poniedziałek, 26 grudnia 2011

Detale


Lubię drobne szczegóły, dodatki, które potrafią zmienić obraz całości.
Ostatnio dostałam pochwałę, że potrafię zbudować miły nastrój do butelki wina. Zastanowiło mnie, co takiego go stworzyło? Dla mnie było to naturalne, żeby było kilka świeczek, jakaś nutka w tle, talerz sera czy też winogrono z importu. Może to jakaś umiejętność, którą mogłabym sprzedawać? Zdziwiło mnie, że nie każda, (tak, generalizuję tutaj płeć, bo to w przeważającej większości kobiety dbają o  detale) potrafi tak o, bez wysiłku, wyguglowania ‘miły nastrój do butelki wina’ zrobić coś z niczego. Choć szczerze wyznaję, że mam słabość do mężczyzn detalistów. Nie martw się, zwrócę uwagę na twój zapięty guzik przy mankiecie, czy też zegarek. Wszystko odnotuję i zapamiętam. A jeśli chcę to potrafię na długo zostawić coś w mojej głowie. Denerwuje mnie biżuteria u facetów. Kto to wymyślił? Pewnie, jest typ, któremu ‘cośtam’ pasuje, ale odstawcie te srebrne łańcuchy, bransolety, wisiory, sygnety. Prawdziwy mężczyzna musi mieć zegarek i w odpowiednim wieku i czasie obrączkę :]. Swoją drogą, mnie jako użytkowniczkę biżuterii na co dzień, ale w tym wypadku chodzi o  pierścionki, męczy i irytuje noszenie go przez cały dzień. Co zrobi facet, kiedy zostanie zaobrączkowany, czy ciężko będzie przyzwyczaić się do tej ozdoby? A może potraktuje ją jako coś zwykłego, albo nie, wyraz miłości, wyróżnienie. Wiem, że to kolejny trud małżeństwa ;]. W Turcji już w momencie zaręczyn mężczyzna otrzymuje obrączkę na lewy palec serdeczny, a  w momencie ‘tak’ przekładana jest na prawą dłoń. Dlaczego obrączki nie nosimy na lewej ręce, tej od serca? Dla mnie to, co po lewej jest lepsze, bardziej wiarygodne, chociażby  usłyszenie bicia serca drugiej osoby. To taki uspokajający dźwięk. Wymyślono nawet przytulanki dla noworodków imitujące bicie serca matki, których zastosowanie jest podobno bardzo skuteczne.
Diabeł tkwi w szczegółach.
Zdecydowanie jestem mistrzem szczegółu, który czasem przyczepi się do drobnostki. Nie smakuje mi wino z każdego kieliszka, nie potrafię docenić smaku niechlujnie podanej potrawy. Nie wymagam artystycznie wyciętego ogórka, ale odrobiny smaku i finezji. Jestem wymagająca w stosunku do siebie, więc przykro mi bardzo, ale nie potrafię obojętnie spojrzeć na Ciebie, oceniam Cię przez mój pryzmat. Niesprawiedliwe? Trudno.
Czy można się tego nauczyć? Nie wiem. Może.
 Lubię rzeczy unikatowe, nie te z metką, nie klasyfikuję ludzi po stylu, po zamiłowaniu do drogich, tanich, ale tandetnych rzeczy. Brak wyczucia to coś co zauważę. Wiem, że jest to bardzo subiektywne, ale mam do tego pełne prawo, pomyśleć, że jesteś jak pozbawiona gustu moja choinka z dzieciństwa.
Lubię do posta dodać utwór, który zobrazuje mój nastrój, czy zgra się z tematem, tak, pokazuję wtedy jaka jestem wszechstronna, och i ach, zachwyć się! Kolejny szczegół, który pracuje na efekt.
Drobiazgi, do których przykładam wagę to biżuteria, a drugi dział to kuchnia. Po prostu lubię, żeby było imponująco i doskonale. Jestem perfekcjonistką, której nie zachwycisz byle czym, a raczej prawie niczym, ale gdy pomyślisz chwilę, wysilisz swoje szare komórki, nie do końca wygryzione przez używki wpadniesz na jakiś pomysł i może Ci się uda. Nie gwarantuję.

‘Żyjemy dłużej, ale mniej dokładnie i krótszymi zdaniami’. Dziś w tramwaju zobaczyłam małą biedronkę, czy mogłabym ją zobaczyć w inny, nieświąteczny dzień, w pełnym wagonie? Otóż nie. Biedronka zawsze kojarzyła mi się z beztroską i dzieciństwem, z zabawą w liczenie jej kropek-lat. Aż kiedyś zburzono mój światopogląd, że to nieprawda z tymi kropkami. Nie mogłam się pozbierać…

Dlaczego zaprzątam sobie głowę tak małymi sprawami? Bo to one budują te wielkie, są elementami decydującymi o całości. Szczegóły, które przyklejają się do osoby. Lubię, kiedy facet zapala mojego papierosa, kiedy zwróci uwagę na mój naszyjnik. Bo to tak ma być. Drobinki, które przykuwają uwagę, ten cały hurt widzimy na co dzień, jest go tyle, że nawet nie zauważamy zmian. A te malutkie ozdoby określają nas, charakteryzują.
Musisz wiedzieć, że jeśli zaproszę Cię na kolację, to nie poczęstuję Cię makaronem z paczki, ale sushi, które przyrządzę dzięki mojemu nowemu prezentowi. Będzie wino śliwkowe, dobrze schłodzone, bo bez tego detalu ta potrawa nie będzie smakować tak, jak powinna. Jeśli zapraszam Cię, to chcę żebyś czuł się u mnie dobrze, bez spinki, po prostu. Wymagam tylko jednej rzeczy, kultury jedzenia. Jestem tolerancyjna, nawet bardzo, ale nie zniosę kiedy nie potrafisz jeść kulturalnie, ‘kto mlaszcze temu w paszczę’. Potrafi mnie to wyprowadzić z równowagi.
 Jeśli chcę iść z Tobą do kina, to dlatego, że Cię lubię, że chcę pokazać Ci kawałek świata, który mnie interesuje. Często wychodzę z inicjatywą spotkania, nie wiem dlaczego, może lubię miły gest uczynić w kierunku drugiej osoby, mam nadzieję, że będzie miała tyle odwagi, żeby odmówić jeśli nie będzie chciała spędzić ze mną czasu, bo chyba wiesz, że mogę przyczepić się do jakiegoś szczegółu i być bardzo uparta?
Stawiam kropkę i przecinek tam, gdzie to konieczne, wykrzyknika chyba nadużywam, za dużo pytam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"