Umarłam, stanęłam obok i wróciłam.
Nic nie zapowiadało tak tragicznego w skutkach końca, na
pewno nie całkiem miły początek. Dobrze, że kobiety nie poznaje się po tym jak
kończy…. ;]
Nadeszły Święta, jak co roku niespodziewanie szybko. Mam
wrażenie, że im jestem starsza, tym coraz mniej czuję ich klimat. Choć dziś,
Boże Narodzenie to komercja, to napędzany tymi 3dniami marketing, to jedzenie,
prezenty i Merry Xmas. Jak to zrobić, żeby były czymś więcej, czy ma to w ogóle
jakiś sens? Dla kogoś, kto unika Kościoła, komu ciężko uwierzyć w niepokalane
poczęcie?
Popadam w paranoję, częściową przyczyną jest ten cholerny
blog, który napędza moje myśli, te czasem niewypowiadane, a napisane. Potem, po
jakimś czasie, gdy przeczytam posta zastanawiam się, czy to na pewno ja
napisałam, a niektóre zdania są tak mądre, że sama bym siebie o to nie
podejrzewała. Niech żyje samouwielbienie. Pisanie daje ulgę, ale też przynosi
jakby poczucie wyższości nad tymi, którzy nie piszą, nie wypowiadają się.
Stawiam wymagania, którym sprostać może chyba nieistniejący ideał. Im wyżej
postawię poprzeczkę, tym efekt uzyskać coraz trudniej. Dlatego wybrzydzam, tak
nie, ty też nie i tak się koło zamyka. Może to ja muszę się otworzyć, zmienić,
bo chyba to dziwne, że jakby cała większość ma inne, ale podobne zdanie. Może
to ja mam utopijny obraz świata i ludzi. Nie mogę znaleźć znaku równości między
tym co sobie wymyśliłam w głowie, a tym co jest osiągalne, co istnieje dokoła
mnie.
Analizuję co jest takiego w tych wszystkich moich tak
restrykcyjnych wymogach? Ja nie widzę w nich nic trudnego. Być człowiekiem,
który potrafi zainteresować sobą drugą osobę.
Patrzę na całkiem niezły wynalazek push up, cycki od razu
nabierają innej odsłony. Taki miraż.
Dziś tak popularny, już odpuszczając temat staników i cudów
nad Wisłą z A na C, ale tak jest.
Złudzenie, drugie imię XXI wieku.
Dlaczego nic nie może
być prawdziwe, nieskomplikowane, proste?! To pytanie z odpowiedzią. Każdy ma co
najmniej dwa oblicza, tak myślę. Człowieka ciężko zdiagnozować jaki potrafi się
stać w danej sytuacji. To, że teraz rozmawiam z Tobą, mamy taki sam punkt
widzenia, nie sprawi, że wyjdziesz i nie
okażesz się zwykłym chamem. Możesz mnie oszukać, tak jak ja oszukam Ciebie. Nie
jestem tą słodką idiotką, ale zimną, wredną suką, dla której byłeś, jesteś, ale
nie będziesz. Jeszcze nie wiem jak tobie to powiem, ale na pewno powiem.
Dlaczego tak ciężko powiedzieć prawdę? Niby stwierdzamy, że ona jest najlepszym
rozwiązaniem, ale mamy strach, ściska nas na samą myśl o powiedzeniu okrutnej
prawdy w zamian za słodkie kłamstewko. Kusi. Być wrednym, nielubianym ale
prawdziwym czy uwielbianym, rozpieszczającym kłamcą. Nie każdego stać na
wariant pierwszy. Ale też trzeba mieć przy tym trochę taktu i wyczucia, nazywa
się to potęga słów. Można je tak dobrać, że nie zabolą tak jak mogłyby, słownik
synonimów i dobrane argumenty.
Zastanawiam się dlaczego nie mogę wpaść w wir
współczesności. Nie chcę spędzać 50h w tygodniu na zakupach, nie chcę przebywać
z ludźmi dotkniętymi aberracją umysłową, chcę żeby mnie kształcono w każdej
rozmowie. Ona ma mieć morał, każda konwersacja do niego powinna prowadzić. Nie potrafię
jako celu postawić sobie sobotniej imprezy, wolę ten czas spędzić w kinie czy
teatrze, z przyjaciółmi, dlaczego to jest takie niedzisiejsze? Czuję się czasem
jak Tom Hanks, którego najlepszym przyjacielem w Cast Away stała się piłka
baseballowa – Wilson. Wyobcowana, jakiś dziwak, który chce czegoś więcej niż
zwykłość, a może nie, właśnie chcę zwykłości, a nie całej kolorowej,
plastikowej otoczki.
Czy świat spełni moje oczekiwania? Czy to ja mam obniżyć
swoją poprzeczkę, nie, ja chcę żeby cały świat ją podniósł. Żeby mówił słowami,
a nie sylabami, żeby słuchał, żeby obchodził go drugi człowiek. W tym
przedświątecznym tłumie widzę bandę idiotów, a ja pomiędzy nimi, z moimi słuchawkami,
bo byłoby to za wiele - te dziwne, prostolinijne rozmyślania o jedzeniu, które
wydaje się być dzisiejszym Bożym Narodzeniem.
Jarasz się? Ostatnio była taka akcja. Pokaż ludziom czym się
jarasz? Ja światem, ale nie tym szarym, tym kolorowym, który chcę eksplorować,
chcę znaleźć swoje miejsce, które będzie moją oazą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Nic tutaj nie rozprasza. Ani zapach, ani wygląd, ani to, że
piersi są zbyt małe. W sieci obraz siebie kreuje się słowami.
Własnymi słowami"