Jak kobieta ma okres, albo jest tuż przed to lepiej nie
wchodź jej w drogę. Hormony, po prostu.
Od kilku dni zadaję sobie pytanie, już pytam siebie, nie
zważając czy idę ulicą, gadam do siebie, hhh, czym jest przyjaźń? Co decyduje,
że jedna nie przetrwa roku, innej nie nazywamy przyjaźnią, a trwa lata, nie
zawsze jest pięknie, jest jak hiperbola, ale nadal coś nas pcha do siebie. Może
wino?
Czy da się zdefiniować pojęcie tej więzi? Co ją tworzy?
-Sentyment
- Wspólne przeżycia
- Czas, który się znamy
-wspólne tematy do rozmów
- tak, czas na zaufanie
- ta niewytłumaczalna rzecz, która jest po prostu
Kiedy przekracza się granicę od kolegi do przyjaciela? Czy
taka jest konieczna, wymagana ewolucja? Czy w ogóle opłaca się budować więzi z
ludźmi jeśli nie chodzi o seks i jakiś interes? Czy jeszcze ma to jakiś sens?
Przecież nie chcę się kolejny raz zawieść, bo to najgorsze co mnie spotkało. I
to najbardziej bolało ze strony ojca -„Musisz poradzić sobie sama”. Kiedy w
ogóle nie miałam pomysłu. Wtedy już wiedziałam, że oni na pewno nie są moimi
przyjaciółmi. Nie chcę im mówić dlaczego jestem zła, dlaczego szczęśliwa,
jestem wyrodną córką? Może. Oni nie byli dobrymi rodzicami, pieniądze i
telewizja to nie wszystko, bynajmniej dla mnie.
Jestem naiwna, dostaję w dupę, choć czasem się opłaca, dla
tej jednej chwili, dla tych paru słów, dla tego maila – ‘jeśli będziesz
szczęśliwa, to jedź na wolontariat na Bali’. Ale dlaczego tak nie po równo?
Czy na przyjaźń można sobie zasłużyć, jak ją się buduje, ja
moje już trochę lat temu znalazłam i nie wiem jak to z nowymi. Niektórych nie
ma. Najgorsze, że mi ich nie brakuje, czyli to znaczy, że to nie była przyjaźń?
Mogę się naczytać pięknych aforyzmów, ale to mi nie pomoże,
ja chcę sama znaleźć odpowiedź. Patrzę na siebie i wiem, że warto we mnie
zainwestować, jeśli zniesiesz mnie kiedy będę najgorsza, to zasługujesz na
mnie, kiedy będę najlepsza. Jeśli ‘kupisz mnie’, potrafię zrezygnować nieraz z
siebie dla Ciebie, poznając siebie chciałabym mieć takiego przyjaciela,
jakkolwiek narcystycznie to zabrzmi. Moje małe dziwactwa, słowa, aktywne
słuchanie, zapamiętywanie sprawia, że zaskakuję małymi rzeczami, w zamian chcę
tylko Ciebie, nawet nie całego, ale bądź dla mnie przez jakąś chwilę, daj mi
poczuć, że coś znaczę. Interpretacja jest dowolna. Lubię dawać, ale muszę
wiedzieć, że warto. Dziś kupiłam/zrobiłam piękny prezent, mam nadzieję, że zaskoczy.
Wszystko dajemy w kredyt, tylko żeby odsetki nas nie zabiły,
żeby nie nadszedł dzień, kiedy komornik zapuka za naszą przyjaźń. CO daje samo
słowo? Czym w ogóle one są. „Imitacją duszy”. Czy poczujesz się inaczej, kiedy
mianuję Cię moim przyjacielem, przecież to powinno stać się oczywiste, czy
musisz to usłyszeć, zobaczyć? Nie wiem. Czy to coś zmieni? Będziesz wtedy inny?
Nie chcę, bądź nadal bezosobową formą, bez konkretnej nazwy, ale blisko.
Kurde, piszę i nie znajduję odpowiedzi. Bo co, ‘zawsze
możesz na mnie liczyć’? Przecież każdy żyje osobno i nie zawsze rzuci wszystko
jeśli zobaczy post na blogu, w którym wyznaję, że cierpię na weltschmerz.
Przecież jest to jakiś powód to niepokoju, ale ja nie oczekuję nagłego zrywu,
zainteresowania, nie po to piszę. Szukam, ciągle szukam, czy to przy butelce
wina, czy papierosie, one są eliksirem szczerości, do tego doszłam, dlatego
lubię je palić, takie właśnie są.
Mam zrobić tiszerta, że szukam przyjaciela? Casting? Co nas
pcha do siebie? Jakie to wszystko niewytłumaczalne i niezrozumiałe. Przecież
chwalimy się, że znamy się już dekadę, jest to powód do dumy, to może to
determinuje ten królewski tytuł ‘przyjaciel’? To pomoc kiedy jesteśmy w patowej
sytuacji, czy może luz? Pokazywanie naszego świata?
Myślę, że mało oczekuję od innych, a dużo wymagam od siebie,
zawsze chcę być na górze, chyba boję się, że jeśli wyłączę internet, telefon,
to jedyną osobą, która zapuka, będzie pan z energetyki, który zapyta czy
zapłaciłam rachunek za energię. Tak zapłaciłam za swoją moją samotnością,
niezależnością.
Chyba przeprowadzę się niedaleko lotniska. Ten dźwięk mnie uspokaja. Siedzę na ławce, tak dawno tego nie robiłam. Sama. Piwo i papieros. Ciemno. Widzę tylko te światła, które są symbolem podróży...
Zmieniają się minuty na oddalonym zegarze, a ja nie walczę z czasem, z niczym nie walczę. Dziesięć stopni Celsjusza, prawie odpowiednia temperatura na taki wieczór, mam czapkę z pomponem przecież.
Czuję się zamknięta w próżniowym pomieszczeniu, zaczyna brakować mi tlenu, moje organy zaczynają obumierać. Gniję w środku. Przecież to niewidoczna dolegliwość, tylko strasznie śmierdząca.
To był ten dzień, wkurwiało mnie wszystko. Wolałam oszczędzić światu siebie i wkurwiać się we własnym towarzystwie. Zauważyłam, że już nie potrafię wyjść bez słuchawek, nie mogę słuchać tłumu, robi mi się niedobrze. Czasem rozmowa jest tak zajmująca, że nie marzę o niczym innym, jak o moich słuchawkach.
Ja pierdolę.
Wybudowałam sobie mur. Nikt tak naprawdę nie wie jaka jestem, w sumie nawet ja sama. Cierpię na weltschmerz chyba.
Oddycham głęboko, moje myśli potrzebują przestrzeni. Wiem, gdzie ją mogę znaleźć, tylko potrzebuję słońca. Urban exploring. Mam namiary na całkiem ciekawe miejsce, kusi mnie, aby już je sprawdzić i pewnie się to stanie, bo jestem niecierpliwa. Zabrać tam siebie, w tą podróż i bezkarnie gadać ze sobą i mieć cały Poznań pod stopami. Niech przyjdzie wiosna. Niech obudzi się świat, niech kolory nabiorą wyraźnych odcieni, niech oczy łzawią oślepione ostrymi promieniami słonecznymi.
Jestem biała – zdystansowana, zimna, daj mi przestrzeń, abym mogła być sobą, abym mogła zdobywać nowe doświadczenia. Niebezpieczna, ma moc, ale też może się stopić, jeśli Ty będziesz miał tyle energii, aby moja temperatura wzrosła powyżej zera, potrzebuję odwilży.
