środa, 29 lutego 2012

słowo.


Jak kobieta ma okres, albo jest tuż przed to lepiej nie wchodź jej w drogę. Hormony, po prostu.
Od kilku dni zadaję sobie pytanie, już pytam siebie, nie zważając czy idę ulicą, gadam do siebie, hhh, czym jest przyjaźń? Co decyduje, że jedna nie przetrwa roku, innej nie nazywamy przyjaźnią, a trwa lata, nie zawsze jest pięknie, jest jak hiperbola, ale nadal coś nas pcha do siebie. Może wino?
Czy da się zdefiniować pojęcie tej więzi? Co ją tworzy?
-Sentyment
- Wspólne przeżycia
- Czas, który się znamy
-wspólne tematy do rozmów
- tak, czas na zaufanie
- ta niewytłumaczalna rzecz, która jest po prostu
Kiedy przekracza się granicę od kolegi do przyjaciela? Czy taka jest konieczna, wymagana ewolucja? Czy w ogóle opłaca się budować więzi z ludźmi jeśli nie chodzi o seks i jakiś interes? Czy jeszcze ma to jakiś sens? Przecież nie chcę się kolejny raz zawieść, bo to najgorsze co mnie spotkało. I to najbardziej bolało ze strony ojca -„Musisz poradzić sobie sama”. Kiedy w ogóle nie miałam pomysłu. Wtedy już wiedziałam, że oni na pewno nie są moimi przyjaciółmi. Nie chcę im mówić dlaczego jestem zła, dlaczego szczęśliwa, jestem wyrodną córką? Może. Oni nie byli dobrymi rodzicami, pieniądze i telewizja to nie wszystko, bynajmniej dla mnie.
Jestem naiwna, dostaję w dupę, choć czasem się opłaca, dla tej jednej chwili, dla tych paru słów, dla tego maila – ‘jeśli będziesz szczęśliwa, to jedź na wolontariat na Bali’. Ale dlaczego tak nie po równo?
Czy na przyjaźń można sobie zasłużyć, jak ją się buduje, ja moje już trochę lat temu znalazłam i nie wiem jak to z nowymi. Niektórych nie ma. Najgorsze, że mi ich nie brakuje, czyli to znaczy, że to nie była przyjaźń?
Mogę się naczytać pięknych aforyzmów, ale to mi nie pomoże, ja chcę sama znaleźć odpowiedź. Patrzę na siebie i wiem, że warto we mnie zainwestować, jeśli zniesiesz mnie kiedy będę najgorsza, to zasługujesz na mnie, kiedy będę najlepsza. Jeśli ‘kupisz mnie’, potrafię zrezygnować nieraz z siebie dla Ciebie, poznając siebie chciałabym mieć takiego przyjaciela, jakkolwiek narcystycznie to zabrzmi. Moje małe dziwactwa, słowa, aktywne słuchanie, zapamiętywanie sprawia, że zaskakuję małymi rzeczami, w zamian chcę tylko Ciebie, nawet nie całego, ale bądź dla mnie przez jakąś chwilę, daj mi poczuć, że coś znaczę. Interpretacja jest dowolna. Lubię dawać, ale muszę wiedzieć, że warto. Dziś kupiłam/zrobiłam piękny prezent, mam nadzieję, że zaskoczy.
Wszystko dajemy w kredyt, tylko żeby odsetki nas nie zabiły, żeby nie nadszedł dzień, kiedy komornik zapuka za naszą przyjaźń. CO daje samo słowo? Czym w ogóle one są. „Imitacją duszy”. Czy poczujesz się inaczej, kiedy mianuję Cię moim przyjacielem, przecież to powinno stać się oczywiste, czy musisz to usłyszeć, zobaczyć? Nie wiem. Czy to coś zmieni? Będziesz wtedy inny? Nie chcę, bądź nadal bezosobową formą, bez konkretnej nazwy, ale blisko.
Kurde, piszę i nie znajduję odpowiedzi. Bo co, ‘zawsze możesz na mnie liczyć’? Przecież każdy żyje osobno i nie zawsze rzuci wszystko jeśli zobaczy post na blogu, w którym wyznaję, że cierpię na weltschmerz. Przecież jest to jakiś powód to niepokoju, ale ja nie oczekuję nagłego zrywu, zainteresowania, nie po to piszę. Szukam, ciągle szukam, czy to przy butelce wina, czy papierosie, one są eliksirem szczerości, do tego doszłam, dlatego lubię je palić, takie właśnie są.
Mam zrobić tiszerta, że szukam przyjaciela? Casting? Co nas pcha do siebie? Jakie to wszystko niewytłumaczalne i niezrozumiałe. Przecież chwalimy się, że znamy się już dekadę, jest to powód do dumy, to może to determinuje ten królewski tytuł ‘przyjaciel’? To pomoc kiedy jesteśmy w patowej sytuacji, czy może luz? Pokazywanie naszego świata?
Myślę, że mało oczekuję od innych, a dużo wymagam od siebie, zawsze chcę być na górze, chyba boję się, że jeśli wyłączę internet, telefon, to jedyną osobą, która zapuka, będzie pan z energetyki, który zapyta czy zapłaciłam rachunek za energię. Tak zapłaciłam za swoją moją samotnością, niezależnością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"