poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Okna

Przez okno można oddychać. Można mieć świeży powiew wiatru.
Można mieć nowy zapach. Obiadu sąsiada lub kwitnącej śliwki.
Okno pozwala ukraść kawałek czyjegoś życia.
Obserwacja może zamienić się w obsesję. Może zmienić życie. Jak w filmie "Code blue" czy "Okna".
Okno może mieć wybitą szybę. Możesz się pokaleczyć.
Przez okno można się wychylać, ale można też zachowawczo spoglądać z dystansem lub zza firanki. Można też   półnago w półotwartym. Można nago w otwartym na oścież.
Można ucieszyć sąsiadów i zastąpić im tani film duszno i porno.
Można mieć parapet szeroki lub wąski.
I są też oczy, ponoć okna duszy. Czy to prawda? Patrząc komuś w oko można go przestraszyć, wzruszyć, rozśmieszyć, można też mu wpaść w nie. Czy w naszych oczach jest coś więcej niż tylko wzrok? Przecież czasem spojrzenia mówią, to może i prawda?
No i jest  jeszcze jedno szczególne okno. To na Franciszkańskiej 3. Jakoś, gdy pomyślałam o oknach, pierwszym skojarzeniem był Jan Paweł II. Zwłaszcza taki materiał(nie mogę znaleźć), gdy żegna się ze studentami podczas ostatniej pielgrzymki, oni nie pozwalają Mu skończyć, a On zapiera się, że jeszcze wróći. Nie wrócił...Fenomenalne miejsce. Nawet, a może zwłaszcza dla mnie. No i zawsze, gdy włączę góralskie "A my Wom zycymy" łzy kulają mi się same. A może to rozstrój emocjonalny? W końcu dziś siwego włosa znalazłam. Szybko go pokolorowałam kredkami Bambino.

Dziś szłam ulicą, która graniczy ze szpitalem onkologicznym. Minęłam mężczyznę, z tym całym dożylnym osprzętem na papierosku, tam w centrum, na tej ulicy, na której jeżdzi tramwaj. Wychodzi pacjent i pali. I się wkurzyłam na niego. Bo myślę, jak masz raka, została Ci chwila, to jeszcze się trujesz? I wymyślam mu. I sobie mówię, jak nie wolno, jeśli zabronią mi dla mojego zdrowia, zrezygnuję. Jak ci grożą, to się boisz. W ciąży nie palisz. A ja czasem palę. Ale nie jestem w ciąży.
I nagle poczułam zapach kwitnących kasztanów (tak, tak matury. Pamiętam, jak na trzecim roku studiów postanowiłam zdawać dodatkowy przedmiot, kasztany zakwitły, ja wprost z egzaminu poszłam pisać maturę po raz drugi. Ale to był pomysł. Nawet zdałam)
I pomyślałam o tym mężczyźnie, o tych wszystkich ludziach z wyrokiem na kilka miesięcy, dlaczego im się zabrania palić. Przecież to już nie zaszkodzi. Jak masz raka wątroby, to sam się wprosi do płuc, bez papierosa czy z nim. I pomyślałam, że to siebie mam opierdolić, żeby nie palić, póki nie mam raka. Chyba, że mam to mogę. Bo dlaczego odebrać im to "coś", co im pozostało. Ale się utarło, że jak już jesteś umierający to musisz zdrowo żyć. O ironio. Podejdź do okna. Wychyl się.

1 komentarz:

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"