Piorę mój
mózg dodatkiem z Polityki „Ja,my,oni”- jak być dziś mężczyzną, jak być
kobietą.” Całkiem ciekawa pozycja wśród natłoku politycznego powyborczego
bałaganu.
Analizuję
artykuły, słuchając nowego Yugopolis.
Jest trochę o roli kobiety, mężczyzny jako rodziców. Dziś stojąc w kolejce,
znów zaczepiałam małe dziecko, śmieję się, robię głupie miny, ale one zawsze
odpowiadają tym samym. Są takie bezbronne. Nie znając mnie, uśmiechają się.
Zastanawiam
się czy celem naszego życia powinno być spłodzenie potomstwa? Jeśli tak, to
kiedy? Pomyślę, najpierw się wyszaleję, potem dziecko. Tylko czy aby na pewno
tego chcę? Biorąc pod uwagę wymogi, które stawia przed nami to małe, bezbronne
stworzenie chciałabym się doskonale przygotować. Tylko jak się nie zgubić w tym
wszystkim? Odkładając to w czasie, dążąc do doskonałości zapominamy czasem o
tym małym szczególe, jakim jest dziecko.
Mając 25lat
miałabym zrezygnować z moich marzeń, którym dziecko niestety trochę nie jest po
drodze? Czy byłabym także szczęśliwa mając malutki kawałek siebie, ucząc moje
dziecko, pokazując mu świat, będąc Matką (ależ to poważnie brzmi!) rezygnując
jednocześnie z moich pragnień? Trudno to sobie wyobrazić, teraz, w tej chwili.
Gdyby spóźniał mi się okres pewnie mój punkt widzenia by się zmienił. Znacząco.
Cały świat
co najmniej dwóch ludzi staje na głowie przez jedno małe stworzenie, które je,
śpi, płacze. Ludzki gatunek, a taki nieporadny. Ssak, który najdłużej jest
uzależniony od matki. Przywódca świata. Szympanse już w pierwszym dniu życia
potrafią wspinać się, a my do roku nic sami nie zrobimy. Dziś mignęła mi
reklama „Zanim zdecydujesz się na dziecko……….użyj prezerwatywy”. Trafny wybór!
Ale abstrahując od całej rzeszy ludzi, którym dziecko pojawia się przez
przypadek, nie mając perspektyw i cały szereg innych nieszczęść wracam do
doskonałego, zaplanowanego potomstwa.
Pojawia się
pytanie, jak wybrać ojca/matkę dla naszego dziecka? Jak zweryfikować geny?
Zapomnijmy o układzie, kiedy rodzic naszego dziecka jest naszym partnerem na całe życie, choć
to najlepsze rozwiązanie, ale niestety, życie lubi płatać nam figle.
Mam pójść na
polowanie na plemniki, wybrać te najlepszej jakości? No nie. Ale wybierając
partnera i decydując się z nim na dziecko, chcemy znać jego reakcję na nasze
‘kochanie, jestem w ciąży’. Przewija się dyskusja, jak to będzie jak się pojawi
bobas? Oczekujemy dorosłych, rozważnych odpowiedzi. Czy zawsze takie usłyszmy?
Rodzicielstwo dla kobiety i mężczyzny jest czymś zupełnie innym, ale sytuacja
kiedy facet się zaangażuje i idzie ramię w ramię podczas nieprzespanych nocy,
przewijania pieluch, śpiewania kołysanek, pokazywania świata, jest czymś, o czym ja
kobieta, przyszła kiedyś matka marzę. Jeśli chcesz być ojcem to tylko na pełen
etat! Nie ma, że się boisz, myślisz, że ja nie? To, że kobieta nosi pod
serduchem płód, ma piersi, nie zmniejsza roli mężczyzny w wychowywaniu dziecka.
Nic bardziej mylnego.
Zastanawiam
się czy każdy rodzic rezygnuje ze wszystkiego dla swojego dziecka i dostaje
‘fioła’ na jego punkcie. Chyba tak już jest, po prostu da się to zrozumieć
tylko mając dziecko.
Dla mnie
najbardziej zastanawiające jest jak wychować dziecko? Czy trzymać je w bańce,
chronić przez całym złem świata, czy od początku pokazać ten okrutny świat i
uczyć instynktów samozachowawczych – to na pewno jest bardziej życiowe. Ale
gdzie to beztroskie dzieciństwo, kiedy całym światem jest mama, tata i czytane
przez nich bajki? Chyba doszłam do wniosku, że’ kocham cię’ z ust małej
istotki, które zna tylko jedno, prawdziwe znaczenie tych słów, jest warte
wszelkich wyrzeczeń, mało tego, zaspokaja nam wszystkie nasze potrzeby,
przewalutowujemy nasz kurs, na ten najdroższy, jesteśmy odpowiedzialni za kogoś
jeszcze na tym świecie. Tylko jak się nauczyć być rodzicem? Z książki chyba się
nie da, z doświadczenia moich rodziców – nie, dziękuję. To chyba przychodzi
instynktownie, tylko musimy wiedzieć czego chcemy i dążyć do tego.
Mając
dziecko, trzeba pogodzić dużo spraw, nie można zapomnieć o sobie. Kim będzie
nieszczęśliwa matka, która zrobi wszystko dla dziecka, a sama pogrążona w niespełnieniu.Dziecko, które w pewnym momencie
poczuje się winne i pomyśli, to przeze mnie mama nie rozwijała się, nie nauczyła się
angielskiego i setki innych rzeczy. Trzeba zachować balans pomiędzy swoim bytem
i oddaniem dla dziecka. Wiem, że nie jest to łatwe, ale warto spróbować, nawet
jeśli będziemy krytykowani przez tych ‘doświadczonych’ olejmy to, mając pewność,
że postępujemy właściwie.
od kilkunastu lat uwielbiam Cię właśnie za wyważenie wartości i sens a nie perswazję w wypowiedzi. Jeśli mogę być z Tobą szczery to chyba znalazłem matkę dla moich przyszłych dzieci...
OdpowiedzUsuńmusisz mi ją przedstawić xD
OdpowiedzUsuńZapewne pijackie rozważania na kuchennym schodku były gruntem do tego posta, choć to temat mnie nurtujący od dawna. Wiesz, nie piszę bloga, żeby agitować,przekonywać; tylko w mój sposób zinterpretować otoczenie...Celem ludzi rozwijających jest poszerzanie horyzontów, a właśnie takie miejsca jak blogi są do tego doskonałym miejscem. amen.
amen
OdpowiedzUsuń