piątek, 26 lipca 2013

biuro podróży

jaka to dziwna instytucja. płacisz komuś, kto zaplanuje twój czas wolny.
jakbyś nie miał własnego pomysłu.
jakby ludzie cierpieli na deficyt pomysłów, na brak określenia co lubią i co chcą robić.
brak organizacji własnego wolnego czasu - za pieniądze kupisz szczęście, ale nie kupisz zadowolenia.
mieć pieniądze i nie umieć ich wydać.
pójść na św. marcin, wejść do dwóch dziewczyn, które umierają z nudów w małym biurze, które skończyły tak modny trzy lata temu kierunek turystyka i rekreacja. oglądają onet, nawet nie czytają, ale oglądają internet, odwiedza ich ok. 5 osób w ciągu dnia.
szef jeżdził trochę po świecie. przywiózł pamiątki, którymi udekorował biuro.
kupujesz wycieczkę, one klikają i fiku miku cyku cyku pozdrowienia znad Bałtyku.

urlop, wakacje. tyle definicji ile ludzi.
choć i one przyklejają się do określonych grup i  np.
fryzjerki i kosmetyczki - Egipt, Tunezja lub Mielno, dyrektorzy jakaś Dominikana/bez urlopu cały rok.
A urlop to czas, w którym pozwalasz odpoczywać głowie, niezależnie czy w domu, czy na plaży.
to stan umysłu/




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"