kupuję obrazy bez pozwolenia (kradnę). karmię głowę, żeby była gotowa na to, co ją czeka.
najadam się muzyką tak dokładnie, jak dawno tego nie robiłam, znów wszędzie z nią, szukam, słucham, słyszę.
mówię tak długimi zdaniami, że sama się gubię, jednak jest coś innego, coś, gdzieś.
może to te czerwone paznokcie w kolorze 924. nie wiem.
może to ja. może to my.
kłamię. kłamię jak z nut. a nut nie znam i czytać nie umiem.
straszę.
mam głowę pełną brudnych myśli, jak zeszłotygodniowy śnieg.
Potrzebuję szybko słońca, wsiąść i pojechać. być i nie być w ogóle.
niby całość, jednak fragment, niby kawałek, ale większość. nie da się. nie da się dogodzić i zrozumieć. trzeba lewitować tak wysoko jak ja. nie można przewidzieć, słowa, w które ubieram innych jakby się mijały, jakby łączyły się metodą krzyżową, to takie zimowe wszystko, jeszcze w grubym swetrze, szalu i czapce.
już w głowie pora się rozbierać, tylko ale, jedno ale....
...to, jak deszcz w dniu twojego ślubu...
OdpowiedzUsuń...i kto by pomyślał, że się przyda......