wtorek, 15 maja 2012

Diagnoza


Chyba mogłam Cię mieć. Chyba nie chciałam.

Żyjemy w takich czasach, że ideałów mężczyzn szukamy w filmach czy serialach. Na co dzień byd-laki. Mogłabym stworzyć idealny obraz złożony z kilkunastu bohaterów; zdecydowanie i odwaga od tego, wzrost to ten, szarmancki, wyczucie żartu od jeszcze innego i tak mogłabym wymyślać.
Pojawia się ogólny obraz faceta-szmaty. Tacy uwodzą kobiety takie jak ja. Szmata, która jest szorstka, jak zarost trzydniowy. Wierna swojej old lady.
Bo zawsze, zawsze chodzi o Nią. Bohaterka żyjąca swoimi prawami, żywiąca się twardymi osobnikami, którzy potrafią wtargnąć bez zapowiedzi. A takie szmaty, szukają ich w luksusowym wydaniu, ważne żeby była chętna. Ona tez przemawia, bo ma usta. Zachęca, gra. Jest drugim imieniem kobiety.
Dwie pary warg, a nawet trzy przypadające na jedną kobietę - to dlatego nie potrafimy zamilknąć, dlatego wypowiadamy dwa razy więcej słów niż mężczyźni.
 
Jak być old lady? Trzeba nią się chyba urodzić.
Czasem zostaje na chwilę na boku, ale On wraca. Bo to Ona ma jego serce. On  ma tylko inną, chwilówkę. To Ona łączy rodzinę, to dla niej jest żądny zemsty, nie da jej skrzywdzić, to ją całuje po rękach, to ona, Old Lady, zawsze u jego boku. Wierna. Tak, Ona musi być zawsze, On może czasami dać się ponieść. Czy kobieta jest w stanie to wytrzymać? Przecież dmuchanie na inne tanie dziwki, to tylko dmuchanie. Serce jest jej. W jego głowie Jej obraz. Skradzione konie, bezsenne noce, dramaty, najlepszy seks jaki miał vs dmuchanie. Dmuchawce, latawice, wiatr.
Bonnie i Clyde.

Wczoraj, podczas kolejnej owocnej rozmowy powstał epizod, który made my day.
Rano byłam na USG. I pani jakże miła tam robi wielkie oczy wpatrując się w monitor. Widzę, że jej coś nie gra. No to zerkam przez jej ramię. Widzę czarne plamy i zdziwienie w jej głosie i oczach. W głowie obraz wszystkich seriali, filmów medycznych. Myślę tumor, rak. Ona patrzy. Ja też. Patrzymy razem.
No i wieczór. Jak cudownie, że wymyślono telefono. O facetach szmatach, Czeczenach, o pustym miejscu w łóżku.
-No ona nie mogła tam odczytać. Oglądała to USG, zastanawiała się.
-Ty, no jak ona nie widziała nic, to mogłaś poprosić o wydruk. Przyjeżdżasz do mnie, włączamy lampę i oglądamy sobie te obrazki twojego wnętrza. Oczywiście jesteśmy niczym dr Shepard, musimy skrzyżować ręce i się długo zastanawiać.
- No i musimy mieć koniecznie białe fartuchy
- No i wydrukowane wizytówki!!! Tak, to my postawimy diagnozę.
I już mam w głowie gotowy obraz, nas w białych fartuchach z zamyślonymi minami patrzącymi pod światło i na moje USG.
Czasem się zastanawiam skąd biorą się tak kosmiczne pomysły, przecież piszę to i śmieję się w głos. Czy to dobre samopoczucie czy już granica zakrawająca o głupotę?(co by było gdybym zjadła czarodziejskiego grzybka? Pewnie obudziłabym się w Bangladeszu) Nie wiem. Ja siebie lubię i to dziwne coś, co mam w głowie, które puszcza swoje soki w całkiem nieoczekiwanych momentach, reaguje na bodźce niezwiązane praktycznie z niczym. Tak już mam.

Bo ja też jestem szmatą, wyimaginowaną. Moja wyobraźnia pobudza się z minuty na minutę. Z każdego obrazu potrafię stworzyć historię. Ja na motocyklu, ja z tym, ja z Nią, ja tam., ja sram. Na rzeczywistość.
Ponoć kobiety kochają tych złych, a wychodzą za tych dobrych. Ale czy ja tak będę umiała? Szmata szorstka i szmata delikatna. Szmata z jajami i szmata z wargami. Czy dziś szmata to słowo obraźliwe? Panowie porzućcie obcisłe bluzki błyszczące jaśniej niż księżyc, nie bądźcie nad wyraz grzeczni, ale szarmanccy, zapuście włosy do ramion, pijcie whisky, palcie papierosy, miejcie motocykle, bądźcie synami anarchii, podążajcie za nami, za kobiecymi wargami….yy ustami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"