sobota, 14 kwietnia 2012

historia prawdziwa.


wersja 1.
piwko, winko, winko, piwko.oo, już pora spać, tak, ta kamienica, ta brama będzie miła dla mnie. nie zauważą mnie. niee. chodzę o kulach od ostatniej popijawy. nie dam rady wejśc na górę. już muszę się położyć, już późno, może nikt tędy nie pójdzie, to nic że akurat mają tu wejście, jakoś mnie obejdą. No w pozycji horyzontalnej już moge regenerować siły. Prawie już mi się winko śniło,aż!
O patrz pan, znalazł się porządny obywatel i mnie wyprosił, a to skubany.
Ach, myśli, że jest taki mądrala, haha, ja tutaj odpierdolę przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka i ich urządzę.
No dobra, ten wysoki poszedł już chyba, całe szczęście, że ta z psem nie domkneła drzwi. Po cichutku idę. Tylko ta kula hałasu tyle robi. Osz kurwa, chyba nie dam rady, jednak nie trzeba było ostatniego piwka wychylić. Dasz radę przecież Zenek. Już drugie piętro. A dam im nauczkę i tak bym już dłużej nie wytrzymał. Niech se sprzątają, jak prywatną własność tu mają. A  niech kurwa potem narzekają, że im śmierdzi, nic człowiekowi nie pomogą. Ten wysoki mysli, że jak pomoże wstać, to to już wystarczy? O prawie koniec, osz niezła kałuża się zrobiła. Jest finisz, 3 piętro, uwiję gniazdko. Kur ktoś idzie. O nie znów ten wysoki....
Telefonami straszy, policją, a mnie tam na hotel nie stać, trzeba zwijać żagle i szukać innego portu, jacy ludzie niewyrozumiali. No już, nie poganiaj mnie, widzisz, że mam nogę chorą i jak tu kurwa przeskoczyć tę kałuże na drugim piętrze?
Ech ruszam w eter, dziś piątek, może melanż, ale po tym poniedziałkowym, wtorkowym i środowym już jakiś odpoczynek się należy.
Słodkiego, miłego życia porządniccy.

wersja 2.
Wracam o całkiem przyzwoitej porze. Widzę wystające nogi z mojej prawie prywatnej bramy, o nie. Gość. Wysoki pomaga mu wstać i kulturalnie wyprasza. Potem szorowanie, wytykam mu, że czuję pana co odpoczywał na dole. Szoruje się nadal.
Pół godziny później. Stuuuk. Coś się po schodach tłucze. Otwieramy drzwi, słychać tylko kap kap kap...Delikatnie - mimo nieziemskiego wkurwienia wypraszamy pana i proponujemy telefon na policje, bo jakkkolwiek przykro nam, ze nie ma gdzie spac, raczej nie chcemy go gościć pod naszymi drzwiami. Przeklina, jesteśmy najgorsi, ale w końcu po pół godzinie ze swoją chorą nogą, promilach we krwi wyczołgał się. Pozostawił swój perfum i ...
To dziwne jak rzęski w nosie łapią zapach i nadal czuję jego hugo bosa. to tyle z piątkowej relacji. boję się, że rano może być pierwszą osobą, którą spotkam :)

prosto z centrum, dla państwa złaaaa ona mooona.

żuli taksi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"