piątek, 18 listopada 2011

Przypadek.

http://m.onet.pl/wiadomosci/4909043,detal.html


„Żyj tak jakby ten dzień był twoim ostatnim”
Kto o tym myśli?  Wychodząc po bułki nie spodziewasz się, że już nie wrócisz. Wychodząc do pracy nie żegnasz się z bliskimi tak, jakbyś miał ich już nigdy nie zobaczyć. A czasem sekunda, dwie decydują o biegu życia.
Ten artykuł jest tego potwierdzeniem. Błaha czynność może uratować lub odebrać tobie życie. Przeznaczenie, przypadek.
Jak pomyślę, ile rzeczy mnie ominęło, a ile mogło uratować mi je moja głowa robi się ogromna. Może minęła mnie miłość mojego życia, ale akurat miałam trampki, a on lubi buty na obcasie, może byłam za wysoka, może za niska. A może wszystko przez dziurę w brodzie po kolczyku, albo ten tatuaż na stopie? Nie wiem. Może gdydym zdążyła na samolot do Istanbułu już by mnie nie było. Robię rachunek. Rachunek prawdopodobieństwa, który daje takie liczby, że popadłabym w paranoję. Piję whiskey, palę papierosa. Wszystko co mnie niby zabija, ale wyjdę na zakupy i mogę nie wrócić, wolę wykończyć się sama, chociaż przyjemnie.
Dlaczego życie jest tak nieprzewidywalne, masz plany, a jedna chwila może je tobie odebrać, nie z twojej winy. Powiesz niesprawiedliwość, a ja? Przypadek, przeznaczenie. Jak wytłumaczyć, matce, której zabito córkę, że Bóg tak chciał. Nie wiem na czym polega wiara i całkowite oddanie się sile wyższej i pogodzenie się z losem, z nieszczęściem, które odbiera to, co cenisz najbardziej w świecie. Nie da się. Jak można poświęcić życie ‘świętej sprawie’?. Nigdy tego nie zrozumiem.
Nasza niemoc, zatracenie wiary w sprawiedliwość potrafi spierdolić nam resztę życia. Czy to wszystko jest zapisane, czy dzieje się na bieżąco? Jest tyle pytań, na które nie ma odpowiedzi…
Samochody odbierają tyle żyć, nikt nie zastanawia się dlaczego? Zmiany w przepisach, nic nie potrafi zmniejszyć skali tego zjawiska, a tu chodzi o rozsądek, którego nie da się wyuczyć, dziś nie ma czasu na wyszkolenie umiejętności jazdy, kurs, egzamin, wsiadasz, jedziesz. Zabijasz niewinne zwierzęta, ludzi, czasem siebie. Czy można tego uniknąć? Myślę, że tak, tylko jeszcze nie mam pomysłu jak. Ale wymyślę coś. Ostatnio wsiadając do samochodu odczuwam strach, trach i nie ma mnie, ja jako kierowca biorę odpowiedzialność za siebie, ale co z moimi pasażerami? Nie wyobrażam sobie, że jadę z moją siostrą i coś jej się dzieje. Wyrzuty, które miałabym nie pozwoliłyby mi znów pojechać. A to taki przydatny środek transportu, wygodny, ale może być okropnym narzędziem zbrodni.
Czytając ten artykuł dźwięczy mi w głowie okropny krzyk młodej kobiety, której 19-latek zabił męża. Nie wiem co się dzieje w ludzkiej psychice po takim czynie, chyba bałagan delikatnie mówiąc. Początek wspólnego życia, a tu na jego początku następuje koniec, tak o, niespodziewanie.
Każdy dzień jest oszukiwaniem przeznaczenia, ale nie tego durnego filmu, tylko walką o kolejna spokojna noc, dlaczego tak lubimy nasze łóżko? Jesteśmy w nim bezpieczni, nic nam tam nie grozi, chyba, że kołdra i poduszka, to jest nasz azyl. Beztroska.
„Przypadki chodzą po ludziach”. No tak, chodzą, ale dlaczego? Bilans decyzji, które podejmujemy, nie zawsze okazuje się dodatni, ale z takim zamiarem je podejmujemy. Pojadę autobusem o 7.05, a nie o 6.50, to może być nasz największy błąd. Czy jest sposób, aby się przed nim ustrzec? Nie ma, odpowiedź jest bezlitosna, ale nie możemy popaść w paranoję, w którą ja popadłam dziś.
„Niech mnie ktoś obudzi, niech ktoś obudzi mnie”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"