niedziela, 6 października 2013

mozaika

w czwartek kupuję bilety, w piątek biorę urlop i we wtorek kradnę trochę słońca, przedłużam sobie dnie. budzą mnie promienie, kołysze do snu cała paleta barw. bez planu, w pociągu, jadę tu i tam. smaki, zapachy, litry Proseco. wywczas. mam w głowie plany na nowy rytm, który muszę dopasować do jesieni. trochę mi się pozmieniało w głowie, układam cały czas puzzle, nie chcę zgubić elementów- chcę mieć cały obrazek. tysiące kawałków składających się na mozaikę mojego całego życia. składam i rozkładam. pasują. po chwili jednak okazuje się, że to tylko złudzenie. zmieniam kolejność, układ, pozycje. tylko empiryzmem mogę się czegoś nauczyć. przeważnie.
tydzień. wracam. przepakowanie się.20 minut.bieg z plecakiem i odjechał beze mnie. ten cały bezplan spodobał mi się. jest taki luźny, niezobowiązujący. jednak efektem czasem jest poczekalnia.
dobijam. zimno. szorty zmieniam na jeansy. jest ciepło w środku, bo tak swojsko, prosto, żyję przez chwilę czyimś życiem, obok, tak o towarzyszę, bo nigdy nie mam na to czasu, bo zawsze coś, bo to jednak 700km, bo to i tamto, a teraz w tym całym bezplanie wczasów pod gruszą pojechałam i pożyłam.
a potem. spotkanie na szczycie, taka reaktywacja. coś co nas połączyło, czyli podróż, czyli początek. taka tematyka na cały weekend - oglądamy, słuchamy i już wiemy, że już niedługo My też pojedziemy. bo ile można słuchać, kiedy można opowiadać samemu, prawda? zastanawiałam się czasem co jest gorsze nudna historia czy nudny mówca? mówca. gdzieś pośród tego wszystkiego, wszystkich jest coś takiego, że jadąc z nimi, nie boję się niczego. wiem, że jak zapomnę a, to one mają a1, które uratuje nam dupę. to takie dziewicze relacje z dalszych wyjazdów, które zawiązały węzeł gordyjski, którego nie przetnie chyba nikt inny. nikt nie daje mi takiego komfortu podczas podróży jak właśnie one. mimo, że jesteśmy babami, to całkiem dziarskimi i mimo, że jest tylu facetów dookoła, to nie widzimy żadnego, który mógłby być naszą przyzwoitką np. w Iranie, nie wiem, czy słabo szukamy, czy oni się ukryli, ale mając takie małe grono, które zabezpiecza twoje tyły, pozwala iść obok, nie przodem, nie tyłem, tylko wszystkie w szeregu, każda zna swoje miejsce. to jest coś, co często się nie zdarza, bo podróż to nieznana i nieprzewidywalna sytuacja, to obcy, to autobus, to nerwy, to czas, to bieg, to odpoczynek, to jedno słowo za dużo, to jeden czyn za mało, to jedno zapomnienie, to jedna niewydrukowana kartka, która może przesądzić o powodzeniu. to takie relacje, które są tak luźne, że związane, że nikt nie chce ich ścieśniać ani luzować, one są akurat.
jest takie miejsce niedaleko nawet domu, bo 200km, gdzie gwiazdy wiszą nisko, gdzie mogę usiąść na stosie drewna w najpiękniejszych dniach tego roku - bo takie one były - jesień, ta słoneczna, kolorowa mnie zaczarowała, błękit nieba w ciągu dnia i jego jasność nocą, gdzie ludzie są tak gościnni, że dostajesz nowy ręcznik i nie masz odwagi powiedzieć, że on cię po prostu nie wytarł, uśmiechasz się i próbujesz alpejskich kombinacji w łazience, aby się osuszyć. gdzie nalewki to witaminy, a ja zawieszona pomiędzy światem, a fikcją sielskości wsi i jej prostoty.
wracając nie wiedziałam dokąd jadę, zatraciłam gdzieś 'dom'. wiem, że on tu jest, bo pasuje hasło do komputera, bo już tak chciałam napisać kilka słów, wsiąść na rower, rozpakować plecak, domyć się, odpocząć. to jest moje, bo jestem tu panem, to jest dom-przyzwyczajenie, bo zdałam sobie sprawę, że mam wiele domów, ten  jest z hasłem i kluczem od bramy, ale tamte, gdzie ściany są wyłożone tapetami ze wspomnień, pomalowane łzami śmiechu są tak samo bezpieczne i moje.
szłam pomiędzy ludźmi i nie wiedziałam czy to już POZnań czy nadal poznań, naprawdę nie potrafię dziś, teraz powiedzieć, że jutro wrócę do jakiegoś schematu. 13 dni tułaczki i nie mogę znaleźć kotwicy, dziwne, może pokład przecieka?


znów przybyło mi zmarszczek mimicznych.


5 komentarzy:

  1. Po ci Ci obraz z puzzli, które są gotowe, skoro sama doświadczyłaś "euforii carpe diem" ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. puzzle dostajemy gotowe, a to czy dobrze złożymy zależy od nas. czy kawałki się dopasują. to takie półfabrykaty, niestety nawet carpe diem i euforia nie pozwalają mieć wszystkiego od podstaw. składanie życia jak puzzli jakoś wydało mi się odpowiednią metaforą. niebieskooki, jedziesz do Kurdystanu? ;)

      Usuń
  2. Ah! Jakże byłoby pięknie! Właśnie wróciłem z Bieszczad, a na przyszły rok planuję Islandię albo Gruzję, albo autostopową wyprawę do Mongolii. Wszystko zależne jest od 3 czynników. Kurdystan brzmi alternatywnie, ale na pewno nie w tym roku :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. proszę proszę, widzę mym piwnym okiem, że w podobne strony nas ciągnie. ten rok już dla mojego urlopu się skończył. nie ma chyba kontaktu do Ciebie - więc zaśmiecę swój trzepak - http://www.youtube.com/watch?v=5ky6vgQfU24
      http://vimeo.com/31158028

      Usuń
    2. Specjalnie dla Ciebie zaktualizowałem swój profil :) Planując kolejną wycieczkę- pomyśl o mnie. Ja na pewno nie zapomnę o Tobie. (W tym roku już tylko tanie linie w weekendy)

      Usuń

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"