze spodnie, a właściwie rozporek, a my tak nie robimy (chyba, że z ukrycia :), a wy tego ukryć nie umiecie, tak już macie! :) Teraz powrót do tych koronkowych, bardotkowych, czy też sportowych, modeli jest wiele. Ale krótka historia stanika, kto, gdzie i jak?Pierwszy model powstał już w starożytnej Grecji, jednak była to opaska, która podtrzymywała piersi i ułatwiała wykonywanie ćwiczeń. Zadaniem tej opaski było zupełnie inne, nie miały eksponować biustu, lecz sprawić, aby kobiety wyglądały bardziej uniwersalnie, bardziej męsko. O zgrozo!

Jeszcze tylko ciekawostka o nazwach, kiedyś nazwy stanik i biustonosz nie były stosowane zamiennie. Biustonosz była to górna część sukni damskiej, bo właśnie garderoba pełniła funkcję staniki, odpowiednio zasznurowana górna cześć sukni umożliwiała eksponowanie dekoltu.Potem nieudolne próby udoskonalenia tej części garderoby trwały kilkaset lat, bo dopiero w XVI w. powstał gorset. Miał on modelować sylwetkę, podkreślać talię, unosić biust. Jednak, aby to było możliwe trzeba było bardzo mocno sznurować gorsety, które często powodowały deformację żeber, czy narządów wewnętrznych. Przykładem, może być kobieta, która nosi gorsety od 22 lat, ma w talii 38cm!!!!! Liczne przesunięcia narządów wewnętrznych, jednak nie 'zamierza zrezygnować z gorsetu, a nawet nie może, bo jej narządy są już ukształtowane 'pod gorset'

Ale teraz jak powstał biustonosz, który znamy dziś. Przełom XIX/XX w. przyniósł rozwiązania ułatwiające koboetom życie.• 1859 r- Henry Lesher opatentował część garderoby przypominającą dzisiejszy biustonosz

(przyznaję, że mi ciężko zauważyć podobieństwo :D)
• W 1889 Francuzka Herminie Cadolle opracowała część garderoby, która podtrzymywała piersi za pomoca pasków znajdujących się na ramionach, rozpowszechniono nazwę tien-gorge -"podtrzymywacz piersi'• W 1907 roku słowo „brassiere” (biustonosz) po raz pierwszy pojawiło się w magazynie Vouge, a w 1911 trafiło do słownika Oxford English Dictionary.
Z biegiem czasu powstawały staniki z wymiennymi miseczkami, ponieważ zauważono, że każde piersi są inne, i tak chcąc upiększać kobiece dekolty powstały miliony kolorów, fasonów biustonoszy. Ale jeszcze rzecz o dobieraniu rozmiarów, nie będę się wdawać w szczegóły, ale, choć krótko. Chyba jakieś programy w ogóle istnieją w tv, bo jak już moja nastoletnia siostra mówi mi, no ten dobrze tobie leży, bo widziałam w tv, że tutaj pod pachę musi zachodzić, a ja myślę sobie:- HALOOOO? - przecież jak ty chcesz mi doradzać, jak ledwo co pierwszy swój stanik założyłaś?- Ale ja widziałam w tvn style- A, jak widziałaś w tvn style to już mnie uspokoiłaś.Gówniarze myślą, że wszystko wiedzą, jak w telewizji widzieli, a gdzie empiryzm? Nie ma. XXI w - jego kompletny zanik.I a propos tego dobierania, znów historia, która mnie popchnęła do tego tekstu.Mam koleżankę, ukochaną Blondi i nosiła całe życie C. I poszła kupić nowy biustonosz, trafiła na panią bardzo wykwalifikowaną i przymierza kolejne modele i oddaje je. W końcu pani pyta:- Wszystko w porządku?- A na to moja Blondi, płacząc odsłania się w za małym staniku i mówi:
  1. Niedobrze. Całe życie nosiłam C i teraz nie pasuje!
- A pani. - Kochanie, ty nie płacz, Tobie E potrzeba!I tak się skończyła jej przygoda, że przez tyle lat nosiła za mały stanik, więc kobiety! Walczcie dobrym rozmiarem o swoje piersi!Myślę, jak tu spuentować...Bielizna, zwłaszcza stanik może być kusicielem i to nie byle jakim. Patrząc na kobietę w pięknej bieliźnie zastanawiamy się czy lepiej wygląda w niej, czy bez? Stanik zdobi nasze ciało i niech tak pozostanie!

