piątek, 20 stycznia 2012

Samolub-na?


Moje podwórko, mój trzepak!
To, co siedzi w mojej głowie, jest moje dopóki, dopóty tego nie powiem głośno. To, co napiszę, jest tez moje, ale do jakiego momentu? Przecież nie znakuję swoich myśli, nie zabraniam kopiowania. Czy wypowiadanie się przez pisanie bloga pozwala zachować swoje zdanie, swój punkt widzenia? Oczywiście. Nikogo tu  nie zapraszam i zapraszać nie będę. Jest opcja komentarzy, tylko do dopowiedzenia, do wyjaśnienia czytelnikowi mojej opinii. Czy piszemy bloga dla siebie, czy dla kogoś, dla internetowej społeczności?
Chciałabym pracować słowem, dokształcić się w tym zakresie.

Dziś znów okazało się jak marzenia w mojej głowie się mnożą. Obejrzałam biografię Tołstoja odblokowała się szuflada, bez namysłu wypowiadam „Jezioro Łabędzie”, zobaczyć, ale to prawdziwe, w Moskwie. Przeskoczyłam na chwilę, a tu kultowe Dirty Dancing. Znów podzieliłam się myślą, że chciałabym pójść na kurs tańca, wiecie taki dla zupełnie zielonych, żeby nabrać ogłady. Ciągle mnożą się myśli, marzenia, czy kiedyś przestaną? Czy zostanę zaspokojona?


Moje, moje, moje. Jestem przecież trochę jedynaczką, siostra młodsza o 13 lat...W tej pierwszej dekadzie życia kształtuje się ta potrzeba, wymuszona przez rodziców dzielenia się, ale także opieki, syndromu starszego rodzeństwa. W końcu do momentu, kiedy nie mamy własnych dzieci, to rodzeństwo jest nam najbliższe, ta sama krew, te same geny, a czasem tak różne...Jaka powinnam być jako starsza siostra? Kupić pierwsze piwo, dać pierwszego skręta, czy moralizować, układać? W końcu robię to trochę inaczej niż rodzice, żyłam w podobnej epoce co dzisiejsza młodzież, gdzie podobna jest trochę określeniem nad wyraz, ale niech będzie. Oni nie biegają, bawiąc się w podchody po bramach :), ach to życie człowieka z kamienicy, zupełnie inne niż tych, z osiedli :)

Czy tak naprawdę lubimy się dzielić, przychodzi nam z łatwością, jeśli mamy czegoś w nadmiarze, ale oddać 'coś' co było dla nas, tylko dla nas?  Jest to zapewne sztuka miłości i przyjaźni, a może tez i lojalności (muszę zawsze literować to słowo - i ta rymowanka Jola lojalna i Jolanta nielojalna offf).
Potrafię zrezygnować z własnej przyjemności, dla kogoś ważnego dla mnie, potrafię być miła, tak o, bez niczego, lubię to, czy to naiwność czy po prostu taka już jestem. Przyzwyczaiłam się, że to ja zazwyczaj jestem ta, która coś organizuje, coś planuje, wynika to trochę z tego mojego chorego przekonania, że zrobię to najlepiej, tak to jedna z tych dziwnych cech, ale chyba nie będę umiała się przyzwyczaić, że to ktoś o mnie zacznie się tak troszczyć, martwić, skakać wokół mnie, po prostu to jest moje zadanie  i już, dobrze mi z tym.  Kurwa, nawet jak tańczę z facetem, wiecie ten powabny taniec, lewa,prawa... to ja chcę prowadzić, chore nie? Zawsze z przodu. Nie lubię, gdy ktoś płaci za mojego drinka, za moją kolację, ale jeśli ja zapraszam, to nie ma dla mnie opcji, abym nie zapłaciła. Jeśli coś ułoży się w mojej głowie, to robię się niebezpieczna w drodze do celu.
 Dziś trochę się namieszało się w mojej głowie. Rodzina. Tak się zarzekałam, że mam ich gdzieś, odstaję i w ogóle, a wystarczyła jedna rozmowa, kilka słonych kropel i jestem gotowa zmienić wszystko, dla Ich dobra, ale także dla mojego, przecież jesteśmy połączeni. Oni odpowiadali za mnie, kiedy nie mogłam sama, więc jak mam się odwrócić na pięcie? Nie umiem, nie chcę. Mimo tych wszystkich słów, które usłyszałam, ruszam w tą pędzącą lawinę, oby udało się ją zatrzymać, nawet nie marzę o cofnięciu, bo się przecież nie da, tylko czy ja umiem twardo stąpać po Ziemi? Przecież ja latam w moim świecie, gdzieśtam, a teraz pierdolnięcie w szarą rzeczywistość. Czy połamię kości? Zrosną się. Czy złamię kręgosłup? Oby nie.
Ponoć, żeby chodzić z głową w chmurach, trzeba dwoma nogami stąpać po Ziemi. Dziś założę w takim razie betonowe buty.

Uwielbiam tych chłopaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"