Żółto-pomarańczowa – pełna energii. Potrzebuję wymiany informacji, poglądów, przemyśleń, zdobytej wiedzy. Żółty często zawstydza rozmówcę, czuje się przyparty do muru, kolor oślepiający.
Hedonistka, czerpie z życia przyjemności. Pokazuje, że jestem świeża, mam cele,których nie zawaham się osiągnąć.
Ogień, żywiołowość, odwracam się na pięcie, palę mosty bez chęci naprawiania, rzadko pierwsza wyciągam rękę na zgodę.Agresja, lubię pobudzać do działania, czasem nawet postawić Cię pod murem. Silna. Bezkompromisowa. Twardo stąpam po ziemi z głową w chmurach, zauważ mnie, chodź ze mną. Erogenna. Hojna, nielicząca, nieszanująca środków płatniczych.
Różowa nie potrafię być
Zielona – natura, dobra energia, smakuję życia. Szukam harmonii, porządku, chcę żeby moje życie zatoczyło krąg, ale ogromny, tak, aby promień objął cały świat. Kolor zmęczenia wewnętrznego, chaosu, potrzeby uporządkowania.
Niebieskie jest moje powietrze, niczym nieograniczone, jak toń wody, bezkres. Oddycham niebieskim, twórczym tlenem, śmieję się dziękiczarnemu azotowi, rozweselam innych żółtym helem. A sama otoczona niebieskim wstydem. Chcę kreować swój świat, mieć poglądy, swoją odrębność w całej uniwersalności. Tak chcę wszędzie się podpisać, być ponad.
Mundur, jestem żandarmem tych słabych. Zarządzanie i dyscyplina.
Otoczona wyjątkowością, tajemnicą, chcę się wyróżniać. Chcę się rozwijać, poznać odpowiedzi na najważniejsze pytania. To ta część mnie, fioletowa pobudza mnie do szukania, do pytania, do kupowania tego, czego kupić nie można, to ona odrywa mnie od codzienności, bierze za rękę i ciągnie na dachy kamienic…
Boję się przecież tego koloru, oznacza mój koniec. A jednocześnie jest symbolem sekretu, tak lubię je mieć czasem, kawałek siebie tylko dla mnie.
Wstyd mi za
siebie za moje głupie myśli nieprzemyślane zdania Jestem nieustannie głodna nowych doznań Poznań miasto doznań chyba nie dla mnie już
Wkomponowuję się w teorię słodkiej
cytryny słodko gorzkiego smaku mojej egzystencji Są momenty cudowne ale są też
te przerażające Miłość to reakcja chemiczna to prawda Mózg może się zakochać na
najdłużej cztery lata ale przeważnie to osiemnaście miesięcy Zakochanie pobudza
neuropeptydy jak narkotyki Zakochanie odurza te same obszary mózgu co marihuana czy amfetamina Podstawowe
ośrodki nerwowe nie funkcjonują poprawnie nawet wzrok czyli miłość jest jednak
ślepa Kulturowy regres zatarły się
ideały priorytety jeśli chcesz się rozwijać musisz poczuć w sobie chęć
poznania Mam siniaki na ciele a co się dzieje wewnątrz jak wyglądają obolałe
dusze Dlaczego mówimy że ktoś ma dobre serce przecież to tylko organ taki sam u
całego rodzaju ludzkiego on musi być
identyczny to musi być bzdura Emocje są zapisane w mózgu to jak
działają i pobudzają określone jego części czyli jest to cechą ludzką
odczuwanie Dlaczego ja tego nie widzę Intensywność moich obserwacji coraz
częściej prowadzi do mizantropii Dziś twoją klasę określa duszący zapach perfum
a nie twoje wnętrze Zatarta wrażliwość Jestem
młoda a czuję się tak staro obserwując moich rówieśników jakbym była miliony
lat świetlnych przed nimi a może za nimi Może Ktoś spłatał mi figla i wrzucił
nie w te czasy Tak to się dzieje z uwięzionymi duszami nieustannie szukają odpowiedzi Może to wszystko złagodzi Louis Armstrong podobno słuchanie go o poranku zdecydowanie wprowadza w lepszy nastrój Spróbuję.
Mówię do Ciebie prawdę. Chcesz jej, uzależniasz się od czytania tego, tak samo jak ja od pisania. Nie wiem czy widzisz to, co jest między wierszami, czy wiesz, że czasem piszę także o Tobie, Tobie i Tobie też bo istniejesz w moim życiu, tym prawdziwym, mówionym, a potem Cię napiszę. Szukasz siebie wśród wystukanych znaków?
Zabił mnie wczorajszy wieczór, 'było nas trzech, w każdym z nas inna krew...' i Ona - ta wiśniówka i symulowana kłótnia. Tak mnie wkurzali, nie dawali dojść moim argumentom do głosu, że musiałam się ratować, najpierw przemawiałam z poziomu podnóżka, ale nie pomagało, wlazłam na stół, założyłam rajbany z bazaru dla powagi. Próbowałam sprzedać im jedną ideę, za cholerę nie chcieli kupić.
Prawda - jeśli karmimy się kłamstwami, oszustwami to kupimy oczywistą prawdę? Oczywiście, że nie pomyślisz. Chcemy być okłamywani, wywyższani, podziwiani. Jaką korzyść może dać prawda? Szarość, przeciętność, czy ktoś to kupi? Właśnie wszystko trzeba sprzedać i to drogo, tylko nie sprzedać siebie przy tym, to najwyższa sztuka.
Na stół weszła polityka, z cyckami, naszyjnikiem i czerwonymi pomalowanymi paznokciami, ozdobiona kawałkiem plastiku dla hipsterskich mas.
Dekolt -(jak polityka) uwodzi, może oszukiwać, pokazywać i zakrywać
Ozdoby - dodatki, którymi karmi nas władza - piękny garnitur czy nowoczesny tablet, tak się nam sprzedaje politykę
Czerwień - ogień, charyzma, wyrazistość, agresja
Plastik - uniwersalność - coś dla każdego, przedmiot codziennego użycia, nawet się nie zastanawiam skąd on się wziął i co się stanie z nim po moim użyciu. Oszustwo siebie - okulary - mądrość.
Wbicie się w odpowiedni moment historii - to połowa sukcesu-jak pokazuje historia dyktatury. Kto powiedział, że dziś nie jest odpowiedni czas? Jesteśmy sfrustrowani brakiem perspektyw, oszukiwani, otumanieni kolejnymi obietnicami. Karmią nas pięknymi frazesami, które tak naprawdę chcemy usłyszeć.
Dziś, 35 lutego zakładam partię polityczną. Mam jasne argumenty, nie obiecam, że zarobisz w przeciągu następnego roku swój milion, ale powiem, że będziesz zarabiał tyle samo. Powiem, że nie kupię dla rządu nowych BMW 5, tylko Skodę Octavię. Otoczę się ludźmi wykształconymi, wyznaczę pensję powiedzmy 2x średnia krajowa - końcu mamy podejmować decyzje o kształcie polityki, państwa. Dziś godzimy się żeby zarabiali krocie, nikt nic nie mówi, tylko przy wódce narzekają na 'złodziei'. Ok, wracam. Mam postulaty, potrzebuję kredytu zaufania, żeby dostać ten mandat, ale jeśli dziś palimy kota to chyba nie jest tak trudne. I po roku, mogę pokazać że nie kłamałam. Nie byłam kolejna, która dopchała się do koryta, byłam uczciwa, nie kradłam na boku, bo moja pensja pozwalała mi na dobre życie. Ludzie nie kupią takiej prawdy?
