Lubię drobne szczegóły, dodatki, które potrafią zmienić
obraz całości.
Ostatnio dostałam pochwałę, że potrafię zbudować miły
nastrój do butelki wina. Zastanowiło mnie, co takiego go stworzyło?
Dla mnie było to naturalne, żeby było kilka świeczek, jakaś nutka w tle, talerz
sera czy też winogrono z importu. Może to jakaś umiejętność, którą mogłabym
sprzedawać? Zdziwiło mnie, że nie każda, (tak, generalizuję tutaj płeć, bo to w
przeważającej większości kobiety dbają o
detale) potrafi tak o, bez wysiłku, wyguglowania ‘miły nastrój do
butelki wina’ zrobić coś z niczego. Choć szczerze wyznaję, że mam słabość do
mężczyzn detalistów. Nie martw się, zwrócę uwagę na twój zapięty guzik przy
mankiecie, czy też zegarek. Wszystko odnotuję i zapamiętam. A jeśli chcę to
potrafię na długo zostawić coś w mojej głowie. Denerwuje mnie biżuteria u
facetów. Kto to wymyślił? Pewnie, jest typ, któremu ‘cośtam’ pasuje, ale
odstawcie te srebrne łańcuchy, bransolety, wisiory, sygnety. Prawdziwy
mężczyzna musi mieć zegarek i w odpowiednim wieku i czasie obrączkę :]. Swoją
drogą, mnie jako użytkowniczkę biżuterii na co dzień, ale w tym wypadku chodzi
o pierścionki, męczy i irytuje noszenie
go przez cały dzień. Co zrobi facet, kiedy zostanie zaobrączkowany, czy ciężko
będzie przyzwyczaić się do tej ozdoby? A może potraktuje ją jako coś zwykłego,
albo nie, wyraz miłości, wyróżnienie. Wiem, że to kolejny trud małżeństwa ;]. W
Turcji już w momencie zaręczyn mężczyzna otrzymuje obrączkę na lewy palec
serdeczny, a w momencie ‘tak’
przekładana jest na prawą dłoń. Dlaczego obrączki nie nosimy na lewej ręce, tej
od serca? Dla mnie to, co po lewej jest lepsze, bardziej wiarygodne, chociażby usłyszenie bicia serca drugiej osoby. To taki
uspokajający dźwięk. Wymyślono nawet przytulanki dla noworodków imitujące bicie
serca matki, których zastosowanie jest podobno bardzo skuteczne.
Diabeł tkwi w szczegółach.
Zdecydowanie jestem mistrzem szczegółu, który czasem
przyczepi się do drobnostki. Nie smakuje mi wino z każdego kieliszka, nie
potrafię docenić smaku niechlujnie podanej potrawy. Nie wymagam artystycznie
wyciętego ogórka, ale odrobiny smaku i finezji. Jestem wymagająca w stosunku do
siebie, więc przykro mi bardzo, ale nie potrafię obojętnie spojrzeć na Ciebie,
oceniam Cię przez mój pryzmat. Niesprawiedliwe? Trudno.
Czy można się tego nauczyć? Nie wiem. Może.
Lubię rzeczy
unikatowe, nie te z metką, nie klasyfikuję ludzi po stylu, po zamiłowaniu do
drogich, tanich, ale tandetnych rzeczy. Brak wyczucia to coś co zauważę. Wiem,
że jest to bardzo subiektywne, ale mam do tego pełne prawo, pomyśleć, że jesteś
jak pozbawiona gustu moja choinka z dzieciństwa.
Lubię do posta dodać utwór, który zobrazuje mój nastrój, czy
zgra się z tematem, tak, pokazuję wtedy jaka jestem wszechstronna, och i ach,
zachwyć się! Kolejny szczegół, który pracuje na efekt.
Drobiazgi, do których przykładam wagę to biżuteria, a drugi
dział to kuchnia. Po prostu lubię, żeby było imponująco i doskonale. Jestem
perfekcjonistką, której nie zachwycisz byle czym, a raczej prawie niczym, ale gdy
pomyślisz chwilę, wysilisz swoje szare komórki, nie do końca wygryzione przez
używki wpadniesz na jakiś pomysł i może Ci się uda. Nie gwarantuję.
‘Żyjemy dłużej, ale mniej dokładnie i krótszymi zdaniami’.
Dziś w tramwaju zobaczyłam małą biedronkę, czy mogłabym ją zobaczyć w inny,
nieświąteczny dzień, w pełnym wagonie? Otóż nie. Biedronka zawsze kojarzyła mi
się z beztroską i dzieciństwem, z zabawą w liczenie jej kropek-lat. Aż kiedyś
zburzono mój światopogląd, że to nieprawda z tymi kropkami. Nie mogłam się
pozbierać…
Dlaczego zaprzątam sobie głowę tak małymi sprawami? Bo to
one budują te wielkie, są elementami decydującymi o całości. Szczegóły, które
przyklejają się do osoby. Lubię, kiedy facet zapala mojego papierosa, kiedy
zwróci uwagę na mój naszyjnik. Bo to tak ma być. Drobinki, które przykuwają
uwagę, ten cały hurt widzimy na co dzień, jest go tyle, że nawet nie zauważamy
zmian. A te malutkie ozdoby określają nas, charakteryzują.
Musisz wiedzieć, że jeśli zaproszę Cię na kolację, to nie
poczęstuję Cię makaronem z paczki, ale sushi, które przyrządzę dzięki mojemu
nowemu prezentowi. Będzie wino śliwkowe, dobrze schłodzone, bo bez tego detalu
ta potrawa nie będzie smakować tak, jak powinna. Jeśli zapraszam Cię, to chcę
żebyś czuł się u mnie dobrze, bez spinki, po prostu. Wymagam tylko jednej
rzeczy, kultury jedzenia. Jestem tolerancyjna, nawet bardzo, ale nie zniosę
kiedy nie potrafisz jeść kulturalnie, ‘kto mlaszcze temu w paszczę’. Potrafi
mnie to wyprowadzić z równowagi.
Jeśli chcę iść z Tobą
do kina, to dlatego, że Cię lubię, że chcę pokazać Ci kawałek świata, który
mnie interesuje. Często wychodzę z inicjatywą spotkania, nie wiem dlaczego,
może lubię miły gest uczynić w kierunku drugiej osoby, mam nadzieję, że będzie
miała tyle odwagi, żeby odmówić jeśli nie będzie chciała spędzić ze mną czasu,
bo chyba wiesz, że mogę przyczepić się do jakiegoś szczegółu i być bardzo
uparta?
Stawiam kropkę i przecinek tam, gdzie to konieczne,
wykrzyknika chyba nadużywam, za dużo pytam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Nic tutaj nie rozprasza. Ani zapach, ani wygląd, ani to, że
piersi są zbyt małe. W sieci obraz siebie kreuje się słowami.
Własnymi słowami"