Muzycznie.


Lubicie koncerty, muzykę na żywo? ja sie strasznie nakręcam, nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy nie słuchają muzyki, albo nie mają swoich ulubionych klimatów. Czym byłabym bez moich muzycznych orgazmów? Inną Moną. Ale punkt G to był koncert Swell Season w tej,no, Warszaffce. Czy zespół znany, nie wiem, bilety sie rozeszły szybciutko, kto ma znać ten zna - tak mi się wydaje, nawet Stenkę, tą aktorkę tam widziałam , wiec wiecie, lans, bans. Ale point taki, że chyba dwa lata temu dostali Oscara za najlepszą piosenkę filmową 'When your mind's made up" z filmu 'Once', gdzie zagrali główne role. Zespól to w ogóle duet, ale podczas koncertu królował Glenn, och i ach, tego nie da sie opisać, naprawdę. Zaliczyłam trochę koncertów, ale takich emocji jak tam sie nałykałam, to...starczyło mi na długo i nadal wystarczy, jak na jutubie wrzuce czasem filmik z tamtego wydarzenia, to przyplyw energii. Facet jest mistrzem gitary, jakby sie po prostu z nia urodził. Tak o. Zastanawiające jak niektórzy ludzie potrafią całej sali przekazać swoje emocje, energię i taki talent mieć. Chciałabym. Ale słoń na ucho mi nadepnął, lewą ręką rysowanie nie idzie..wiec zostaje podziwianie innych, ale ma to też swoje plusy, tylko jakie? BO mogłabym przecież podziwiać tych wszystkich i dodatkowo mieć swój talent, ale nie. Trudno.
Muzyczna rzecz mnie od dawna nurtuje. Jak to sie stało, że w czasach naszych rodziców, powstaly kawałki takie, których słuchamy dziś, przerabiają je na milion sposobów, a z naszych czasów co pozostanie? Pytam! Rrrrooomance, eee. Ale co sie tak pomieszało, że juz nie ma tego co było, nawet nie wiem jak to nazwać, ale wiecie o co biega. Ten fenomen talentów, który porywał miliony na całym świecie. Staram się być tolerancyjna muzycznie, ale mi nie wychodzi, dla mnie te hałsy będą umcykami i już. Muzyka musi mieć tekst, melodię, coś co poruszy neurony, choć może i tamte też poruszają, ale nie moje. Wiecie, ja mam muzyczne ADHD, tak nazwalam ta chorobe, mam nowa plyte, slucham raz, wpadnie mi w ucho jeden, dwa kawalki i koniec, tylko one na tapecie i ciagle przewijanie na mp3. Z tej perspektywy wolałam poczciwego discmena, których pierwsze wersje nie było wstrząsoodporne i tylko wrzuciłam do torby to juz przerywało, ale mialam 20 piosenek i juz, a tu wrzuce pinćset i szukam tych najulubieńszych, potem te ulubieńsze, a jak już muszę wyłaczyć muzykę to zostają te nowe. Dziwnie. Ale jest tak, że muzyka towarzyszy poszczególnym wydarzeniom, osobom w naszym życiu. Slyszysz Nirvane i pomyslisz o jakimś koledze, który był nimi zafascynowany ( ja zreszta w młodości też, kaseta Unplugged tak skatowana, ze łooo, i ten plakat Kurta na ścianie, ooo to były czasy...a teraz z kaset to Bruno Mars kręcący taśmą w teledysku)Ja wiem, panta rhei, ale dlaczego nie mamy nowej, wartościowej, legendarnej muzyki, która popłynie z nami. chyba, że to moje błedne przekonanie, że to ja sobie tak wymyśliłam, bo lubię sobie wymyślać, dorabiać, najczęsciej nocami jak chodzę po mieście i straszę. No.

