piątek, 7 października 2011

Napisane jeszcze latem.

Sto lat nie pisałam, nie wiem dlaczego. Zaczynałam nieraz, ale po chwili stwierdzałam, że to nie to. Był Woodstock, już po nim chyba nie napisałam…Bjutiful, mówię wam, polecam, mimo wszechobecnego brudu J tylko pozytywne emocje. Pojadę jeszcze na pewno. Zauroczyły mnie małe dzieciaczki, bawiące się z rodzicami, zwłaszcza podczas koncertu Arki Noego, bo jak wiecie „Taki duży, taki mały może świętym być…’. Na Woodstocku wszyscy są święci oczywiście. Potem była Ostróda. Fascynacja reggae zaczęła się podczas koncertu Gentlemana. Był tak wzruszony 700-tysięcznym tłumem i wysyłał tyle pozytywnych wibracji, ze tylko chciało się bujać w rytm jego głosu. Ostróda-polska stolica reagge. Cud, miód – peace&love. Wrócę. Te dwie imprezy wpisuję w plan wakacji jeśli tylko da radę.
Potem powrót do Poznania, którym trochę jestem znudzona i zawiedziona, kradzież samochodu…grrr.
Taki krótki wstęp. O prostocie i celach na przyszłość, o tym chciałam napisać. Staram się ograniczać zawartość mego mieszkania do minimum, do tego, co jest mi potrzebne, zbędne rzeczy upłynniam. Tak jak w życiu, nie ma miejsca na ‘kurwistójki’. Niestety. Przestrzeni życiowej jest za mało na to wszystko. Jest tylko problem, gdyż mam dużo sentymentalnych rzeczy. Ale z tym też poradzę. Prostota i skromność to cechy zwyczajne, a nadające niezwykłego sensu, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy króluje przepych. Odrobina szaleństwa, na którą sobie pozwalam to kolorowe paznokcie, w końcu lato…jeszcze.
Nadchodzą zmiany, już myślami jestem w podróży dokądś. Tak,tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"