Corocznie Święta skłaniają mnie do refleksji, czym one są
dla mnie? Czy tylko dniem wolnym, a może czymś więcej? Nie wiem dlaczego, ale
znaczenie religijne zupełnie odłożyłam na bok, jakbym uznała, że to nie dla
mnie. Ale czym ja się przejmuję, skoro otwieram świąteczne wydanie jednego z
popularnych polskich tygodników i czytam:
„Wierzącym wiary, że Pan spełni ich prośby
Niewierzącym nadziei, że los się do nich uśmiechnie”
To już jest normalne, że w katolickiej Polsce jest tylu
ateistów, że trzeba dla nich także stworzyć życzenia? Jeśli nie wierzą, to po
co życzenia dla nich? Może ateizm powinien stać się nową „religią” ze swoimi
prywatnymi świętami i życzeniami, bo w takim przypadku to strasznie naciągane,
nie uważacie?
Wracając do mojego przemyślenia, dostałam pewien płomyk
poglądu, który zaowocował tym postem. To wszystko, to dla mnie tradycja. To ona
sprawia, że chcę zrobić barana z masła, że chcę ugotować jajka w koszulkach, że
zasiałam rzeżuchę, etc
Modnie jest dziś wyrzekać się wszelkich korzeni, być kul i uniwersalnym,
hipsterskim człowiekiem, którego nic nie rusza, ale to wszystko gdzieś zostaje
głęboko. Choćby zwyczaj kupowania prezentów – dlaczego w sklepach są tłumy w
tym okresie?
Polskie tradycje są ciekawe, mało ważne, że większości z
nich historii nie znamy, ale one nas charakteryzują, opisują. Dlatego chcemy
spędzać Wigilię po polsku będąc gdziekolwiek, dlatego chcemy zjeść jajko
podczas wielkanocnego śniadania.
Mamy prawo traktować całe Święta po swojemu, nawet jeśli
odcięliśmy się od religijnych zwyczajów, większość z nas została wychowana w
katolickich, mniej lub bardziej religijnych domach, w których te wszystkie
zwyczaje przechodziły z pokolenia na pokolenie i nadal tak zostanie. Tak jak ja
dla mojej rodziny będę przygotowywać śniadanie wielkanocne z sosem tatarskim na
stole, tak zrobią to i moje dzieci – przynajmniej tak mi się wydaje, skoro trwa
to już tak długo, to nie sposób aby się ucięło w danym momencie historii.
Definicja tradycji, której się uczyłam normy, zwyczaje,
język przekazywany z pokolenia na pokolenie, przecież nie wszystko wynika z
przekonań religijnych, po prostu lubimy to, lubimy zostać obudzeni w Lany
Poniedziałek zimną woda z plastikowego pistoletu, lubimy ten czas spędzić z
kimś bliskim, nikt nie chce być sam, zapraszamy znajomych bliższych, dalszych,
bo też nie pozwolimy, aby ktoś został sam, tak nas nauczono i tak musi
pozostać. Cała zmienność świata, rzeczywistości nie dotyczy tej sfery, to jest
po prostu konstant.
Jakkolwiek jesteśmy dorośli; ateistami z deklaracji, z
przekonania zawsze ucieszy nas kosz słodyczy od „zajączka” czy też prezent pod
choinką. Tak jesteśmy nauczeni, tak jak w innych krajach zabija się baranka,
tak u nas rzeźbi się go z masła. Możemy stać obok i tylko patrzeć bez jakiegoś
większego zaangażowania, ale mamy wewnętrznie zakodowane te tradycje i nikt nie
ma prawa nas z nich ogołocić. One są naszym bogactwem. Dlatego chcemy
podróżować, chcemy poznawać inne kultury, dlatego powstał kierunek studiów
zwany kulturoznawstwem, antropologią kultury dla poznawania tradycji, języków,
zwyczajów. One opisują narody, plemiona-nawet te pogańskie mają coś, co je charakteryzuje. Tak został zmontowany świat ludzi, w którym moda przemija, a pozostaje
styl.
Znalazłam świetny fragment „Misia” dotyczący tradycji,
jednak zamieszczam już wcześniej cytat, który jest genialny:
„Tradycją niczego nazwać nie możesz, i nie możesz uchwała
specjalną zarządzić i ustanowić - kto inaczej sądzi świeci jak zgasła świeczka na jasnym
dworze.
Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę, niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza. Tradycja naszych
dziejów jest warownym murem, to właśnie kolęda, to wigilijna wieczerza, to jest ludu
śpiewanie, to jest ojców mowa, to jest nasza historia, której się nie zmieni, a
to co dookoła powstaje od nowa to jest nasza codzienność, w której my żyjemy.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Nic tutaj nie rozprasza. Ani zapach, ani wygląd, ani to, że
piersi są zbyt małe. W sieci obraz siebie kreuje się słowami.
Własnymi słowami"