poniedziałek, 1 października 2012

myśl.

Pewnego jesiennego poranka, po pewnej niedzielnej nocy ozdobionej kartkami 'Greka Zorby' wstałam, wzięłam prysznic, uczesałam się, pomalowałam oczy i usta, ubrałam ciemno turkusowe spodnie, zapakowałam torbę książek celem odwiedzenia biblioteki i pojechałam do pracy.
Tego pewnego jesiennego poranka bardzo brzydko się zachowałam zajeżdżając drogę panu rowerzyście. Usłyszałam mimo mojego prywatnego hałasu w uszach soczyste 'ja pierdolę'. Było mi wstyd, skulona schowałam głowę.

Dzień minął mi tak raz dwa.
Trzy.

W ten pewny jesienny poniedziałek w głowie rozmawiały moje myśli i dawały mi podsłuchiwać. Ciekawie rozmawiały. Mówią, że chcą jechać na wycieczkę, musiałam je trochę uspokoić i przywołać do porządku, bo myślałam, że wyjdą uszami i oczami i uciekną. Mówiące myśli.

Zaczął padać deszcz. Wystawiłam siebie na rowerze i dałam mu się pomoczyć. Był całkiem miły.
Odwiedziłam Stary mokry Rynek dość ostrożnie się poruszając - śliskie podłoże, a moje opony nadal letnie.
Pogadałam z paniami z biblioteki, oddałam książki dla czytelników (taki ze mnie mecenas czytelnictwa) i znów pojechałam na Księżyc.
Bo ja od wczoraj tańczę z Księżycem, albo na Nim, to zależy.


Wróciłam, jako że babka w gościnie u nas, to obiad gotowy - taki kotlet wielki, że go zjeść się nie dało.
Ale była strasznie przejęta jak wróciłam. Po chwili pełna obaw mówi, że spaliła mi żelazkiem kieckę, którą zostawiłam do wyprasowania (oddaje, komu mogę).
Ta jej obawa, ta wina, po prostu mnie zamurowała. Jak małe dziecko, które coś przeskrobało, jak psiak, który wie, że nie był posłuszny. Skąd to przekonanie o mojej złości? Przecież to tylko rzecz. Rzecz, która się zużywa, albo się nudzi. Nieważna tak naprawdę.
Kwestia szacunku czyjejś własności, to czego my, współcześni nie mamy. Popsułam - 'o sory'.

Jakoś moja wrażliwość, jeśli chodzi o starsze osoby, zwierzaki i dzieciaki wisi na włosku zawsze. Jedno pociągnięcie struny i pękam. Bezbronność i zależność, taka prawdziwa i tak naprawdę bezwarunkowa jest piękna. Ich samodzielność jest zależna od nas, to my zwracając na nich uwagę dajemy im poczucie wartości, którą musimy umacniać każdego dnia.

Ten jesienny poniedziałek, pełen myśli rozpoczął nowy miesiąc. Czym jest zmiana cyferek w kalendarzu?
Kolejnym kubkiem herbaty z miodem, cytryną i imbirem i kolejną wojną myśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Nic tu­taj nie roz­prasza. Ani za­pach, ani wygląd, ani to, że
pier­si są zbyt małe. W sieci ob­raz siebie kreuje się słowa­mi.
Włas­ny­mi słowami"