Tak ja będę jadła kawior, ty pasztet, ale przepaści nigdy nie da się znieść, można ją trochę zniwelować i tego będę chciała. Niech zobaczą, że jestem prawdziwa, nie chcę ich okraść, a konkretnie prowadzić działania. Jeśli nie nakarmię ich bzdurami jak z komiksu gumy balonowej Donald, tylko realnymi możliwościami, nie będą tego chcieli? Szukamy alternatywy, dlaczego nasi rodzice mówią, że w tym kraju tylko kraść, że nie osiągniesz nic uczciwą pracą.
Potrzeba rewolucji, w umysłach? Nie. Na Wiejskiej.
Rozpakowałam torbę, a tam tomik Białoszewskiego, którego wczoraj też recytowałam z celowym zabiegiem pokazania mojego tyłu odbiorcom. Miał być tylko mój głos. Jedyne co, to wiersze Mirona nawet po promilach są abstrakcyjne. Ale byłam prawdziwa, czytałam jak czułam. Przemawianie z góry nic nie dało, bo tłum potrzebuje równego, dopiero kiedy usiadłam usłyszałam, od razu lepiej, twoje argumenty sa teraz bardziej przekonujące. Może to recepta - być równym - przecież kurde zwykli ludzie porywali tłumy i robili to prawdziwie, choćby Wałęsa, więc dlaczego dziś by się nie sprawdziło?
Tyle chcę napisać, a nie mam siły. najzwyklejsza, ale tak kurwa zwykła, że aż najtańsza wiśniówka w ekskluzywnych kieliszkach do martini wzięła ze mnie wszystko. Zregeneruję się to przeleję to, ale tak chcę to już napisać, że nie mogę zasnąć.
Póki co:
Nie boję się Ciebie, jesteś nieznany, a jednak nie mam obaw
Lubię poznawać nowe poglądy na świat, smaki
Nie mówię, że nie lubię dopóki nie spróbuję
Śmieję się z kobiet z futrem królika na głowie, ale potrafię(?) je zrozumieć
Poznanie, to prawie synonim otwartości, od tego się wszystko zaczyna
Zrozumienie to już kolejny etap
Przecież nie skreślam Cię, jeśli nie podoba mi się twoja fryzura, jesteś z innego miasta, nie wkładam Cię w ramy ściśle określone
To ja jestem kowalem moich bram
Jestem otwarta na krytykę, ale na konstruktywną, pozwalającą mi się rozwijać
Czy ja na pewno jestem otwarta? Może to tylko moje urojenie?
Szukam w głowie. Pewnie nie raz odrzuciłam wartościowego człowieka. Przecież nie zawsze byłam taka. Próbująca poznać siebie. Kiedyś wierzyłam na słowo innym. Dziś muszę sama znaleźć odpowiedź. To lepiej wyglądam w długich czy krótkich włosach?
Sama, ale otwarta? Mona, coś Ci się w głowie pierdoli.
Nie. Przecież ja chcę tylko być swoim sterem i poznawać ludzi, różnych, ścierać się z nimi, kłócić, a potem godzić.
Odrębna jednostka, tego słowa chyba szukałam.
Nie szukam alienacji, chcę współżyć ze światem, ale być niepodległą jednostką.
Przecież żyję wśród ludzi, umiem rozmawiać, nie boję się dyskusji, potrafię się uśmiechać, nie odrzucam pomocnej dłoni. Jednak jestem tam gdzieś głęboko sama. Potrafię przy Tobie zanurkować do swojego wnętrza, odnieść do książki, którą czytam, wrócić myślami do mojej bezsennej nocy. Jestem z Tobą, a potrafię być obok. Co to oznacza? Mam tak głębokie myśli, że czasem trudno mi je objąć horyzontem, czy to lenistwo powoduje to, że pytam siebie i od razu sobie odpowiadam, a nie chcę rozmawiać o tym? Może straciłam (nie)?słusznie wiarę w człowieka myślącego? Uwięziłam się w swojej klatce, która daje mi azyl. Czy wyfrunę? Czy nie będę się bała? Czy będę umiała żyć na wolności? Być i żyć całą Ja? Ale te podróże są tak ekscytujące, nie chcę z nich rezygnować. Przecież wiem, co i jak rządzi światem, dlaczego świadomie z tego rezygnuję?
Czy można świadomie wybrać samotność? "Przecież to taka straszna trwoga". Nie chcę być samotna, chcę być sama, dla mnie to zasadnicza różnica. Czy ktoś to zrozumie? Dla mnie to ma inne znaczenie, to nie jest 'każdy potrzebuje chwili sam na sam', ja jestem sama w swoich myślach, planach, drogach. Tak otwarta, że aż szczelnie zamknięta.
Akceptacja siebie daje możliwość poznania całego świata Autyzm - zakazane słowo - jest chronicznym zwyrodnieniem powodującym odrzucenie i brak akceptacji wśród otoczenia Bierność - postawa, która jest podatna jak modelina, bezkształtna masa, którą dopasujesz dla swojej korzyści Bóg - ? Czerwień - kochaj mnie delikatnie, ale czasem miej odwagę przycisnąć mnie do ściany, pociągnąć za włosy, pocałować tak, że zabraknie mi tchu Charyzma - zaraźliwie miłe wywieranie wpływu na otoczenie Dar - coś wartościowego dla mnie, czym świadomie chcę się podzielić, lub oddać, dopiero wtedy rzecz staje się darem. Dziecko - ? Ego - 'Zgodnie z koncepcją Freudaja nie jest obecne od początku życia. Powstaje dopiero w pewnym czasie po narodzeniu, aby podmiot mógł sprostać wymaganiom rzeczywistości.Ego w modelu psychoanalitycznym, to podstawowa struktura. Ego wytwarza się, ponieważ zaspokojenie potrzeborganizmu wymaga działań w świecie rzeczywistym (obiektywnym) poprzez przekształcanie wyobrażeń w spostrzeżenia. Jest podporządkowane zasadzie rzeczywistości, działa za pośrednictwem procesu wtórnego, sprawuje kontrolę nad funkcjami poznawczymi i intelektualnymi. Ta część osobowości decyduje o przystąpieniu do działania, które popędy i w jaki sposób zostaną zaspokojone, oraz o tym które życzenia zostaną wyparte. Zasadnicza rola ego to godzenie wymagań organizmu z warunkami środowiskowymi'. Odwołując się do tej definicji odpierdolcie się od mojego EGO, ono po prostu działa poprawnie. Elokwencja - mądre słowo, tak modne. Czy jeśli wiesz kiedy użyć tego słowa to już potrafisz być elokwentny? Wypowiadaj się pięknie, zawsze bądź czujny,uważaj co i jak mówisz, twój wróg nigdy nie śpi i zawsze słucha. Facebook - karma dla mas, fanaberia, która rozprzestrzeniła się jak dżuma. Odebrał ludziom prawdę i dał emotikony zamiast łez, śmiechu czy czat zamiast rozmowy. Fascynacja - czas się zatrzymuje, słucham otwartymi oczami, rozkładasz mnie i składasz, jak puzzle. Głód - niedosyt całego ciała, mam ochotę zjeść Cię tak bardzo, że potrafię nasycić się niekończącym głodem i serwować sobie Ciebie po kawałku. Hałas - wróg wszelkich czynności, powoduje ból głowy i mdłości, te wewnętrzne konwulsje zakłócające pracę układu nerwowego. Harmonia - Cel, do którego dążę. Szukam jej w sobie, próbuję wprowadzać w moim otoczeniu. Przecież żeby zrównoważyć sobie życie potrzeba goryczy i słodyczy, inaczej nic nie będzie satysfakcjonujące, jeśli przyjdzie za łatwo stracimy poczucie, że było warto; jeśli będzie za trudno możemy się czasem nie podnieść, ale to upadki nas kształtują. IQ - czym tak naprawdę jest nie wiem, jak zbadać ile wiesz, a ile nie wiesz. Jaka wiedza jest dziś