poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Efekt motyla

Wymyślam, gadam, oczekuję.
Jestem spragniona ludzi, tak po prostu, wymiany myśli i słów. Znajduję, lecz brak efektów. To małe trzepotanie skrzydełek.
Wygadam się, wykrzyczę, lecz brakuje kropki. Wygłaszam dziwne(?) poglądy, wręcz herezje, występuję o krok przed moją płeć (albo jestem za nią.)

'Nie ma nieba' tak śpiewa Wesoło-smutny zespół, nie mówią, że nie ma piekła, więc czyżby było? Zapewne oddzielone sporym dystansem aniołków od aureoli. Jednak ludzie w piekle będą zadziorni, będą, będą występowali przed szereg, bo jakżeby inaczej. Ano mogą się jeszcze zbratać - w końcu nieszczęścia łączą. Będąc zgraną piekielną gromadą można i opanować niebo, to którego nie ma.
W głowie mam obraz drogi piekielnej, korytarz piwniczny oświetlony pochodniami i w tle AC/DC 'Highway to hell' - ostatni prosta.

Przyśnił mi się straszny ból głowy, jednak po chwili okazało się, iż to nie był sen. Spowodował dziwny uszczerbek na moim całodniowym samopoczuciu. Zespół napięć dziwnych był przy tym łagodnym objawem. Efekt pomieszania myśli, alkoholu i niedoboru snu.

Każdy skutek ma swoją przyczynę. Żyjemy w prostym schemacie wykresu.
Każdy krok zbliża do punktu b, a oddala od pktu a.
Każda myśl sieje nowe spostrzeżenia.
Nie każde ciekawe rozmowy dają efekty.
Nie każde wrażenie do czegoś prowadzi, wpada w próżnię. A nie powinno, jednak zbyt skomplikowane słowa niewypowiedziane, a powiedziane między wierszami na tak prosty obraz egzystencji, ograniczony do zaspokajania najprostszych potrzeb życiowych. Po co szukać inteligencji, wyzwań, skoro zaspokojenie najniższego poziomu piramidy Masłowa jest wystarczające. Wszystko mija się z sensem, a pozostaje tylko seksem.

Efekt buduje, przyspiesza starania, jeśli by zmienić tryb pracy na wykonywanie określonych zadań, a nie czas spędzany przy nich skuteczność pracowników wzrosłaby o 50% i o tyleż skróciłby się czas ich pracy.
Mając wyznaczone małe cele, te szczątkowe, łatwiej jest się poruszać w lawirującej egzystencji. Zrealizowanie jakiegoś z nich jest cholernie budujące i dla mnie przyjemne. Wiem, że coś skończyłam, że tamta droga jest zaliczona. Doprowadzenie wątku do końca daje mi spokojny sen, poczucie własnej organizacji i przekonania mojego ego o jego istnieniu.
Wyznaczam drogę według mojego rozkładu jazdy, są miejsca na przystanki, na drugiego człowieka, na poproszenie o pomoc, bo to nie boli i nie umniejsza człowieka, a jedynie nadaje mu bardziej społecznego wymiaru.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"