czwartek, 26 stycznia 2012

Pomieszanie.


Stworzę dźwięk dla twoich oczu. Będę mówiła tak, żeby najpierw słuchały mnie twoje oczy, a potem uszy. Tak już mamy, że oceniamy to, co widzimy, więc jak mówić, żebyś słuchał mnie wszystkimi zmysłami, żebyś ocenił to, co mam do powiedzenia, a nie to, czy mam na sobie czarną, koronkową bieliznę czy ulubioną, wyciągniętą bluzę. Przecież niezależnie jak wyglądam, to co powiem pozostanie niezmienne, skąd ten cały rozgardiasz? Skąd ciuchy od Chanel, a nie z podrzędnego sklepu? Jesteśmy wzrokowcami. Obalę ten mit, powiem Tobie tak, że oczy usłyszą, a uszy zobaczą. Można tak zrobić? To jakby mówić rękoma (przecież niektórzy tak mają), a pokazywać ustami. Czy można pomieszać zmysły?
Historia całkiem z dupy. Takie fantasy.
Istnieją komunikatory internetowe, serwisy, na których ludzie się poznają, coś ich zaczyna łączyć. Bez zdjęcia. Rozmawiają, wysyłają emaile, zaczynają żyć w świecie wirtualnym, przenoszą go na swój własny, ten prawdziwy. Miesza się prawdziwe z internetowym. Czy można kogoś tak poznać? Czy daje to jakieś rezultaty? Przecież możemy być kim chcemy pisząc, tak jak ja teraz. Nie wiecie co robię, kim jestem, tylko czytacie te bzdury, które piszę pod wpływem impulsu, nawet nie wiem skąd się biorą te myśli? A ta akurat wiem skąd się wzięła. Miałam sen. Dziwny. Najpierw uciekałam przed kontrolerem, zgubiłam koleżankę próbując zgubić Jego. Potem PiS wygrał wybory (przebudziłam się, to nie może być prawda, choć byłoby zabawnie, czy zabawniej niż teraz? Nie wiem. Nie było tego wątku), ale ta myśl, o tych dźwiękach dla oczu to była przy trzeciej części snu, całowałam się z jakimś facetem i go czarowałam (te usta) i wtedy zaczęłam mówić o tych zmysłach. Myśl dopełniłam jadąc 15 minut pod wielką, wyimaginowaną górę pocąc się jak świnia.
Dostaliśmy zmysły żeby ich używać, każdy ma swoje przeznaczenie, więc dlaczego chcę je przeskoczyć? Bo nie jestem normalna. Dawno temu miałam takiego wirtualnego kolegę, dla śmiechu wrzuciłam ogłoszenie na jakimś portalu, o krótkiej treści „Me and my monkey”, jest to tytuł jednego z lepszych kawałków Robbiego. I odpisał On. Drogą krótkiej, bo chyba tygodniowej dedukcji doszłam, że to chłopak ode mnie z roku. Pisaliśmy o bzdurach, głupotach, miał poczucie humoru jakiego dawno nie spotkałam, biłam się z myślami czy się przyznać, pisaliśmy. Zestawiałam jego obraz z zajęć, napuszonego hipstera w otoczeniu koleżków i nie dowierzałam, sobie, jemu, to nie może być jedna osoba. Jaki on jest naprawdę, jeśli był taki jak pisał, to prawie ideał, jeśli taki, jakiego widywałam -dupek. Jak wyważyć prawdę? Przyznałam się, mam miękkie serce. I dupa. Chyba się obraził, rozczarował, że ja to ja. Czy jakoś wpłynęło to na jego ocenę o mnie? Nie wiem, nigdy nie miał odwagi powiedzieć cześć, a ja orzekłam, że jednak był dupkiem. I cały misterny plan w pizdu, a miało być tak pięknie… :]
Czy pisząc tutaj oszukuję kogokolwiek? Moje zmysły, a może tego, co to czyta? Chyba nie. Mogę się z Tobą spotkać i powiem to samo, na pewno w jakimś stopniu wydajemy się inni przez to, co piszemy, a mówimy, czyli oszukujemy? Mieszamy na pewno. Słuchasz moich myśli swoimi oczami – udało mi się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"