Ta melodia działa na mnie jak silna używka. szaleję. ta wersja obok Muse króluje. kocham każde słowo i każdą nutę. Ubrałam dziś taki potarmoszony sweter, gryzący. Poszłam do kina. Chyba nie pamiętam już żebym wyszła z seansu i chciała znów obejrzeć film, a potem jeszcze i jeszcze raz, do znudzenia. Uzależniona nagle od dwugodzinnego spektaklu w wersji francuskojęzycznej. Już wiem dlaczego Francuzi pokochali ten film. A mnie zawsze pobudza zmysły ten język. Nie bez przyczyny...
"Nietykalni" wydają się być kolejną piękną opowieścią w stylu amełykańskim, on zły, czarny zaczyna pracować u bogatego sparaliżowanego faceta. Rodzi się przyjaźń, happy end i po wszystkim. A mnie potargało od łez od śmiechu, po te ze wzruszenia. Może to trochę moje widzimisię, bo lubię tę przemianę złego bohatera w dobrą duszyczkę, nie wiem, może? Aczkolwiek myślę, że każdy, kto tu czasem zagląda powinien w te dwie godziny dać się porwać opowieści, że człowiekowi najbardziej potrzebny jest drugi człowiek. Warto ryzykować, dać szansę, oddać się po prostu francuskim pieszczotom. Och i ach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Nic tutaj nie rozprasza. Ani zapach, ani wygląd, ani to, że
piersi są zbyt małe. W sieci obraz siebie kreuje się słowami.
Własnymi słowami"