Część niby druga. tylko niby.

Wiem, wiem, miała być druga część o homoseksualizmie, niepotrzebnie sie zapowiadałam, bo powiem szczerze, że straciłam chęć już na ten temat. Napisałam, potem wasze komentarze i zupełnie uleciała mi reszta przemyśleń. Mam nadzieję, że fani piosenki Janerki wybaczą mi. Ostatnio wieczorem, nagle w głowie miałam głos, piosenkę, melodię i akcja-reakcja, tego mi potrzeba OST z "Into the wild" i magiczny głos frontmena Pearl Jam, dżizas jak to uspokaja...a jak muza, to i mozna troche popisać. Tak myslę, czym byłaby muzyka bez grunge'u z początka lat. 90....Temat homoseksualizmu.Powiem Wam, ze jakos zupelnie stracilam juz myśl na ten temat, nie wiem, chyba po tym jak ja napisalam, wy dodaliscie komentarze, naczytalam sie i odeszło jakoś. W ogóle weekend trochę bizi i nie miałam czasu nic wrzucić i powiem, że już myślałam, że słomiany zapał taki mam. Ale znów coś napiszę.o!Wiecie co, ostatnio natknęłam się bardzo często, że ludzie nie są tacy jak mi się wydaje. Tzn łamią stereotypy, to chyba dobrze, tylko mi to trochę potem trudno skleić w całość. Dla przykładu dzidżej, pomyślałabym high life, a tu nagle okazuje sie o skrajnie prawicowych poglądach, o homoseksualistach mówi jako o dewiatach i że można ich nawrócić. Czy to mój umysł jest tak ograniczony, może. Ale wpadamy w rutynę i oceniamy ludzi po nich, po pierwszym wrażeniu, które można zrobić tylko raz. Dlaczego tak jest, że najczęściej oceniamy ludzi po opakowaniu, sama nie wiem i nie raz sie nacięłam i miło zaskoczyłam.Ale nuda, chyba nie chce mi się o tym pisać. TO o czym. Ze już jest wiosna i trzeba sie zakochać, eeee to takie oklepane. Że chyba wiatrak mi przestaje działać w moim komputerku i gorrrący taki, psss co Was to obchodzi. Nic, a nic. Co w ogóle wnoszą blogerzy do życia? JA sie absolutnie nie podpisuje pod tym terminem, bo to pare wpisów, ale myślę, o ludziach, którzy piszą dużo. Wiem, że jest dokument o dziewczynie ( 65 czerwonych róż"), chorej na mukowiscydozę i ona pisząc bloga nawiązuje znajomości z ludźmi też chorymi i umiera na oczach internautów, aktualizując swoje wpisy, serwując wideopożegnanie.Myślę, gdzie jest granica prywatności, dzielić się wszystkim z ludźmi, czy zostawić coś dla siebie? Blog daje tyle możliwości udawania kogoś innego i jak tu ich poznać?

Pedałowanie.