wartościowa, czy to znajomość historii, poezji, a może fizyki? Najważniejsze, to nauczyć się szukać odpowiedzi. Ja - najbardziej nielubiane słowo. Zażywasz-przegrywasz. Staniesz się chamem, bezczelnym typem, który ma się za pępek świata, który pozjadał wszystkie rozumy. Nie używasz Ja - jesteś szarą myszką, która boi się wszystkiego, nawet siebie. Natura ludzka jest zazdrosna, jeśli jesteś pewny siebie, nawet możesz mówić największe bzdury, ale powiesz to pewnie, przekonująco - zostanie to kupione, a po chwili potępione, bo Oni tego nie wiedzieli, Ty też, ale Ty ich zaskoczyłeś, sprzedałeś kłamstwo w opakowaniu prawdy. Takich się nigdy nie lubi. A krok milowy, do tych, którzy mają stragan z prawdą, mówią rzeczy oczywiste, ale za trudne dla Nich, wtedy twoje Ego dla Nich sięga do nieba. Kultura - wszechstronność Kurwa - najsilniejszy argument dyskusji użyty z odpowiednią intonacją oczywiście Lawirować - spryt, omijanie przeszkód, cwaniactwo Leworęczna - inność, utrudnianie sobie życia, bez jakiejkolwiek ingerencji czynników zależnych od Ciebie. Nigdy nie będziesz pisać piórem, choć bardzo chcesz. Miłość - jest czy nie? Istnieje tylko dziś, 14 lutego? Przecież to dziś nie ma biletów do kina, wolnych stolików, więc może naprawdę tylko raz w roku możesz ją spotkać. Na ulicy na pewno. W drugim człowieku przez 366 dni w roku, każdy kocha coś lub kogoś. Reklamy Lotto - harleyowiec, twardziel - 'jak wygram kupię córce stadninę kucyków' - PR tej kampanii wygrywa cały medialny, tegoroczny konkurs dla mnie. Nie można żyć bez miłości, tej prostej, do małych rzeczy, do osób, nie da się. Trzeba pozwolić sobie na to ryzyko, żeby pokochać, możesz stracić, owszem, ale nawet dla tych kilku chwil radości zawsze warto. Mądrość - fleksyjność, elastyczność. Wcale nie jest to wiedza, jest to umiejętność dopasowania języka do odbiorcy. Marzenie - Przestanę marzyć, to przestanę żyć. Choć niewidzialna ręka wymazuje je z mojej karty zwanej przyszłością, mimo, że ja obejmuję je bardzo mocno, wymykają się, ale całe szczęście, że ich miejsce szybko zapełniają inne, jeszcze bardziej szalone, trudniejsze, niemożliwe do realizacji, ale po to one są, żeby czasem nie dały nam zasnąć. My - ? Mizantropia - niestety. Odczuwam niechęć do gatunku ludzkiego. Wliczając w to siebie. Może nie lubię ludzi, bo widzę w nich moje najgorsze cechy? Nie jest to jakieś skrajne uczucie spowodowane moją dysfunkcją społeczną, a jedynie obserwacją i analizowaniem otoczenia, prasy, mediów. Marazm - zatrzymanie. brak chęci. brak apetytu. apatia. Kup Kinder Biovital - lekarstwo na tą przypadłość Naiwność - zastanawiam się czy to moja cecha? Nawet jeśli tak, to nie chcę jej się pozbyć. Wolę dawać niż brać, mieć gdzieś tam mały płomyk nadziei, że warto, że jesteś człowiekiem, którego nie spotkałam bez przyczyny i nie nadaremno obdarzyłam zaufaniem - bo zaufania się nie daje. Niby - pozwala żyć w innej epoce. Nigdy - nie pozwala żyć w ogóle. On - prowadzący Nasz taniec. Obelga - subiektywna opinia - kogoś takiego jak Ja, możesz obrazić nie zdając sobie z tego sprawy, a jeśli będziesz chciał zrobić to umyślnie to prawie pewne, że się Tobie nie uda. Obrót - nieustanna praca nad sobą Oczarowanie - "Chwilo trwaj" Odpowiedzialność - konsekwencje swoich decyzji, "Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś." Odwaga - nie da się jej kupić, czy można się nauczyć, nabyć? Pieniądz - ulotny papier, do którego nie przywiązuję wagi, kawałek plastiku pozwalający poczuć się panem świata lub jego największym niewolnikiem. Pewność - jeśli coś jest dla mnie białe, a dla Ciebie czarne. Stanę na rzęsach, żeby wyjaśnić dlaczego to jest białe, nie mam gwarancji, że uwierzysz, ale sukces, to chociażby sekunda, którą spędzisz zastanawiając się nad tym. Podróż - "Zrozumieli, że idealny świat nie jest miejscem, a podróżą". Nieustanne wyzwanie, raz z górki, raz podchodząc pod nią, raz z prądem, raz pod prąd. Pokora - Jestem mała w swojej wielkości, wiem o swoich niedoskonałościach, porywam się z motyką na słońce, nie odbierzesz mi tej odwagi, umiem podziękować, się ukłonić, ale nie będę Tą, która umyje Tobie stopy z podziękowaniem za danie mi szansy. Pokusa - Jedynym lekarstwem jest jej ulec. Próżność - Szukam akceptacji mojej odrębności, nie potrzeba mi pochwał, wieńców i wysławiania. 'Zdać sobie sprawę, że jest się lepszym od innych, to znaczy wyzbyć się nieuzasadnionej próżności'. Przerost - patrz próżność i Ego Przyjaźń - To ktoś, kto nie spyta: 'co u mnie', ale 'co we mnie'.
Nie lubię słowa 'przyjaciółka', 'przyjaciel' ma dla mnie o wiele większe znaczenie. 'Przyjaciółka' kojarzy mi się z tłumem rozchichotanych dziewczynek wymieniających się błyszczykiem. Ryzyko - uzupełnia odwagę, a raczej ją napędza, jest dla niej jak zastrzyk epinefryny, pobudza rytm. Lubię je, choć się boję, wtedy potrzebuję żebyś chwycił mnie za rękę i pomógł. Nie boję się poprosić o pomoc, to tak proste, a jednocześnie trudne, pomniejsza Ciebie, ale daje efekt, czasem droga do osiągnięcia celu jest mniej ważna niż zdobycie Go. Samotność - cisza. Czasem potrzeba zatrzymania się, zostania w miejscu jest nieoceniona. Cichosza, harmonia. Zwiększa pole mojej świadomości, potrafię zająć się sobą w tej niezakłóconej CISZY. Jest najlepszym przyjacielem. Sentyment - przeszłość. Smutek - łzy, zaduma, wrażliwość. Nie umiem przejść obojętnie obok nieszczęścia, nie spróbować pomóc. Strefa erogenna - wrażliwość, pokusa, bliskość, delikatność. Pobudzanie, rozpieszczanie. Masaż, dotyk. Skorpion. Szarość - hurt, brud, brak wyrazu. Nie chcę stać się szara, niezauważalna, bo to choroba XXI wieku, jesteśmy wtłoczeni w szary odlew bez możliwości bycia kameleonem. Masz dostosować się raz, potem nie waż się wyjść z tłumu. Będziesz brudna od swojego życia, od bliskiej osoby, która wcale nie jest bliska, od twojego oszukiwania siebie, od bycia chamem i prostytutką. Tabu - 'poszło do pubu na piwo'. Dziś można rozmawiać o wszystkim, ale nie umiemy tego robić, jesteśmy ograniczeni w wyrażaniu swoich emocji, myśli, stawiamy dwukropek i nawias, aby poprawić komuś humor. Są tematy męskie, żeńskie i uniwersalne. Przecież 'warto rozmawiać'' nawet w telewizji tak mówią, a my boimy się rozmowy, konfrontacji, dlaczego? Są zasady dobrego wychowania, które podpowiadają, że nie wypada, tylko czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Boimy się czy nie umiemy?
