wtorek, 29 listopada 2011

Siedem grzechów głównych.



Motyw dość popularny i w literaturze i filmie. Jak dziś traktujemy ‘siedem’? Jak zmieniło się otoczenie i pojęcie grzechu? Ciekawa zagadka. Postanowiłam napisać  właśnie o tym i w przyszłości jeszcze o Dekalogu, tylko dokończę Kieślowskiego, tylko nie wiem kiedy dokładnie… Abstrahując od religijnego ujęcia tych motywów, chcę je przełożyć na świecką teraźniejszość.
1. Pycha i chciwość
Jak na ironię jest homonimem z określeniem na coś smacznego. Człowiek pyszny to nie smakowity kąsek, ale kąsek nadąsany sobą. Słownikowa definicja – ‘wysokie mniemanie o sobie, duma, wyniosłość, zarozumiałość’. W angielskim jest o tyle łatwiej lub trudniej, że mamy tylko pride – dumę i pychę, tak jak to nieszczęsne ‘you’, nigdy nie wiem czy to tylko o mnie czy o mnie z dodatkiem. Popularne angielskie określenie he’s full of himself’. Tak, pycha nadyma, sprawia, że nie potrafisz niczego podarować, ale także przyjąć, nie potrafisz poprosić, ani też przeprosić. Unosisz się ponad wszystkimi, zwykłymi jednostkami.
Skąd bierze się arogancja (używać będę synonimów pychy)? Może mieć na to wpływ wychowanie, ciągłe wmawianie rodziców, jesteś lepszy niż cała reszta, ale przychodzi moment, że już rodzice idą w odstawkę i stajemy się coraz bardziej zadufani w sobie, wyraźnie pokazując gdzie miejsce tych gorszych w naszym przekonaniu.
Obecnie nasza samoocena jest uwarunkowana przez otoczenie; wartościujemy, oceniamy, stawiamy się w czyjejś skórze, to może dać nam poczucie  naszej ponadprzeciętnej wartości, przereklamowanej. Jednak przychodzi moment, kiedy w  zderzeniu z rzeczywistością nie jesteśmy już tymi samymi postaciami z lustra, z naszych czterech ścian, zauważamy lepszych, wtedy dążymy do obniżenia ich poziomu.
Pycha łączy się z chciwością, bo przez pyszałka przemawia zazdrość. Chce mieć wszystko co najlepsze, więcej niż inni, musi być zawsze numerem jeden. Tak czytam to co piszę i ten grzech zwany pychą jest dziś tak powszedni. Starożytni filozofowie byliby chyba zaskoczeni tak duża liczbą aroganckich cwaniaków. Jak już pisałam kiedyś istnieje cienka granica między zarozumiałością, a pewnością siebie, jak ją wyważyć? Oto pytanie za tysiąc punktów. Jak znaleźć swój prywatny dekalog. Myślę, że wystarczy żyć tak, aby nie robić krzywdy innym, w takim uproszczeniu. Zaczynać zmiany i oceny od siebie, a nie wydawać dyrektywy w stosunku do innych.
Pycha wydaje się tak archaicznym pojęciem, a jednak jej skutki mogą przejawiać się w dziedzinach życia, o które byśmy jej nie podejrzewali. Lenistwo – nie musimy nic robić, jesteśmy doskonali, możemy się spóźnić, przecież poczekają na nas, jesteśmy numerem jeden we wszystkim. Obcowanie  z takim człowiekiem albo doprowadzi do depresji, tych słabszych, albo do rękoczynu tych nieutemperowanych ;).
„Pycha to tęsknota za perwersyjnym wyniesieniem”
„Pycha to nieuporządkowana miłość do siebie.” Jednak, aby kochać kogoś trzeba kochać siebie, tak jak w samolocie, w przypadku wyskoczenia masek tlenowych najpierw załóż sobie, a potem pomagaj innym pasażerom, dzieciom. Cienka jest ‘czerwona linia’, całe życie ją wyznaczamy, po to, żeby ją za chwilę przekroczyć.
Kochając siebie w tak platoniczny sposób wyrządzamy sobie największą krzywdę. Otoczenie jest zmęczone takimi typami, jest ich dziś na pęczki. Ale taki megaloman nigdy nie będzie otoczony dobrymi, szczerymi ludźmi, bo na to nie pozwoli, nigdy nie dowie się co stracił przez swoją pychę.
Dziś pycha przejawia się w profilach na portalach społecznościowych, uporczywe zdjęcia z wakacji, jeszcze brudnych gaci nie wypierze, a fotki już załadowane, nowy samochód (niekoniecznie swój), trzeba pokazać, dziewczynę-trofeum tym bardziej.
Spotykamy różnych ludzi, nie dajmy się zwieść ich pomówieniom. Musimy być pewni swoich słów i czynów, aby nie wmówili nam, że nasze zalety to przejaw pychy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"