mam obolałą głowę i oczy.
lubię, kiedy te ich włosy na rękach delikatnie dotykają moich.
tak przypadkiem, czasem.
bo czasem, to nie zawsze.
i czasem to nawet lepiej.
bo można tak na zawsze?
można być i bywać. albo jednocześnie być i bywać. być ciałem, bywać umysłem.
obcować fragmentarycznie. tylko jedną półkulą, jedną dłonią.
można przecież.
mam pogląd na świat. mam też podgląd. i on mnie tak męczy. chciałabym się wyzbyć tego podglądu, od tego bolą mnie zmysły. wszystkie.
świat będę mogła ocenić ex post. jak zobaczę i poczuję, tylko muszę się pozbyć tego bólu, niechęci. coraz lepiej mi ze sobą. tylko ze sobą. ale przecież ja lubię być w tłumie. chyba pomyliłam drzwi i weszłam bez zaproszenia.
pomyłka? 'tak miała moja matka na drugie'
popłynę łodzią podwodną, pod ten cały świat, zobaczę co jest pod. sprawdzę korzenie i zbadam stopy. poznam wszystko od dołu. będzie to bardziej logiczne i bez zbędnych osądów. widoki z dołu są inne. ukryte między udami.
wypożyczę sobie jeden, tak jak wypożyczam kawałek nieba, na który patrzę i odpływam. niebo jest wspólne, jak już prawie nic na tym świecie.
ja chcę być wspólna, zazębić się, znaleźć pasujące kawałki układanki do mojego świata, do mojego kawałka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Nic tutaj nie rozprasza. Ani zapach, ani wygląd, ani to, że
piersi są zbyt małe. W sieci obraz siebie kreuje się słowami.
Własnymi słowami"