Tolerancja - to znoszenie kogoś lub czegoś, dziś tak często mylone z akceptacją. Bardzo modna postawa, wręcz wymagana. Tak, ale do pewnego momentu. Czy tolerowanie homoseksualistów to tylko pozwolenie na ich istnienie, bez wręczenia im prawa do okazywania sobie uczuć? Jaki zakres ma tolerancja? Dotąd i nie dalej? Jeśli masz odwagę powiedzieć, że jesteś tolerancyjny, to godzisz się na spotkanie całujących się gejów w kawiarni czy kinie. Koniec kropka. Inaczej nie nadużywaj tego słowa.
Trwoga - strach, przyspieszone bicie serca, palpitacje. Oczekiwanie partnera, silnej, pomocnej ręki. Nie ma większego rozczarowania w życiu, kiedy ktoś, na kogo liczysz odmówi Tobie pomocy. Nie ma siły, która pomoże w odzyskaniu zaufania. Uderzenie - siła, upadek. Powoduje pobudkę z własnego snu, pomaga wkroczyć w prawdziwość, realizm. Czasem jedno uderzenie jest warte więcej niż milion słów. Dlatego męski sposób załatwiania sprawy zawsze mi imponował. W ryj i po problemie. Bez domysłów, bez dorabiania teorii, jeden cios, każdy wie za co i koniec sporu. Albo nastąpi zgoda, albo nigdy już nie zamienią słowa. Czy mężczyźni potrafią sobie wybaczyć coś takiego, hm? Umniejszanie - odejmowanie. Zawiść, nie możesz mieć za dużo, bo innych zbyt zaboli. Masz być przeciętny, równy, nigdy nie wybiegać. Uraz - niezagojona rana, ciągle się otwierająca i krwawiąca. Używki - ucieczka, cienka granica między rock'n'rollem, a nieszczęściem. Musisz być ostrożny, umiejętnie ich używać, wszystko jest dla ludzi, więc nie mówię nie. Jeśli potrafisz być pewny siebie tylko po alkoholu, to lepiej nie przestawaj pić. Alkohol daje luz czy ujawnia to, co siedzi głęboko? Sprawdź czy umiesz jeszcze bawić się bez alkoholu, jeśli nie, pomyśl o odwyku. Wiedza - patrz IQ, mądrość - wyspecjalizowana dziedzina na 100% czy w każdej po 30? Wrażliwość - dotyk, łzy. Być wrażliwym, to być dobrym człowiekiem. Wybryk - głupota, młodość, alkohol, jednorazowość. Nikt nie jest ideałem, każdy ma na koncie wiele nieprzemyślanych decyzji, ale wyciągnąć konsekwencje i nie popełnić go drugi raz, to już dorosłość. Wyobraźnia - pobudzanie, bogactwo, zmysły, wyostrzenie. Sztuka. Zabójstwo - zemsta, wybaczenie. Pozbawienie życia zasłużenie czy nieświadomie? Karma. Prawo karmy - przyczyna i skutek. Grzech, niebo, piekło? Polepszenie świata, ulga. Zazdrość - chciwość, pies ogrodnika. Choroba czy zdrowe podejście? Czy można kochać bez zazdrości? Czy jest to zawsze transakcja wiązana? Choroba kobiet czy mężczyzn? W ogóle zależna od płci? Zdrada - rozczarowanie, zemsta. Zawód, brak zaufania, konsekwencje, niemożliwość ponownego odbudowania. Trudność. Fizyczna czy siedząca głęboko w psychice, w środku, która jest gorsza, bardziej bolesna? Ból. Krzyk. Złość.
Pewność jutra czy nieskalkulowane ryzyko dnia następnego? Umowa na dwa lata czy wilczy bilet? Życie z Nimi czy Świat na rok? Szukanie Jego czy znalezienie Siebie?
Prysznic czy kąpiel? Oszczędność czy chwila przyjemności z rozrzutności? Papieros czy zdrowie? Tylko seks czy aż seks?
Dieta czy kolacja? Czerwony czy czarny? Cofnięcie się, wstąpienie na utarty szlak, czy wieczne poczucie inności? Pisać czy mówić? Prawda czy kłamstwo?
Czytać czy napisać? Słuchać czy mówić? Wino czy wódka? Powolny rozwój czy impuls? Relaks czy nagły przypływ energii?
Słuchanie siebie czy innych? Pewny krok czy nietrzeźwe,oderwane od rzeczywistości rozmyślanie? Budowanie muru czy otworzenie furtki? Komu otworzyć, a komu zamknąć?
Jak znaleźć odpowiedzi na te pytania, napisane w ciągu dziesięciu minut, kiedy powstało już wiele innych? Jak znaleźć swój złoty środek? 'Jak zaspokoić głód wiedzy drugiego człowieka, a jednocześnie go nie pogryźć?'
Tak jestem lepsza od tysięcy innych, zaczynam być tego świadoma. Po tym zdaniu wkleisz mnie do albumu z serii Przerośnięte Ego, którzy uwielbiają siebie, ale ja nie uwielbiam siebie, spokojnie wypowiadam, że jestem lepsza od całego tłumu. Nie jestem doskonała, ale (kurwa zawsze ale, taka choroba) mam coś czego nie kupisz, nie nauczysz się, mam mózg, działający i nie zawaham się go użyć.
Co daje mi poczucie wyższości? Tak jest to i blog, z którego jestem dumna. Z jego nazwy, z postów, które są o czymś, o czym myślę, o czym rozmawiam, a potem potrafię to napisać. Potrafię to zrobić w sposób, który mi się podoba, a jestem krytyczna w stosunku do siebie.
Nie mam prawa czuć się normalna, przyjmując większość ze swoimi ideami,ideałami - ja tam nie pasuję. I jest mi trudniej, ale jestem bogatsza o miliony niewidzialnych pieniędzy.
Moje analizy, dociekania, 'szukanie sensu wśród wersów, mądrych wierszy' są pewnie niezrozumiałe. Po co? Po to, żeby wyjaśnić sobie dlaczego. Nie lubię nie wiedzieć. Jestem głupia i mogę się do tego przyznać, nie wiem wielu oczywistych faktów, ale wiem o tym. Znów plus dla mnie. Wiem, gdzie tego szukać, gdzie znaleźć odpowiedź. Co powoduje, że potrafię 30 razy przesłuchać płytę szukając w niej, właśnie czego? Uwielbiam mądrych ludzi, ich aforyzmy, czuję się wtedy mała w stosunku do nich, ale wielka w porównaniu do całej masy, bo ja TO znalazłam i teraz potrafię tego użyć. W dobie natłoku informacji wyselekcjonować te wartościowe, to też stawia mnie w całkiem dobrej pozycji.
