czwartek, 31 maja 2012

Rozpierdol

Jak mężczyznom zaczyna zależeć, to zaczynają.......kłamać.
Ładnemu we wszystkim ładnie, a brzydkiego nic nie szpeci!


Robiłam taki tort, okrągły. No i co? Nawet takiego tortu spróbować nie możesz. Bo podać bez brakującego kawałka? Obciach? Ale mnie tak ciekawiło. Ale nie mogłam. Cholera.
Życie też jest piękną całością, albo wpierdolisz całe na raz i nie pozostawisz śladu po nim, albo z językiem uciekającym do dupy będziesz szczycić się wstrzemięźliwością i zachowawczością.
No możesz też dostać w ryj od takiego życia. Oblizać się na słodko i pójść dalej.

Ale lubię cukinię, taką z czosnkiem i oliwą. Polecam. I kieliszek białego wina. Zimne, koniecznie.

A jutro Dzień Dziecka. Przecież "wszystkie dzieci nasze są". No dostałam kubek z Reksiem i dildo do robienia baniek mydlanych, taki uniwersal - 2w1 ;). Kupiłam też jeden dziecięcy prezent, dla (nie)dziecka? Do kiedy jesteśmy tak w ogóle dzieciakami? Dla rodziców zawsze, a tak naprawdę? Jak masz dowód to już wstyd dostać prezent 1 czerwca, ale banknocik wleci z przyjemnością. Nie ma gorszych prezentów niż piniondze. No naprawdę. Brak kreatywności.
A dziś trzeba mieć pomysł. Na wszystko. To on gwarantuje sukces. Możemy zachwycić się kimś, kto nosi coś nietuzinkowego i wcale nie jest to jednoznaczne z "drogie" (choć przeważnie niestety tak jest), a olać kogoś wartego tysiąc złych z najnowszej kolekcji z hła-emu. Wiecie, że po te szmaty w kolejki się ustawiają o 7 rano w dniu premiery kolekcji. Noż kurwa, żeby w kolejce po ciuchy stać?! ;)

Tak myślę, czy psychiatrzy i terapeuci to są zdrowi na umyśle, jeśli w ogóle do kogokolwiek można takie określenie zastosować. Ale wiecie, przecież oni całymi dniami z ludźmi poważnie schizującymi, depresje maniakalne, schizofrenie, zespoły neurotyczne, czy to się na nich nie odbija? Przecież nie idzie się tak odciąć pracy. 16 i koniec, no nie ma bata. Albo trzeba być bardziej żelaznym od Margaretki Taczer albo też nieźle świrniętym.

Wiecie co, wczoraj prawie cały dzień mnie nie było i wróciłam wieczorem i mój złoty pies miał taką smutną minę, no wiecie jak to psy mają. No to jej obiecałam, że dziś pójdziemy i kupimy smakołyki, no i jak wróciłam dziś, to miałam wrażenie, że ona pamięta. Naprawdę. To poszłyśmy. Przez deptakos, który opanowali młodociani Romowie - wiecie jacy oni są... I kupiłyśmy. I od razu między nami było lepiej. Bo obietnic trzeba dotrzymywać!
A mnie dziś taka pani w pracy okłamała, powiedziała, że oddzwoni i co? Nie oddzwoniła. Ja zawsze oddzwaniam. Słowo to słowo. Na to moja koleżanka mówi, że jej 4letni syn też(?!) dotrzymuje obietnic,  kiedyś obiecał dzieciakom w przedszkolu, że przyniesie słodycze, ale w samochodzie się okazało, że zapomniał.
i to jego rozpaczliwe:
-Mamo, ale ja obiecałem!
No ja też, jak ten czterolatek, też tak lubię spełniać słowo powiedziane, dane.

I moja siostra mówi mi, że jestem jak mama, że jej się pytam czy chce jakieś pieniądze jak wychodzi i czy jej coś do jedzenia zrobić. Czy to może być prawda?
A moja mama nie chce wydać dla sierot lalek Barbie po mojej siostrze, powiedziała mi, że to dla naszych dzieci będzie....Po mnie została taka lalka wielkości niemowlaka, z Pewexu, klasa sztuka, ale bezstronni powiedzieli, że jak Chucky wygląda i zawisła na gwoździu!

A i śląska od Olewnika. Zawsze kiedy widzę wędliny tej firmy, to myślę o tym porwanym Olewniku, dziwna sprawa, porwać potentata mięsnego, a ja potem jedząc polędwicę sopocką takie mysli mam.  Dla bezdomnego kota to było, kota którego znalazłyśmy przy takiej pustej kamienicy, do której bałyśmy się wejść, a widok z niej musi być cudny. No i trzeba z terenu kościoła wejść, a tam klechy kamery sobie pomontowały i akurat pora mszy była, więc babiczki spode łba nas 'rozglądające się' i operację "Olewnik" przygotowujące łypały.
A i potem w picipolo grałyśmy, tak nasz kolega (Olo-lat 4) nazwał naszą grę. Ano i Kasztelan niepasteryzowany to nie grzech pawda? ;)

A potem deszcz padał, musiałam się szalikiem na taliba zawinąc, a takiego koczka ładnego miałam. Z tym szalikiem to w ogóle...Taki długi jest i mi tak go zwiewa jak jadę na rowerze, tak powiewa za mną...I ostatnio ostrzeżenie dostałam. Kiedyś, w latach '20 jakaś sławna aktorka w cabrio jechała, chustka na głowie i jej własnie tak rozwiało i chustka w koło się wkręciła i ją udusiła. A więc i mnie mogło tak na rowerze by się stać, toteż teraz już uważam dzięki tej słusznej uwadze.
I kupiłam sandały i pogoda się spsuła i co mam z tego życia z wolną, czarną stopą?

No i ten Slavko i Slawek od Erło okropni jacyś, chyba,że ci z czekolady od Wedla, to ujdą.

No i tak wieje sandałem mi tu, w tym mieście nad Wartą...


Magda&Mariusz - historia nietuzinkowa - połykają konwenanse!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"