Wujek dobra rada zasugerowal evernote, to pisze drodzy moi!Gdzie ta wiosna pytam? psss poszla. Wczoraj obejrzalam film 'Nić' i pisze dzis o temacie, który podkurwia duza czesc naszego spoleczenstwa - homoseksualizm. Akcja filmu to Tunezja, czyli spoleczenstwo nietolerancyjne at all gejów, bo akurat o nich jest tam opowiesc. Choc film jest z happyendem, pokazuje mechanizm akceptacji przez matke syna geja. Jej plany o wnuku, o slubie legly w gruzach w jednej chwili.Ostatnio powstaje duzo produkcji poruszajacych temat homoseksualizmu, jak np. 'The kids are all right' czy 'Sniadanie ze Scottem'. I co sie dzieje? Jakos mam wrazenie, ze nic. Wiekszosc z nas, tolerujacych gejów, czyli lesbijki mowi, mi to nie przeszkadza, dopoki mnie nie zarywaja. Ok, ale siedzisz na kolacji i caluje sie dwoch facetow i juz tobie zaczyna to przeszkadzac, wiec pytam co to kurwa jest tolerancja? Znoszenie kogos. Z musu, bo z musu, ale poradzisz sobie. Jak to bedzie w Polsce, gdy bedziemy musieli dostosowac swoje prawodawstwo i zalegalizowac zwiazki jednej plci. Mohery powstana z martwych, juz widze APOKALYPSE, jakby Czesio powiedzial. Ale dlaczego? BO Polacy tacy sa. Jak ktos lub cos jest inne to sie odwracamy, wytykamy palcami. Pewnie sie obruszycie, pomyslicie ja nie, ale czastka taka jest chyba w kazdym z nas. Wiem, ze moze porazic taki nius, ze twoj znajomy jest gejem czy lesbijka, ale who cares? Lubilas go przed tym, jak sie dowiedzialas, to i lubisz po. Ale patrzysz pewnie inaczej.
Kiedys mojemu chrzestnemu, lat ok. 50, prawdziwy kinoman, mowie:-Sean Penn dostal Oscara za ta role, obejrzyjmy 'Obywatela Milka'.- No jak Penn, to pewnie, zyl w blogiej nieswiadomosci o czym to bedzie. I co, mina bezcenna. Ale jego podejscie to juz w ogole inna sprawa, on mowi, tak to walczyc mozna tylko w Stanach, u nas to by sie nie dalo. Kogo intersuje moje zycie seksualne, to jest prywatnosc. Yhy, ale wiedziec chcemy!
Ale historia pokazuje, ze Polacy umieja walczyc o swoje, ale jak sa wiekszoscia, co nie? A tak, wszystkie mniejszosci beda juz zawsze walczyc z tymi nieoswieconymi Polakami i aktywizowac tych oswieconych.Ciezka z tym sprawa byla, jest i bedzie. Ale czy to postrzeganie homoseksualistow nie powoduja oni sami, w jakims stopniu oczywiscie? Prosba o osobne sektory na 2012, dobra rozumiem, kibice to juz jakos w najmniejszym stopniu tolerancyjni sa, oczywiscie nie urazajac kogos, ale generalizujac ich jako subkulture. No i co to da? Ze bedzie jeszcze gorzej, wyjda z tego swojego sektora i co? Policja do domu ich zaprowadzi? Hm. Tak to nie zadziala. Ale wlasnie jak? Od lat pomysly sa rozne i malo skuteczne naprawde.
Zastanawiam sie, jaki wplyw na postrzeganie kultury homoseksualnej miala Parada Milosci. Bo jak pomysle, o babkach, ktore np. mowia, studenci, chamy, bezboznicy, tylko pija i halasuja, to co dopiero po tak wielkiej imprezie i tych 'wybrykach' tamtejszych, nie wiem. Jakos takie to wszystko skomplikowane jest. Tylko dlaczego?

Pół dupy w oknie nigdy nie zmoknie.