Możesz nazwać mnie kim chcesz, ale ja, pisząc, mówiąc, myśląc jestem miliony lat świetlnych przed ogółem. Stoję z boku, czasem mówię do lustra, ale mam siebie, swoją jedyna Monę, która igra ze światem, a całą resztę zostawia w tyle.
Tym egoistycznym wywodem życzę dobrej nocy, moje Ego idzie spać, żeby jutro mogło znów rosnąć.
Kochamy
siebie, uwielbiamy swoje zalety, ale nie potrafimy wyjrzeć poza
czubek naszej doskonałości i śmiać się z tego, co jest komiczne w nas. Czy to
takie trudne? Ponoć "tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich
słabostek". Choćbyśmy się zesrali na miętowo zawsze zabraknie nam
odrobina, milimetr, milisekunda do osiągniecia idealnego, wymarzonego stanu.
Pozostaje
pytanie czy tego można się nauczyć? Trzeba zaakceptować siebie po prostu,
trudno nigdy nie będę Calineczką -160 cm w rozmiarze 36, ale co mam na to poradzić?
Codziennie płakać, że nie wpisuję się w wymyślone przez tłum idiotów ‘normy’?
Dziś zaczyna panować moda na retro, już gdzieś tam wspominałam o oldskulu,
który wraca ze zdwojoną mocą. Chyba nie umiemy już się rozwijać, wymyślać
naszych, ale tak naszych, że kurwa naszych przedmiotów powstałych w XXI wieku
stworzonych przez ludzi XXI wieku dla ludzi XXII wieku, noż co jest grane?
Kopiuj, wklej, tylko to potrafimy? Nosić buty, fretki i skóry jak nasze babki?
‘Polacy nie
gęsi, swój język mają’ – tak może było wtedy, kiedy te słowa powstały, a teraz
można nas opisać:
„O jaki ja
jestem, Polak Wyjątkowy
Myślę dupą, i nie mam głowy
Kieruję się sercem, dumą i honorem”
Mianuje
siebie władcą mojego świata, tego tutaj opisanego, nie czekam na ripostę, nie
muszę tłumaczyć sensu, przeczytasz, zrozumiesz, jeśli nie trudno. Szukanie
osób, z którymi ‘warto rozmawiać’ stało się walką z wiatrakami, po prostu się
kurwa nie chce. Przekonywać, pokazywać, starać się i nic, nadal stoi obok
Ciebie – jak to pani Barbara powiedziała: ‘Ciemnogród, to jest kurwa Ciemnogród, nic na to
nie poradzisz’.
Wyjeżdżamy za
granicę, a tam wstyd nam się przyznać, że jesteś z Polski, taki obraz stworzył,
właśnie kto? Pokolenie UŁE, które przeczyściło wszystkie osiedla, bramy, dresy
zostały odprasowane i pojechały zarabiać funty, euro? A może jeszcze wcześniej,
kiedy ‘była komuna’ i pognali rodacy w nadziei na lepsze jutro? Ale, dla mnie
niezrozumiałe, jak to dużo rzeczy na tym dzisiejszym, marnym padole dlaczego
staliśmy się pośmiewiskiem na skalę europejską z możliwością eskalacji
oczywiście niestety.
Dlaczego
Polacy nie potrafią być dumni z tego, że są Polakami, żaden naród nie jest
idealny, żaden kraj nie zaspokoi potrzeb swoich obywateli, ale jakoś nikt nie
narzeka jak KURWA my. Niezależnie gdybyśmy mieli drugą Irlandię (zanim
zbankrutowała), najlepszy rząd to i tak byłoby nam mało. Polacy – przerost formy
nad treścią. Dziś odbierasz dyplom, tłumacz i eksport.
Chcielibyśmy
wszystko za darmo, zero wysiłku, pracy nad sobą. Tak też jest niżej, na
poziomie ludzi otaczających mnie, bliżej czy dalej. Dlaczego ja mam być
nieliczną jednostką, która potrafi się uśmiać do łez czasem ze swej głupoty,
braku koordynacji ciała z umysłem, momentów w których myślę trzy razy dłużej
niż normalnie, kiedy jestem jak blondynka jak widzę napis ciągnąć to pcham, jak
mówisz w lewo to ja w prawo itp… Mam jedną naprawdę zdystansowaną do siebie
osobę, potrafimy przy składaniu wniosku o dowód i pytaniu o stan cywilny –
kawaler – pośmiać się,
-Kto Cię będzie chciał,
- No jak kto? Sympatia.pl i takie po
prostu żarty o sobie, że Greenpeace zabierze nas z plaży itp…
Ludzie,
nauczcie się śmiać z siebie! Nie ma lepszej zabawy niż przypomnienie sobie
swoich wpadek, śmiech to zdrowie, a od uśmiechu piękne zmarszczki na starość zostają.
Wieczór jest udany, kiedy policzki bolą mnie od wklejonego banana na mą twarz.
A takie gnidy, które obrażą się o coś, o matko, chroń Panie. Nie pożartujesz, a
na dodatek pilnujesz każdego słowa, weź się tu zrelaksuj, odmóżdż się trochę,
bo tego czasem też potrzebujemy, przestać myśleć co mówimy i jak, czy mamy
łokcie na stole, po prostu stać się zwykłym człowiekiem, bez kultury, bez
zapiętego ostatniego guzika, bez wciągniętego brzucha.
Polacy to
chodzący paradoks, jednostki przekonane o swojej megalomanii, a całość jako
naród niedowartościowany twór, który wstydzi się walczyć o uznanie polskiego za
jeden z języków urzędowych, który gotowy zrzec się polskości na rzecz
spójności, absurdy, które wpisują się w naszą historię są nawet nie śmieszne,
żałosne. Czy dziś strach mieć polski paszport?
Zapadłam na ciężką chorobę, objawy możecie czytać prawie
rok. Jak zaczniesz to nie możesz przestać, to wciąga, się nie nudzi. Tak samo
jeśli nawet rzucisz palenie, to nigdy nie odmówisz papierosa przy koksowniku,
dla tych 3 minut żartów, rozmów z dupy, o wszystkim, z palaczami czy tymi,
którzy ‘akurat’ nie mają :)
Następuje mimowolny rozwój twojej osoby poprzez pisanie.
Ewolucja, którą widzę ja sama, nawet mogłabym nazwać ją rewolucją, tylko
dokonywała się aż rok, czyli trochę za wolno z punktu wymagań ideologicznych.
Ale prowadzę tu monolog, mój własny pojebany wywód. Oceniam
siebie i świat. Szukam wspólnej osi. Język pisany jest inny od tego używanego
na co dzień, zwłaszcza w dialogu, tam musi nastąpić akcja-reakcja, a tutaj mam
czas na przemyślenie słowa, to ja dyktuje tempo, a nie rozmówca przewracający
oczami, poganiając mnie.
Napisałam ostatni post o lustrze i gdy wpadłam na pomysł z
kawałkiem Myslovitz napuszyłam się jak paw z dumy. Pomyślałam – jakaż ty
wspaniałomyślna! Chodzący, a właściwie piszący ideał… :]
Nie każdemu pasowałoby pisanie bloga, też kiedyś myślałam,
że to opisywanie każdej wizyty w toalecie, każdej chwili spędzonej z kimś.
