sobota, 8 października 2011

O sobie samej i plastiku.

Dzień za dniem mija, tydzień, weekend, nie jestem w stanie zauważyć jak dni uciekają. Ostatni tydzień przyniósł mi dużo dziwnych spostrzeżeń dotyczących świata, na to jaka ja jestem, czego oczekuję od innych, od siebie. Zadaję sobie pytanie kim tak naprawdę jestem? Wysublimowaną jednostką, czy może jednak hurtem, tak wszechobecnym. Już sama nie wiem. Posłuchałam trochę z boku o sobie, zaskoczyłam się, raczej mile, tylko czy tak jest. Kurwa, nie wiem. Te godziny poświęcone na myślenie, sąsiedzi męczeni moją głośną muzyką pomagającą mi się skupić, a raczej odfrunąć, organizm zatruty litrami wina. Po co? Żeby spojrzeć w lustro i zawsze wiedzieć, że tam, w lustrze ‘tak, tak, to niestety ja.’
Zdarzają się takie sytuacje, że czas się zatrzymuje, nie mam ochoty patrzeć na uciekające minuty, na dzwoniący telefon, po prostu ‘chwilo trwaj’. Jak dobierać ludzi, z którymi spędzanie czasu będzie właśnie takie? Receptą jest widzieć się raz na 5 lat czy raz na tydzień? Co jeśli spędzamy każdy dzień razem, jak się nie znudzić sobą? Uczyć się od siebie wzajemnie, oddać ostatniego papierosa. Gdzie znaleźć kogoś takiego, kto nas nie zawiedzie w najmniej dla nas odpowiednim momencie?
Obserwuję ludzi, istniejącą wokół nas kulturę, tą przez małe ‘ka’ jak i wielkie. Zastanawiam się po co to wszystko, coraz to wymyślniejsze ciuchy, buty, biżuteria, zapachy. Czyż proste nie jest piękne? To tak jak z choinką na Święta. Ma być żywa, nie sztuczna, nie plastikowa. Plastik opanował nasza cywilizację pod każdym względem, zatruwa naszą przestrzeń. Rozkłada się tysiące lat, tak będzie i z naszą generacją degeneruchów. Ilu jest ludzi, dla których słowo znaczy coś, nie śmiem mówić cokolwiek, ale chociażby coś. Dziś rozmowy się nie kleją, nie ma rozmówców, którzy chcą, a przede wszystkim umieją walczyć o to, co chcą powiedzieć. Oni mruczą, tak po cichu, a ja szczekam. Przeważnie zastanowię się zanim coś powiem, ale nie zawsze. Wtedy ponoszę konsekwencje, przyznaję, że nie jestem najlepsza w przyznawaniu się do winy, szybko się irytuję i już śladu nie ma po mnie. Ale tak się dzieje w przypadku, kiedy strona, którą chcę przeprosić jest naprawdę beznadziejnym przypadkiem i szkoda moich słów. Po co mam je wypowiadać skoro nie będą znaczyły nic? Ale znajdę też osoby, o które warto zawalczyć, przeprosić, naprostować, ale niestety nie jest to liczne grono. Mam taka wadę, że zawsze mam usprawiedliwienie ‘przepraszam, ale’. Ciężko powiedzieć to jedno słowo, ale tak, żeby skrzywdzony wiedział za co przeprosiliśmy.
Ostatnio obcuję z pokoleniem radia eska, bo tak ich zaklasyfikowałam, tak bezbarwni, uniwersalni jak ww radiostacja. Ludzie podążający za innymi, sznurem, niewrażliwi na cierpienie innych ludzi i zwierząt, niezwracający uwagi na otaczający świat, jak tak można? Nie wiem. Moje słuchawki są dla nich śmieszne, a to taka przydatna rzecz, założyć je i być w innym świecie. Oni chyba o tym nie wiedzą. Zastanawiam się tylko, czy warto ich w jakikolwiek sposób przekonywać czy już ich skreślić, zostawić esce na pożarcie? Ich celem staje się podążanie za modą, za historią celebrytów, za serialami. Ja nie jestem oczywiście jakąś jednostką ponad nimi, ale mam tak inny układ w moim móżdżku i nawet nie wiem co to spowodowało. Co nas kształtuje? Powiecie rodzice, bla,bla,bla. Dla mnie gówno prawda. Bo wtedy nie byłabym taka jak jestem. Tylko jaka jestem? Może wynajmę kogoś, kto to zbada, napisze opinie dla mnie i wszystko stanie się jasne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"