Grrr napisalam post i nie zdazyl sie zaladowac, juz teraz bede przezornie pisac i wklejac. Dzindybry nowy tygodniu! Wczorajsza dawka energii zabila mnie w lozku, spacerowanie, rowerowanie, ciasto, błoto, myjnia, a mowie wam. Ale czuc wiosne, ołje, niech trwa jak najdluzej, te kororowe ciuchy mozna nosic hurrrrrra!Mysl mam o ryzykowaniu. Warto, czy tez nie?Ja mysle, ze tak. Nie lubie na ogol ludzi, z podejsciem 'nie wychylam sie' bo tak jest bezpieczniej. Jak mnie poprosza, to oka, a jak nie, to mi sie uda. No, ale halo? Lepiej byc krok do przodu niz do tylu. Ryzyko to strach, ale czym bylo nasze zycie bez niego? Ja naleze do tych, ktorzy wierza, ze ludzie sa dobrzy. Strasi powiedza, no pewnie jeszcze mloda siksa i zycie jej nosa nie utarlo, moze i tak. Ale dlaczego ma z gory myslec, ze ktos fajny nie jest fajny i chce tylko mnie wykorzystac, w taki czy iny sposob.Pierdole takie myslenie, lubie cie, to cie podrzuce jak pada, bo nie masz samochodu, pozycze ci cukru czy cos tam. Ale nie, pesymisci powiedza, poczekaj, przejedziesz sie, za dobra jestes! a ja chce byc dobra i juz!
Niczego nie zaluje! cudowny film! Tylko kto tak bedzie mogl powiedziec, gdy Universum bedzie pukalo do naszych drzwi? Ale zyjmy tak, zeby jak najmniej zalowac. Sa decyzje, ktorych nie przewidzimy, bo zycie samo niesie rozwiazania, wiadomo, ale lepiej miec mokra dupe,ktora wyschnie po jakims czasie, niz wiecznie sucha, ktora nie bedzie chciala sie zmoczyc, bedzie wodoodporna! NA zycie, na przyjazn, na przygody, na milosc...A my, ludzie, istoty spoleczne, w takim polozeniu jestesmy, ze nie da sie bez obcowania z ludzmi. Pewnie jedni nas wkurzaja, ale mamy takich, z ktorymi mozemy spedzac godziny i nawet nic nie robic. Nie lubie marnowac czasu na ludzi, ktorych nie lubie, jak cie nie lubie, to sie z toba nie spotkam, gowno mnie obchodzi, ze masz problemy, ja tez je mam, ale nie dzwonie do ciiebie raz w miesiacu zeby sie wyzalic, a potem nic. Sral cie pies. Ja chce sie cieszyc moim zyciem, bo tak juz mam, ze moja przypieta geba jest przewaznie usmiech, Przynajmniej zmarszczki na starosc bede miala ladne. A ty co smutasie? Podkowe w trumnie bedziesz mial!Dziwna jest tez akcja z wysysaczami energii, bo jest tak, ze pogadasz z kims, zjesz oboad, a wrocisz wyjebany jak po nie wiem czym...a to taki typ czlowieka, nie ma swojej energii, to wezmie twoja, a co tam. Nie wiem skad to sie bierze, a wy?Czasem mysle, jakie zycie jest dziwne. Jakby to bylo jakbym sie obudziła w czyims zyciu, np. twoim? O ktorej wstajesz? Ja np. jak sie wyspie. Myjesz zeby przed sniadaniem czy po? Ja przed i po. Wiecie usmiech trzeba miec carujacy ;). O czym myslisz jak idziesz ulica? Ja o seksie na blacie kuchennym. CO myslisz o mnie gdy mijasz mnie na ulicy, ty we mnie, ja w tobie, ale to dziwne by bylo...hmRyzyko, nawet nie chce mi sie w slowniku sprawdzic, ale sprawdze - 'niebezpieczeństwo, że coś zdarzy się w inny od oczekiwanego sposób; "dobrze skalkulowana niepewność" 2. działanie związane z niebezpieczeństwem; także podejmowanie takich działań; ryzykowanie 3. w prawie: możliwość pojawienia się szkody', Dobre co, dobrze skalkulowana niepewnosc, to teraz kalkulatory i sprawdzamy, kochac Anie czy AndrzejA? HA, smieszne.Moje skromne zdanie, to lepiej dostac po dupie, ale wiedziec za co, ale nie za bezczynnosc, bo wtedy zaboli jeszcze bardziej.
Byl dobry film i motto z niego plynace:
Kto nigdy nie żył, nigdy nie umieraNic nie utraci ten, co nie miał nic

