Wszystko jest piękne, takie idealne. Niedoskonałości giną w
jego promieniach.
Oszust.
Białe nabiera fluorescencyjnego odcienia. Otoczona alkoholem
myślisz, że jesteś królową świata. Wszystko takie fioletowe, oślepiające.
Każdy żyje w przekonaniu o swoim idealnym obrazie, boi się
spojrzeć w lustro bez makijażu, bez wyszczuplającej bielizny. Każdemu jest
mało, a jednak przed innymi wskazuje na swoje niedoskonałości oczekując ich
jednoczesnego zaprzeczenia. Karmimy się kłamstwem. Wszem i wobec.
Ten post chodzi za mną od kilku dni, nie umiałam go napisać,
nadal nie wiem czy umiem. Wszystko potęguje podpatrywanie, podsłuchiwanie
innych. Oni są dla mnie natchnieniem, tylko ja nie chcę stać się złodziejem ich
myśli, poglądów. Jak mam to zrobić? Oni nie piszą, więc dają mi prawo do
spisania tych przemyśleń? Czy każde ma być podpisane?
Dopada mnie całkowite przesilenie wiosenne, głupieję, tak
jak koty się marcują tak mój mózg szaleje. Gubię telefon, ale potem go
znajduję, pytam nieznanych ludzi o chyba dziwne rzeczy. Na pewno niespotykane,
więc chyba nie jestem szarą, zwykłą istotą. Choć dziś, gdy wszyscy mierzą 'po
metr i trochę ponad pół', to ja mając o jeden milimetr więcej staje ponad. A to
tak niewiele. Tak mało potrzeba, żeby stać się po prostu homo sapiens. Choć
usłyszeć z ust człowieka wykształconego ‘uwielbiam twoje pytania’ było
komplementem. Zadawanie pytanie wbrew pozorom nie jest łatwe. Tylko co oznacza
uwielbiam? Myślę, że ludzie nadużywają tego słowa. Jednak ja pozostaje jak
zawsze w niedosycie. Bo dla mnie wypytywanie ludzi to norma, przeprowadzanie
moich małych, złożonych w głowie testów, szukanie odpowiedzi na pytania, które
zadaje sobie. Czy pytanie ‘czy jesteś wzrokowcem czy słuchowcem’ jest
pytaniem nietuzinkowym? Zamiast pytać
czy masz zonę i dzieci wolę wiedzieć właśnie to. Więc ten komplement po kilku
zdaniach sama obalam…
Nadpromieniowanie. Przecież ułożyłam tyle zdań do tego wpisu,
a teraz uciekły. Dlaczego?
UV to przecież te promienie nadające pięknej, czekoladowej
barwy. Kiedy światem zawładnęło oszustwo? Złodzieje prawdy, złodzieje
wszystkiego. Ostatnio przeczytałam, w „Chłopcu z latawcem”, że jedyne
przestępstwo to kradzież. Mówisz kłamstwo, kradniesz komuś prawo do prawdy,
zabijasz kogoś, kradniesz komuś prawo do ojca. Przychodzi mi na myśl cytat, nie
pamiętam autora, jeśli nadal obowiązywałaby zasada oko za oko, ząb za ząb
wszyscy bylibyśmy szczerbaci i ślepi. Prawda? Okrutna, ale tak. Niedawno
zadałam sobie pytanie, czy jestem dobrym czy złym człowiekiem? Nie umiałam
odpowiedzieć. Bo rozum nie pozwala na odpowiedź, że zła, a skromność, że dobra.
Gdzie jest złoty środek? Kto ma prawo mnie ocenić? Ja? Przecież jestem taka
nieobiektywna, patrzę przez pryzmat tego nadfioletu, jakkolwiek niedoskonała,
to jednak nie taka zła. Przecież są gorsi, mordercy, gwałciciele, to dlaczego
ja mam być w worku z nimi? Ale dobra?
Jednak chyba, nie umiem napisać tego posta, to przez to
przesilenie. Miał być inny. Ale cóż, jeśli ma być taki, to co począć. Nie
kontroluję tego. Układam zdania, ale potem ulatują. A potem piszę co innego. Po
ostatnich kilku tygodniach traktuję blog jako coś ponad. Ponad mną. Jest o krok
przede mną. Czasem nie potrafię przypomnieć sobie chwili kiedy zamieściłam dany post.
Czasem czytam naprawdę dobre książki i myślę, przecież ja
też to napisałam, może w innych słowach, ale sens był podobny. I wtedy zaczynają
się schody. Nie chcę nikogo kopiować, ale czytając nabieram nawyków autora, tak
jak przebywając z kimś nabywasz jego nawyków, jego mimikę, słowo, które akurat
pasuje, potem je powielasz.
Ultra. Mówię w falach ultradźwiękowych, ich częstotliwość
jest zbyt wysoka, aby usłyszał je człowiek. Słyszę je ja, w moich myślach i
snach. Nie jestem człowiekiem w takim razie. Jestem masą, która widzi coś,
czego nie widzą inni? Masą ulepioną z kolorowych guzików, które dziś kupiłam.
Przyszyję je. Zapalę ultrafioletową żarówkę i rozczaruję wszystkich, bo ‘ludzie
chcą usłyszeć wieści złe…’ A ja jakkolwiek pesymistycznie brzmię jestem
szczęśliwa, że jestem biedna, że nie mam pięciuset znajomych na _, że idę sama,
nie oglądając się za siebie, patrzę uważnie pod nogi. Może i cierpię na
weltschmerz, ale on jest na pewno ultra. Ultraweltschmerz, nawet Goethe na to
nie wpadł, tylko Ja. Czym się objawia? Na pewno nie chęcią samobójstwa. Z
jednego powodu, jestem za wielkim tchórzem, tak wcale nie jestem odważną
jednostką, schowana gdzieś pod, na razie. Ale ku obawie świata to jest tylko
stan przejściowy. Mam bardzo niecne zamiary. Założę wszystkim okulary i będę największym
złodziejem, złodziejem bierności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Nic tutaj nie rozprasza. Ani zapach, ani wygląd, ani to, że
piersi są zbyt małe. W sieci obraz siebie kreuje się słowami.
Własnymi słowami"