Chyba mogłam Cię mieć. Chyba nie chciałam.
Żyjemy w takich czasach, że ideałów mężczyzn szukamy w
filmach czy serialach. Na co dzień byd-laki. Mogłabym stworzyć idealny obraz
złożony z kilkunastu bohaterów; zdecydowanie i odwaga od tego, wzrost to ten,
szarmancki, wyczucie żartu od jeszcze innego i tak mogłabym wymyślać.
Pojawia się ogólny obraz faceta-szmaty. Tacy uwodzą kobiety
takie jak ja. Szmata, która jest szorstka, jak zarost trzydniowy. Wierna swojej
old lady.
Bo zawsze, zawsze chodzi o Nią. Bohaterka żyjąca swoimi
prawami, żywiąca się twardymi osobnikami, którzy potrafią wtargnąć bez
zapowiedzi. A takie szmaty, szukają ich w luksusowym wydaniu, ważne żeby była
chętna. Ona tez przemawia, bo ma usta. Zachęca, gra. Jest drugim imieniem
kobiety.
Dwie pary warg, a nawet trzy przypadające na jedną
kobietę - to dlatego nie potrafimy zamilknąć, dlatego wypowiadamy dwa razy
więcej słów niż mężczyźni.
Jak być old lady? Trzeba nią się chyba urodzić.
Czasem zostaje na chwilę na boku, ale On wraca. Bo to Ona ma
jego serce. On ma tylko inną, chwilówkę.
To Ona łączy rodzinę, to dla niej jest żądny zemsty, nie da jej skrzywdzić, to
ją całuje po rękach, to ona, Old Lady, zawsze u jego boku. Wierna. Tak, Ona
musi być zawsze, On może czasami dać się ponieść. Czy kobieta jest w stanie to
wytrzymać? Przecież dmuchanie na inne tanie dziwki, to tylko dmuchanie. Serce
jest jej. W jego głowie Jej obraz. Skradzione konie, bezsenne noce, dramaty, najlepszy
seks jaki miał vs dmuchanie. Dmuchawce, latawice, wiatr.
Bonnie i Clyde.
Wczoraj, podczas kolejnej owocnej rozmowy powstał epizod,
który made my day.
Rano byłam na USG. I pani jakże miła tam robi wielkie oczy
wpatrując się w monitor. Widzę, że jej coś nie gra. No to zerkam przez jej
ramię. Widzę czarne plamy i zdziwienie w jej głosie i oczach. W głowie obraz
wszystkich seriali, filmów medycznych. Myślę tumor, rak. Ona patrzy. Ja też.
Patrzymy razem.
No i wieczór. Jak cudownie, że wymyślono telefono. O
facetach szmatach, Czeczenach, o pustym miejscu w łóżku.
-No ona nie mogła tam odczytać. Oglądała to USG,
zastanawiała się.
-Ty, no jak ona nie widziała nic, to mogłaś poprosić o
wydruk. Przyjeżdżasz do mnie, włączamy lampę i oglądamy sobie te obrazki
twojego wnętrza. Oczywiście jesteśmy niczym dr Shepard, musimy skrzyżować ręce
i się długo zastanawiać.
- No i musimy mieć koniecznie białe fartuchy
- No i wydrukowane wizytówki!!! Tak, to my postawimy
diagnozę.
I już mam w głowie gotowy obraz, nas w białych fartuchach z
zamyślonymi minami patrzącymi pod światło i na moje USG.
Czasem się zastanawiam skąd biorą się tak kosmiczne pomysły,
przecież piszę to i śmieję się w głos. Czy to dobre samopoczucie czy już
granica zakrawająca o głupotę?(co by było gdybym zjadła czarodziejskiego
grzybka? Pewnie obudziłabym się w Bangladeszu) Nie wiem. Ja siebie lubię i to
dziwne coś, co mam w głowie, które puszcza swoje soki w całkiem nieoczekiwanych
momentach, reaguje na bodźce niezwiązane praktycznie z niczym. Tak już mam.
Bo ja też jestem szmatą, wyimaginowaną. Moja wyobraźnia
pobudza się z minuty na minutę. Z każdego obrazu potrafię stworzyć historię. Ja
na motocyklu, ja z tym, ja z Nią, ja tam., ja sram. Na rzeczywistość.
Ponoć kobiety kochają tych złych, a wychodzą za tych
dobrych. Ale czy ja tak będę umiała? Szmata szorstka i szmata delikatna. Szmata
z jajami i szmata z wargami. Czy dziś szmata to słowo obraźliwe? Panowie
porzućcie obcisłe bluzki błyszczące jaśniej niż księżyc, nie bądźcie nad wyraz
grzeczni, ale szarmanccy, zapuście włosy do ramion, pijcie whisky, palcie
papierosy, miejcie motocykle, bądźcie synami anarchii, podążajcie za nami, za
kobiecymi wargami….yy ustami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Nic tutaj nie rozprasza. Ani zapach, ani wygląd, ani to, że
piersi są zbyt małe. W sieci obraz siebie kreuje się słowami.
Własnymi słowami"