O niczym, o sobocie

dzien dobry soboto! jak blog, to blog, skrobnac trzeba. Poczatki sa najwazniejsze, tylko mezczyzne poznaje sie po tym jak konczy ;)Temat na dzis...jakis lekki, bo sloneczko za oknem, okurar na nos i mozna pojsc na koniec swiata!O wiem, dzis w sluchawkach bylo "Mija czas"...jak to jest, ze tyle rzeczy w zyciu nas omija? Czy ktos gdzies nas pilnuje i mowi, ty Mona dzis pojdziesz pieszo, albo pojedziesz rowerem...ale w zadnym wypadku tramwajem. Czy jak sie urodzimy to juz wiadomo jak skonczymy?Jak mamy zyc, aby potem nie zalowac? Mowia, pelnia zycia, tylko jak? Zaczynamy pracowac, zostaja nam wolne weekendy czy tez wieczory...i to ma wystarczyc, zebysmy zrealizowali swoje plany i marzenia, a nie przepraszam zostaje jeszcze 2 tyg. urlopu ;) co to jest w obliczu mijajacych lat?Kazdy jest kowalem swego losu, ale dlaczego niektorzy maja tak zajebiście ciezka do uksztaltowania ta podkowe?I czy zmieniloby sie to jesli mialabym worek pieniedzy i mogla podrozowac, poznawac, pomagac, czy mysle tak tlko gdy go nie mam? A jak juz bym miala, to wszystkie priorytety zmienilyby sie o 180 stopni, kto wie. Wygram w totka to wam opowiem... ;DBo troche szczesciara jestem, kiedys bilety na koncrt do Budapesztu wygralam, na jakies balety i takie...moze i totoloto sie uda...Ale pieniadze ponoc szczescia nie daja, ale pozwalaja kupic rzeczy, ktore sprawia, ze bedziemy szczesliwi, tak to chyba troche jest?Czwarty lyk kawy i chyba dzis wiecej nie wymysle.

Moda na sukces

Temat jako tako nie moj, az tak bardzo mnie nie ciekawi, ale skrobnac czasem mozna, bardziej mnie ta roznorodnosc interesuje. Czy faceci są az tak inni od kobiet? Maja penisa, feministki mowia, ze to nim mysla, ja jednak nie bede tak surowa w osadach, a i tak nawet nie uwazam :)To co, z gory pisze wg rady, czyli kobiecy punkt widzenia. Kobieta, kim ona naprawde jest? Mezczyzna, tylko z cyckami i pochwa? Czy nie? Stereotypy, to czego nie lubie najbardziej. Kobieta, ciepla, usluzna, a mezczyzna, ten twardy, ktory lzy nie uroni? Dlaczego tak zostalismy skonstruowani i wrzuceni do takich form, ja chce byc twarda w zyciu, a plakac na filmach, to ja chce jezdzic szybko samochodem, a facet niech ugotuje mi kolacje i siedzi jako pasazer w aucie. Nie pasuje pewnie, ja mam to gdzies.A z dolu, czyli co mysli facet? Ze zyjemy tylko zakupami, kolorami pomadki i komediami romantycznymi, otoz nie. JA np. lubie sobie kielicha wychylic, dzwignac jakiegos mebla, bez obawy czy mi sie paznokiec nie zlamie, bo on odrosnie oczywiscie.Czy jest tak, ze faceci boja sie kobiet, ktore sa 'same sobie panem', facet jest dodatkiem? Ale czy to taki zly pomysl, kazdy z nas ma swoje zycie, razem czasem tam cos robimy, czasem dluzej, czasem krocej, ale nie mamy siebie na wylacznosc. Czy myslicie, ze tak sie nie da?Dlaczego nasz facet nie moze byc jak nasza przyjaciolka? Dlaczego on musi byc tak rozny od niej. Ha, moze to alternatywa i przyjaciolka na faceta, tez zawsze cos :DCiezko chyba pisac o sprawach X i Y, bo tak naprawde to juz zostalo opisane miliony razy, wiec moze to jednak nie kierunek dla mnie? Wszystko przez cos lub kogos, kto to wszystko tam wymyslil, bo chyba poczatek tych roli wzial, sie z tego, ze kobieta rodzi dziecko i wiadomo ona potem sie opiekuje, karmi. A tak wtracajac do tematu karmienia, ostatnio obejrzalam Essential Killing, film, jak dla mnie nudny, jakoby BEAR GRYLLS w otoczce fabularnej, ale za film nadrabia wlasnie ta scena, kiedy Talib przysysa sie do piersi akurat karmiacej kobiety, petarda powiem wam.To byl taki nawias, ale wracajac jakby bylo jakby faceci rodzili tez dzieci? Byloby latwiej wtedy, jedno dziecko ja urodze, drugie facet i jest sprawiedliwie. Ale tak nie jest i nie bedzie jak w Juniorze, tylko Arnold Schwarzenegger mogl urodzic!!! xDBylo z gory, z dolu, ale jakos nie czuje tego.A powiedzcie mi blogerzy, czy nie ma sie takiej checi, jak juz sie dluzej pisze, i jest ktos kto widac regularnie czyta posty, komentuje to nie ma ochoty sie z nim naprawde spotkac?