Mówiłam, że przecież nie miałabym o czym pisać, moje życie nie jest usłane
przygodami, wyszukanymi motywami. Zostawiałam blogi dla tych ‘zajebistych’
Aż pomyślałam też mogę być zajebista i oto jestem, „myślę,
więc jestem”.
Chcę więcej, chcę czytać siebie na papierze, dotykając moich
zdań, a nie tylko oglądając na monitorze i nie chodzi mi o wydruk moich postów,
domyślcie się! :]
Na tą chorobę chyba nie ma antidotum, jest już nieuleczalna,
nawet jeśli kiedyś zabraknie mi czasu na pisanie, czy cokolwiek sprawi, że już
nie będę pisać, to w głowie zostaje taki mały element, który powoduje, że
słuchając, rozmawiając zastanawiasz się jakby to napisać. Idę i myślę, jedno
zdanie, mogłoby być niezłe. Napięcie jest wrogiem kreatywności, toteż muszę być
wiotka żeby pisać. Wiotka w umyśle, nad ciałem nadal pracuję :]
Blogerzy, czy oni się tak naprawdę znają? Znajdujesz, kogoś,
kto pisze o podobnych problemach, ma to coś, co sprawia, że chcesz przelecieć jego posta, czy w konfrontacji
stanie się podobnie? „Nie powiedziałeś w ryj, nie powiedziałeś nic”. Można to
spłycić i zinterpretować tylko na poziomie szczerości, ale można rozwinąć i
szukać znaku równości w wirtualnym i rzeczywistym świecie. Czy ja, Monika, dziewucha
i zlaonamona.blogspot.com to dwie inne osoby? Różne, ale nie inne.
Uzupełniające się, działające na jednym kablu, mające wspólne łącza, nigdy się
nie kłócące ze sobą. Byłoby to niemożliwe dla mnie, którejkolwiek ‘Ja’
pisać, a myśleć inaczej, mówić, a pisać
co innego. Harmonia, wiecie, że jestem zwolenniczką Yin i Yang.
Powstaje pytanie czy blogowanie stanie się jednym z
kryteriów przy selekcjonowaniu materiału na partnera, na przyjaciela? Czy
musisz mieć to 60 wpisów, żebym zobaczyła czy warto? Nie, bo jeśli potrafisz
powiedzieć, to co ja piszę, to po cholerę Ci blog, a co jeśli nie będziesz taki
jak w blogu, a może te wpisy mają być oceną Ciebie, o której Ty masz nie
wiedzieć. Ciekawe jak to wygląda, poznajesz kogoś, powiedzmy mija rok i nagle
wychodzi przypadkowo, że blogujesz (głupie słowo swą drogą), wielkie
zdziwienie. „Nigdy nie myślałem…eeee” Kot myślał i zdechł.
Czy pisząc nie dajemy sobie +100 do zajebistości i mówimy do
innych” za wysokie progi na twe nogi”? Umiejętnie wypowiadać się tak. Ale już w
podstawówce uczyliśmy się pisac wypracowań, więc jest to jedna z dziedzin, w
której kształcono nas, dlaczego to porzucić, kiedy ma się tyle do powiedzenia?
Argumenty o ocenie przez pryzmat ‘piszesz czy nie piszesz’ były tylko w
powietrze rzuconymi tezami, nie potwierdzam ich, absolutnie, ale coś tam w
duszy gra, kiedy możesz podyskutować o swoich wpisach :]
Pisać może 'każdy', ale to nie jest dla 'każdego'.
Dziś czytałam o
eksperymencie, kobieta zdecydowała się przez rok nie patrzeć w lustro i oto
natchnęło mnie.
Kim tak naprawdę się staniesz zapominając jak wyglądasz? Jak
długo zapamiętasz swoje zmarszczki, swoje piegi, siebie? Musisz zrezygnować z
makijażu, bo bez zwierciadełka ciężko. Wyrzekasz się także przypadkowych
zerknięć w szklaną taflę, choćby w aucie. Jesteś nadal sobą, ale bez twarzy.
Tak jakby człowiekowi zabrać imię czy nazwisko. Odbicie towarzyszy nam od
dzieciństwa, to zaskoczenie, kiedy mamy ok. roku i pokazują nam siebie w
lustrze. Co się wtedy dzieje w umyśle takiego bobasa? Przecież nie mamy świadomości
jak wyglądamy, równie dobrze mogliby nam pokazać kogoś innego, a my uwierzylibyśmy.
Znamy siebie z dotyku, z możliwości zobaczenia prawie całego ciała, ale nie
twarzy, jak sobie wyobrażamy siebie?
Staram się teraz zliczyć ile razy w ciągu dnia zerkam w taflę, to jest niepoliczalne, to jest zupełnie
nieświadome, szukanie naszych niedoskonałości, to nawet nie jest nawyk, to jest
tak oczywiste, jak jedzenie czy pragnienie.
Rozmyślam o mocy zmysłów, nie potrafiłabym oddać żadnego,
one opisują świat na moje zlecenie, podpowiadają i odradzają, taka umowa na
czas nieokreślony z pewną dozą ryzyka, że kiedyś mogą mi ją wypowiedzieć. Osoba
niewidoma, nigdy siebie nie widziała, a nawet gdyby odzyskała wzrok można by ja
tak łatwo zwieść, oszukać, przetrzymać chwilę bez lustra, jak to musi pobudzać
wyobraźnię.
Zadanie na dziś, wyobraź sobie swoją twarz. To byłby ciekawy
eksperyment, zaprosić 20 ludzi, zawiązać sobie nawzajem oczy i poznawać swoje
twarze, rejestrować nasze przemyślenia, a potem skonfrontować z obrazem
rzeczywistym. Jak daleko sięga nasz umysł, co może stworzyć na podstawie gładkiej
cery, okrągłej twarzy, szpiczastego nosa, wydatnych ust? Ciekawa opcja na
wieczór np. singli, dotyk zawsze zbliża, czy tego chcesz, czy nie. Można
zakochać się w delikatności dłoni przecież i nie chodzi o krem do rąk, ale
sposób w jaki są prowadzone.
Wezmę za rękę moje odbicie i razem spróbujemy poznać życie.
Odbicie może być zniekształcone, czy to przez nasz pryzmat,
światło czy rodzaj powłoki, jest takie prawdziwe, a jednocześnie może tak nas
perfidnie okłamać. To jest tylko nasza osłona tego, co mamy w środku. Dziś opakowanie jest
ważniejsze od zawartości, dlatego o kobiecie, która zdecydowała się na taki
roczny eksperyment czytam w 'Focusie'. Jesteśmy niewolnikami swego wyglądu,
stawia się nam dress code, tak wypada, tak nie wolno. Twarz też niedługo
dostanie swoje wymogi, choć już tak bywa:
-Z taką twarzą?
- Nie tutaj na pewno.
Boję się czasem patrzeć w lustro, moje odbicie potrafi mnie
zaskoczyć. Zapominam siebie. Czy potrafiłabym sporządzić swój autoportret, ale
nie kierując się obrazem z zwierciadła, tylko zapamiętanym obrazem siebie?
Rzecz trudna. Odbicie nasze jest tak efemeryczne, jedno mrugnięcie i znika, odejdziesz
trochę dalej, nabierzesz dystansu i zobaczysz inną twarz. Lustro jest też
dzisiejszym najtańszym narzędziem próżności – „Lustereczko, lustereczko,
powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie”. Możesz nie zobaczyć nic
więcej niż czubek własnego nosa, ale możesz także dostrzec oddalony, drugi plan
twojego życia.
