czwartek, 19 kwietnia 2012

mat.


Chcę, aby kolor mojej skóry znów miał kolor oliwki. Chcę martwić się o przyszłość wyrażaną w godzinach. Chcę zrzucić swoją maskę. Chcę być otwarta. Chcę dotykać wszystkiego. Chcę poznawać.

Nie chcę się przejmować matową cerą. Chcę, żeby ona stała się matowa.
Wewnętrzne szczęście poprawia wygląd. Tak, sprawdziłam to, to prawda.

Nie chcę biec do celu, który nieustannie ktoś ode mnie odsuwa, chcę go zdobyć.
Nie chcę żyć obok siebie, chcę się scalić.

chcę wytchnienia, całkowitego rozładowania.

Chcę znów beztroskiej rzeczywistości. Chcę jeść marchewki prosto z grządki, które zostawiają piasek w moich ustach. On potem zgrzyta w moich zębach. Czasem mnie zaskakuje jaką wagę przykładam do cudzego uśmiechu, czasem nie potrafię przełamać fizycznej bariery tylko z tego powodu. Ciekawe.
Chcę mieć dłonie poranione od krzaków z owocami malin. Słodkich, czerwonych.
Chcę jeść porzeczki, te słodkie, te kwaśne.
Chcę pachnącego słońcem pomidora i przemawiającego świeżością ogórka.

chcę żeby wszystko było prawdziwe i naturalne. Chcę się urodzić znów. Po tylu latach, chcę tego znów. Człowiek nie umie sobie radzić z nadmiarem wolności, dlatego wrzuć mnie do pociągu i ogranicz mój zasięg. Załóż mi smycz, może być krótka. Tylko nie chcę kagańca, wiesz, że nie potrafiłabym tak żyć. Bez możliwości wydobywania dźwięków, wysyłania uśmiechu i skrzypienia piasku między zębami.

Chcę nasycić się zwykłym piaskiem, tymi drobinami, resztkami, których drogę wyznacza przypływ i odpływ. Grawitacja. Czy mnie jeszcze coś przyciąga? Lewituję bezwiednie między sobą i nią. Unoszę się jak balon, który uciekł komuś z rąk. Zaraz coś może mnie przebić. Droga jest bardzo niebezpieczna, jeden podmuch może spowodować mój koniec, ale może też nadać niebotycznej prędkości.
Uważaj M....a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"