wtorek, 22 maja 2012

Cudzoziemka

Żyję gdzieś na obcej, poniemieckiej ziemi. Nie jest przecież moja.
Jem cudze pomidory. Czy bazylię, którą hoduję na parapecie mogę uznać za własną?
Wydaję cudze pieniądze, bo te moje ulatniają się szybciej niż zdążę je zobaczyć.
Dziurę w zębie mam chyba własną, ale od cudzej czekolady.
Pomysł na obiad mój? Na pewno ktoś już taki zrobił!

Ale ten świat, który sobie maluję, szkicuję kontury jako granice to on mój?
Co jest moje tak naprawdę w tym świecie? Imię - miliony Monik, jak grzyby po deszczu wyrosły, nazwisko po ojcu, mieszkanie wynajęte, jedzenie kupione, zdjęcie na ścianie ukradzione autorowi.
To może betonowe paznkocie będą moje, na własność? Moja diastema?

Wszystko mam w leasing, handel barterowy.
Daj to, oddam tamto.
Czy można być samowystarczalnym? Czy ciągle muszę  być "cudzą"
Cudzo-łożenie, a może cudo-łożenie?
Cudo-twórstwo czy cudzo-twórstwo?

Mam paszport, z przerażającym zdjęciem, nie ma tam adresu. Chyba celowo. Mogę być solą w oku w Juesej. Mogę być gringo w Amazonii, oczywiście na boso. Gdziekolwiek będę, będę niczyja, zawieszona jak hamak pomiędzy drzewami, który może sprawić trochę radości, pobawić się, podroczyć, nawet cię wywrócić.
Będę na cudzej ziemi, odziana w coś, co zrobił dla mnie i całej rzeszy innych 'ktoś'.
Czy ja znajdę coś swojego? Przecież nawet dziecko trzeba dzielić. Nazwisko trzeba oddać.
Zadaję sobie pytanie czy mam prawo żądać czegoś na własność i czy jest to w ogóle możliwe? Czy to tylko znów jakieś moje urojenie, szukanie dziury w całym, rozmywanie rzeczywistości, tej, którą mi przypisano, bez zgody i pytania. Wpisali mi w kartotekę "los cebula i krokodyle łzy", obrócili wszystko, pomylili mnie z kimś innym i na ich wniosek stałam się cudzoziemką.
Żyję na cudzej ziemi.
Jestem w niemoim świecie.
Ziemia cudza alienuje mnie od samej siebie.
Ziemia obiecana na palecie barw rozpięta, na płótnie tworzona, nadal pędzla doskonałego i malarza szukająca. Farby to epizody z każdego dnia stworzone, z tuby życia wyciskane, barwy jaskrawe, ale także szare i brudne, czasem bezbarwne, czasem uśmiechnięte, czasem krztuszące się słonymi łzami.
Sztaluga ze stali wykonana, twardo do ziemi przytwierdzona, taka jest niewymiarowa, a zetknięciu z małym palcem u stopy powoduje okropny krzyk.Krzyk bólu, ale także znak, że nadal mogę go poczuć.
Mój ból w cudzym świecie.


4 komentarze:

  1. Mona, a czemuż Ty zła? I smutna taka? Nie będę Ci morałów prawić, ani haseł propagandowych na Twoim bloku publikować, bo do publikowania masz prawo tylko Ty. Ja dorzucę krótki komentarz jedynie, zresztą niewiele mam do powiedzenia, gdybym miała dużo byłoby targowisko (p)różności. Ale nie ma. Może będzie, jak się rozgadam a w dalszej ewolucji rozpiszę.
    Ale co to ja chciałam?! A! Że Gringo można być w Meksyku, nie w Amazonii. I że błądząc po świecie bez adresu w paszporcie można być bezdomnym lub obywatelem świata. Bo chyba wiesz co mówią o optymistach, pesymistach, szklance i wodzie... Wiesz Mona, prawda?!
    Uśmiechnij się, masz dużo czasu na rowerowanie nad Maltą. To jest powód do uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze jedno Mona... Dużą uwagę do szczegółów (pierdół chciałoby się napisać) przykładasz?! Bo ja teraz zauważyłam, że zamiast o publikacjach na blogu o publikacjach na bloku napisałam. Mogłabym teraz udawać, że moja wewnętrzna cenzura raczej na słowa z k niż z g mi pozwala (tylko bez wulgarnych myśli), ale ja się do błędu przyznać potrafię i piszę, że błądzę. Bo nie chcę Ci syfu robić, ostatecznie to Twój fyrtel:)!

    OdpowiedzUsuń
  3. "Jam częścią tej siły, która wie­cznie zła pragnąc, wie­cznie dob­ro czyni" - to myślę odpowie na pytanie pierwsze ;)
    Smutna, nie. Szukająca siebie i swojego miejsca.
    Dziękuję za poprawkę o Gringo - chodziło mi o bycie białym wśród dzikusów, nie wiedziałam, że określenie to dotyczy stricte Meksyku ;)
    Całą historię o obywatelu świata znam, oczywiście...
    Przykładam uwagę do pierdół, ale jak się naczytam Bydlucka, to słowo słowu nierówne, także i blok zostaje Tobie odpuszczony ;)
    Fyrtel mój, chowam bejmy i letę...obadam co tam na targu (p)różności ;)
    POZdrowiona!

    OdpowiedzUsuń
  4. A pod łóżkiem sprawdzałaś? Bo moja duma zwykła się tam chować, gdy ja od niej uciekałam. Myślała, że się zlituję i wrócę. Często o niej zapominałam, teraz problem większy, bo łóżka nie ma, jest materac, więc coś ją gniecie. Ale jest moja, jaka by nie była... Fajnie mieć coś swojego. Najprzyjemniej czuć, że a się kontrolę nad swoim życiem... Odzyskałam ją wracając tu, do stolycy wielkoplski.
    Czego Tobie brakuje? Miłości? Bo to odpowiedź na większość bolączek przecie...

    OdpowiedzUsuń

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"