Ona i jej pytania.

Oto jest pytanie, pisac bloga czy nie? troche mi juz lat minelo na tym swiecie, ale nie myslcie, ze niewiadomo ile, tylko 25, albo aż. Zalezy jak spojrzeć. Moze i zaczne troche skrobac, kto wie, moze mam ukryty talent...podobno internet jest przyszloscia, nawet praca dla humanistów bedzie w internecie, tak wyczytalam :) to sie chyba skusze :Dtylko o czym mam pisac? chyba, o rzeczywistosci, bo ona jest najlepszym tematem i pewnie dorzuce troche filmowej tematyki, bo lubie ją!Ostatnio zastanawialam sie, co ksztaltuje czlowieka, niby wychowanie, rodzice, rodzina, ale nagle mamy jakiegos 'asa' z dobrego domu, a tu koledze noz w plecy, w doslownym tego slowa znaczeniu. i co powoduje, ze jestesmy jacy jestesmy? Ze ja w muzyce house czy techno slysze tylko umcyk, umcyk, a inni wpadaja w trans? co tak naprawde ksztaltuje to co lubimy? My sami, pewnie, ale jak to znalezc, skoro nikt nam nie pokaze. metoda prob i bledow, na to ja sie zdaje, wybieram film, czase mjest o niczym, ale i tak mi sie podoba. chcialabym miec tak ogromny horyzont myslowy, aby ogarnac przekaz sztuki wspolczesnej, teatru zwlaszcza.Dlaczego sie przyjelo, ze po studiach to do opery, teatru, a po zawodowce do kina na Szklana Pułapke? Kto jest za to odpowiedzialny i jakim prawem? Studia, mozna je odklepac i po operze, czy teatrze nie bedzie najmniejszego sensu,ale mozna tez szukac tego czegos. Czego pytam?Wyrwal mnie z tej mysli moj pies, ktory nagle na spacer musial pojsc, a ja podporzadkowana wlasciecielka pobieglam, cale szczescie wam powiem :PA i tak o formie troche, nie chce mi sie dusic (tak, tak w POZnaniu nie wciskamy, tylko dusimy) i polskich znaczkow nie bedzie, ale kontroluje za to ortografie, no nie moge patrzec na bledy, nie mowie, ze ja nie robie, ale sprawdzam i wtedy pisze, toz to okropne, te dysfunkcje wszystkie? Ja jakos nie pamietam, zeby to bylo za moich czasw, a moze sie nie interesowalam po prostu, bo uczennica bylam wzorowa :P. Nie bede tez pisala z wielkich liter Was i takich tam, nie, ze nie szanuje czytelnikow, ale z lenistwa czystego, takze z gory mowie. No wiadomo, ze z gory, bo wysoka jestem. ;PAle po tej krotkiej notce autobiograficznej czas wrocic do tematu, tylko jakiego, hmm? :PA o tych wszystkich czynnikach co nas ksztaltuje. dlaczego ludzie sa tak rozni, mamy tylko dwie plci, a tak rozne, zeby tego malo, nawet w obrebie jednego gatunku osobniki tak niewiadome. Zbior X i Y. I jak je polaczyc? O to pytanie na tegie glowy. Ale juz na kolejny odcinek.