czwartek, 20 października 2011

Kinder niespodzianka.


Piorę mój mózg dodatkiem z Polityki „Ja,my,oni”- jak być dziś mężczyzną, jak być kobietą.” Całkiem ciekawa pozycja wśród natłoku politycznego powyborczego bałaganu.
Analizuję artykuły, słuchając  nowego Yugopolis. Jest trochę o roli kobiety, mężczyzny jako rodziców. Dziś stojąc w kolejce, znów zaczepiałam małe dziecko, śmieję się, robię głupie miny, ale one zawsze odpowiadają tym samym. Są takie bezbronne. Nie znając mnie, uśmiechają się.
Zastanawiam się czy celem naszego życia powinno być spłodzenie potomstwa? Jeśli tak, to kiedy? Pomyślę, najpierw się wyszaleję, potem dziecko. Tylko czy aby na pewno tego chcę? Biorąc pod uwagę wymogi, które stawia przed nami to małe, bezbronne stworzenie chciałabym się doskonale przygotować. Tylko jak się nie zgubić w tym wszystkim? Odkładając to w czasie, dążąc do doskonałości zapominamy czasem o tym małym szczególe, jakim jest dziecko.
Mając 25lat miałabym zrezygnować z moich marzeń, którym dziecko niestety trochę nie jest po drodze? Czy byłabym także szczęśliwa mając malutki kawałek siebie, ucząc moje dziecko, pokazując mu świat, będąc Matką (ależ to poważnie brzmi!) rezygnując jednocześnie z moich pragnień? Trudno to sobie wyobrazić, teraz, w tej chwili. Gdyby spóźniał mi się okres pewnie mój punkt widzenia by się zmienił. Znacząco.
Cały świat co najmniej dwóch ludzi staje na głowie przez jedno małe stworzenie, które je, śpi, płacze. Ludzki gatunek, a taki nieporadny. Ssak, który najdłużej jest uzależniony od matki. Przywódca świata. Szympanse już w pierwszym dniu życia potrafią wspinać się, a my do roku nic sami nie zrobimy. Dziś mignęła mi reklama „Zanim zdecydujesz się na dziecko……….użyj prezerwatywy”. Trafny wybór! Ale abstrahując od całej rzeszy ludzi, którym dziecko pojawia się przez przypadek, nie mając perspektyw i cały szereg innych nieszczęść wracam do doskonałego, zaplanowanego potomstwa.
Pojawia się pytanie, jak wybrać ojca/matkę dla naszego dziecka? Jak zweryfikować geny? Zapomnijmy o układzie, kiedy rodzic naszego dziecka jest naszym partnerem na całe życie, choć to najlepsze rozwiązanie, ale niestety, życie lubi płatać nam figle.
Mam pójść na polowanie na plemniki, wybrać te najlepszej jakości? No nie. Ale wybierając partnera i decydując się z nim na dziecko, chcemy znać jego reakcję na nasze ‘kochanie, jestem w ciąży’. Przewija się dyskusja, jak to będzie jak się pojawi bobas? Oczekujemy dorosłych, rozważnych odpowiedzi. Czy zawsze takie usłyszmy? Rodzicielstwo dla kobiety i mężczyzny jest czymś zupełnie innym, ale sytuacja kiedy facet się zaangażuje i idzie ramię w ramię podczas nieprzespanych nocy, przewijania pieluch, śpiewania kołysanek, pokazywania świata, jest czymś, o czym ja kobieta, przyszła kiedyś matka marzę. Jeśli chcesz być ojcem to tylko na pełen etat! Nie ma, że się boisz, myślisz, że ja nie? To, że kobieta nosi pod serduchem płód, ma piersi, nie zmniejsza roli mężczyzny w wychowywaniu dziecka. Nic bardziej mylnego.
Zastanawiam się czy każdy rodzic rezygnuje ze wszystkiego dla swojego dziecka i dostaje ‘fioła’ na jego punkcie. Chyba tak już jest, po prostu da się to zrozumieć tylko mając dziecko.
Dla mnie najbardziej zastanawiające jest jak wychować dziecko? Czy trzymać je w bańce, chronić przez całym złem świata, czy od początku pokazać ten okrutny świat i uczyć instynktów samozachowawczych – to na pewno jest bardziej życiowe. Ale gdzie to beztroskie dzieciństwo, kiedy całym światem jest mama, tata i czytane przez nich bajki? Chyba doszłam do wniosku, że’ kocham cię’ z ust małej istotki, które zna tylko jedno, prawdziwe znaczenie tych słów, jest warte wszelkich wyrzeczeń, mało tego, zaspokaja nam wszystkie nasze potrzeby, przewalutowujemy nasz kurs, na ten najdroższy, jesteśmy odpowiedzialni za kogoś jeszcze na tym świecie. Tylko jak się nauczyć być rodzicem? Z książki chyba się nie da, z doświadczenia moich rodziców – nie, dziękuję. To chyba przychodzi instynktownie, tylko musimy wiedzieć czego chcemy i dążyć do tego.
Mając dziecko, trzeba pogodzić dużo spraw, nie można zapomnieć o sobie. Kim będzie nieszczęśliwa matka, która zrobi wszystko dla dziecka, a sama pogrążona w niespełnieniu.Dziecko, które w pewnym momencie poczuje się winne i pomyśli, to przeze mnie mama nie rozwijała się, nie nauczyła się angielskiego i setki innych rzeczy. Trzeba zachować balans pomiędzy swoim bytem i oddaniem dla dziecka. Wiem, że nie jest to łatwe, ale warto spróbować, nawet jeśli będziemy krytykowani przez tych ‘doświadczonych’ olejmy to, mając pewność, że postępujemy właściwie.

3 komentarze:

  1. od kilkunastu lat uwielbiam Cię właśnie za wyważenie wartości i sens a nie perswazję w wypowiedzi. Jeśli mogę być z Tobą szczery to chyba znalazłem matkę dla moich przyszłych dzieci...

    OdpowiedzUsuń
  2. musisz mi ją przedstawić xD
    Zapewne pijackie rozważania na kuchennym schodku były gruntem do tego posta, choć to temat mnie nurtujący od dawna. Wiesz, nie piszę bloga, żeby agitować,przekonywać; tylko w mój sposób zinterpretować otoczenie...Celem ludzi rozwijających jest poszerzanie horyzontów, a właśnie takie miejsca jak blogi są do tego doskonałym miejscem. amen.

    OdpowiedzUsuń

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"