sobota, 15 czerwca 2013

Budzik

Odwiedziłam taki sklep, o którego istnieniu już się nie mówi, już prawie nikt nie wie, że coś takiego istnieje. Zegarmistrz.
Setka wskazówek poruszających się co sekundę, zmieniających bieg wydarzeń, przecież każde wybicie, każdy kwadrans, każda godzina symbolizuje upływającą godzinę, której owocem jest ciągły ruch.

Były tam dwie kobiety, kupiły dwa budziki, po 38 złotych każdy. Czy ktoś dziś ma budzik, który jest tylko budzikiem? Przecież każdy ma telefon, który jest multi-kulti. Robi wszystko. Czasem chciałabym wszystkiego w jednym, uniwersalnego, pożytecznego, jednego czegoś minimalistycznego.
Czasem jednak chciałabym mieć odrębność nieozdobioną multifunkcjonalnością. Budzik, który mnie budzi. Telefon, który dzwoni, Ty, który rozmawiasz.

Szatan choruje na rozpacz. Ja choruję na coś, czego nazwy nie ma. Ciągły niepokój, niemożność odnalezienia swojego miejsca, ciągła gonitwa za krańcem świata, za plecakiem, za sandałami. Patrzę w niebo i grożę chmurom, nakazuję i zakazuję. tak już mam.

Przeszłość już była, nie ma repeat, a świat poczeka.....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"