wtorek, 31 stycznia 2012

Znaki ostrzegawcze

Czy widzę je? Czy przestrzegam? Czy zdążą mnie ostrzec przed nadciągającym złem? Co będzie dobrem, a co złem, w sumie ciężko postawić kreskę. Żyję wśród ludzi, wśród niektórych bardziej, wśród niektórych mniej, jednak to, czy ktoś mnie zainteresuje jest już sprawą bardziej skomplikowaną.
Nie powiem, bo sama też przeklnę, ale gdy w ciągu pierwszych 60 sekund usłyszę taką ilość kurew, etc, że nie zdążę ich policzyć, ten człowiek robi się dla mnie brzydki, ma wnętrze wypalone przekleństwami, jeśli nie umiesz opisać świata bez chuja jako przecinka, a kurwy jako kropki jesteś strasznie biedny/a.
Czasem jednego ja pierdolę nie da się wyrazić za pomocą innych słów, ale bez przesady. Wszystko w nadmiarze traci swój urok i robi się niesmaczne. Kiedy kobieta swój język ozdobi wulgaryzmem raz kiedyś, da się przetrwać, ale kiedy słowa poprawne politycznie są tylko dodatkiem do sposobu wypowiadania się? Nie mogę tego słuchać.
Język jest jednym z rodzaju znaków ostrzegawczych. Koniec języka za przewodnika.
To jak mówisz i co klasyfikuje Cię, wyżej lub niżej. To co usłyszysz może Cię ostrzec przed popełnieniem największego błędu, rozpoczęcia znajomości z całkiem niewłaściwą osobą.
Eksploruj świat swoim językiem, pytaj, słuchaj, odpowiadaj. Ostrzegaj innych. Bądź człowiekiem jakiego chciałbyś spotkać na swej drodze, to chyba najlepsza definicja człowieczeństwa.

Gdy grunt pali nam się pod nogami odpalamy flarę, błagamy o pomoc, w całkiem widoczny sposób, czy ktoś będzie chciał to dostrzec? Lepiej zapobiegać niż leczyć. Lepiej ostrzegać niż naprawiać. Wysłać znak w odpowiedniej porze, odpowiedniemu człowiekowi...
Nawet jeśli nas ostrzegają, mamy coś swojego w głowie i mimo najszczerszych chęci ostrzegających my To zrobimy. Grunt będzie palił się pod nogami, ale to będzie nasze doświadczenie, to one budują nasz charakter, naszą mądrość życiową. Kim będziesz jeśli nie dostaniesz od życia w dupę? Przecież takich ludzi najbardziej cenimy, to o nich rozmawiamy. O tych, którzy odbili się od dna. Nie mając nic mieć znów coś. Nie złamać się, to takie obecnie popularne powiedzenie. Kto ma siłę?
Sama jestem główną kupującą te historie, kupuję je oglądając filmy, czytając książki, poznając ludzi, zanurzam się w ich życiu, dlaczego? Bo oni są bogaci, a ja gnidą mającą dopiero 25 lat chcącą wiedzieć, że wrzątek parzy zanim utworzy blizny na moim ciele i sprawi ból. Chcę dać się ostrzec przez ten świat przed jego niebezpieczeństwem. Chłonę te historie jeszcze z innych powodów, ciekawości świata, zwłaszcza tego oddalonego o tysiące mil, gdzie Gorzkie Mleko istnieje, gdzie kobietom nadaje się imię Madeinusa.

Nasze ciało wysyła nam także znaki ostrzegawcze, nadchodzi czas, że trzeba zrobić porządek wewnątrz, gruntowne sprzątanie. Ale jak zrobić porządek w głowie? Nie ma jakiegokolwiek schematu na którym się wzorować, jak tam zaprowadzić ład? Przecież trzeba porządkować myśli, poprzez pisanie ich, wyrzucanie, wypowiadanie, cokolwiek, ale jakoś trzeba nakręcić tę ogromną machinę, która jest jak wielkie perpetuum mobile, nigdy nie może się zatrzymać, ciągle działać, bezustannie wykorzystywana
Jestem nazwijmy to standardowo zdrowa umysłowo, tzn, że potrafię się zachowywać w określony przez kanony sposób, potrafię się uczyć, nie mam jakiś niekontrolowanych zachowań, czyli taka, normalna jednostka. Jak to jest mieć z góry, od samego początku już inaczej, trudniej. Ograniczony w swoim wolnym bycie. np. chorzy z zespołem Downa mają węższe podniebienie przez co ciężko im mówić. Niby niewielka rzecz, ale jakże Cię ogranicza, nie możesz wyrzucać słów bez zastanowienia, tylko powoli je wypowiadać, ale! masz wtedy czas żeby je przemyśleć, chyba.
Utwór poniżej jest o zawodowych marzycielach, czyli o mnie, żyję w swoim śnie i odstaję od całego zgiełku.   Wracam, wrzucam parę zdań i dodaję kolejnego posta, to się robi jak nałóg, zostawiam jakiś szkic w notatniku, wystarczy jedno zdanie. Życie blogera nie jest łatwe, bynajmniej jeśli ja złapię okres, w którym piszę dużo (jak ostatnio) wyostrzam swój wzrok i słuch na nowe myśli, czasem wystarczy jedno zdanie, które zapamiętam, koncentruję się żeby go nie zapomnieć i piszę. Nie wiem jak, nie wiem o czym, po prostu   kolejne litery zostają tutaj zapisane. Czasem czytam swojego posta z pięć razy, perfekcjonistka, która szuka dziury w całym, ale czytając go, czuję że mam coś do powiedzenia, że wiem co tutaj robię i kogo chcę trzymać blisko. Przeciętny Polak zna ok. 5 tys.słów, na co dzień używa ok. 3tys. A ja zapisuje tutaj tyle znaków, nadrabiam zaległości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"