UWAGA! OBIEKTY WIDOCZNE W LUSTERKU WYDAJĄ SIĘ BLIŻSZE NIŻ W
RZECZYWISTOŚCI!
Świat otwiera przede mną bramy mojej Ziemi Obiecanej, czy on
wie, że to On jest nią? Cały, ze swoimi zwrotnikami, równoleżnikami i
południkami.
Wzgórza Syjonu – ‘kraina wolności, moich słabości’. Jestem
świadoma swoich wad i zalet, podchodzę do siebie z przymrużeniem oka, z
dystansem? Czym jest dystans? Zdrowym spojrzeniem na siebie? Możliwością
dostrzeżenia czegoś innego niż pogoń za tzw. normalnym życiem? Chcę zrezygnować z tego, cofnąć się do
prymitywnego człowieka, który mówi prawdę, nie koloruje, który poznaje poprzez
autopsję. Badam świat empirycznie z dodatkiem racjonalizmu. Uruchamiam zmysły.
Chyba jestem bardziej zwolenniczką empiryzmu. Bodźce, zmysły to one kształtują
mój obraz rzeczywistości. Być realistką? Ciężko. Czuć co dzień chłód nas
otaczający bez tych małych elementów, bez zapachów, bez pięknych wschodów
słońca, bez nieustannego uśmiechu? Bo przecież nie wypada dziś się śmiać, z
jakiej racji? Tyle zła, tyle nieszczęść, a ja mogę znaleźć powód do śmiechu,
który innego może przerazić. Dlaczego tak mało dziś jest uniwersalizmu, wszystko
jest subiektywne, ważne dla mnie, ale już nie dla Ciebie. Czasem ciężko mi to
zrozumieć, że ktoś nie myśli tak jak ja. Oceniam, choć staram się tego unikać, ale
nie umiem. Mogą oceniać także mnie, nie bronię, a wręcz zachęcam. Potrzeba konfrontacji, zderzenia siebie, swoich myśli z drugą osobą, tego oczekuję.
Patrzę między wierszami, szukam czegoś, czego Ty nie zobaczysz. Każdy z nas ma kilka twarzy, to jest całkiem normalne. Nawet największy cwaniak potrafi wzruszyć się, zrobić się skromny, możesz go zaskoczyć czymś tak zwyczajnym. To jest chyba najpiękniejsza rzecz, sprzedać kawałek siebie komuś, ale sprzedać bezinteresownie, pokazać kawałek czegoś, czym my się znudziliśmy, co my znamy, a on mimo swojego muru dookoła postawionego bardzo wysoko, zakończonego drutem kolczastym wpuści Cię i potrafi powiedzieć zwykłe dziękuję, które zapamiętasz. Dziś słowa przepraszam i dziękuję zostały zastąpione zdrobnieniami, angielskimi odpowiednikami, ale one tak naprawdę niewiele znaczą. Są nadużywane i przez to straciły swoje prawdziwe znaczenie. To realne 8 liter, 3 sylaby i wiesz, że warto.
Czy te bramy Syjonu są tak blisko?Ciężko mi odpowiedzieć, ile można szukać szczęścia, spokoju, porozumienia bez słów, między wierszami, może trzeba odciąć się, poznać coś nowego, nienudzącego się, być panem siebie i swego czasu, mając pełne konto i dyrygować swoją orkiestrą, gdzie batutą będzie wewnętrzny głos chcący poznania. Coś czego nie chcesz kupić ani sprzedać, chcesz to po prostu mieć, dla siebie, na zawsze w środku.
Bujam się w rytm reggae, ta pozytywna energia, pokój, zbawcza moc dla ducha odcięta od całej agresji, przemocy, przyroda.
A dopełnieniem niech będzie:
Wyobraź sobie, że nie słyszysz, czy dasz radę oczami usłyszeć ten utwór? Jeśli go nigdy nie słyszałeś wodze twojej wyobraźni nie powinny dać się ograniczyć. Wokalista, czy wokalista? Jaki typ muzyki? Ciekawa zabawa w ciszę, którą słyszą twoje uszy, a oczy widzą tak wiele wersów, prawdziwych myśli autora, który chce Coś powiedzieć Tobie, Mnie, całemu światu.
Zabawa w kreatywność, w pobudzanie wyobraźni, oderwanie się od Ziemi, uniesienie się.
Rytm, intonacja, wokal, podkład.
Wierzyć, lecz nie w to w co wszyscy wierzą
W siebie, wtedy Ciebie nie zwyciężą Ty, za Twoje ja w Ciebie uderzą Oni, utnij łeb syczącym wężom
Każdy równy, nikt równiejszy Ci na górze chcą być lepsi Tu na dole nie ma różnic Każdy inny, wszyscy równi Każdy dumny z tego co ma choć tego mało Każdy dumny, choć nie wiadomo co by się działo Bo u mnie zawsze dumnie i nie ma innej opcji Honoru się nie traci nie ma takiej możliwości Zawsze z uniesioną głową, postawa wyprostowana Nie klękam na kolana przed ludźmi w sutannach Jak masz czyste sumienie to pierwszy rzuć kamieniem W tych złych, bez znanych granic, zranić za nic, co to dla nich, zrób to za nich zanim Ciebie przyjdzie zranić (Zanim Ciebie przyjdzie zranić)
Wierzyć, lecz nie w to w co wszyscy wierzą W siebie, wtedy Ciebie nie zwyciężą Ty, za Twoje ja w Ciebie uderzą Oni, utnij łeb syczącym wężom.
Mieć prawa, i nie tylko prawo głosu Prawa, które są prawem milionów osób Znać prawa a nie tylko im podlegać Wiedzieć, że je masz, umieć o nie zabiegać Nie być odcieniem szarości Szarej polskiej rzeczywistości Mieć barwę, i nie tylko barwę głosu Głos, który zabrzmi siłą tysiąca głosów Mieć poglądy i na nie argumenty Kształcić i rozwijać się by być kompetentnym Nie przyjmować bezkrytycznie żadnych prawd Wątpliwe autorytety – pełen jest ich ten świat Wątpię, więc myślę, więc jestem Nie wierzę ślepo w nic bo to bezsens I tak wątpić, to metoda właśnie ta Wątpić, nawet gdy coś jest z USA Używać rozumu by wyróżnić się z tłumu Do przodu pobiec, a nie zostać w stadzie owiec Być racjonalistą, fundamentalistą Powiedzieć: sam zrobię wszystko Aby fanatyzm zniknął
Wierzyć, lecz nie w to w co wszyscy wierzą W siebie, wtedy Ciebie nie zwyciężą Ty, za Twoje ja w Ciebie uderzą Oni, utnij łeb syczącym wężom.
Skąd się bierze gust? O gustach się nie dyskutuje, ale mój jest różnorodny jak barwy kameleona. Nie potrafię uogólnić kategorii, których nie lubię. Każdy zbiór A ma tyle elementów, że nawet jeśli spodoba mi się tylko jeden to nie mam prawa przekreślić całej grupy. Łatwo jest powiedzieć, że nie lubię czegoś, bez poznania tego. Co powoduje, że ja lubię to, a ty już nie? Gdzie to jest zapisane, czy mamy prawo się zmieniać, kreować własny światopogląd metodą poznawczą? Dziś mogę kochać Kazika, a jutro odkryję bogactwo tekstów jednego z autorów hiphopowych. Czy to znaczy, że nie mam ukierunkowanego gustu? Nie! To znaczy, że szukam papierów wartościowych, które odnotowują hossę na giełdzie, na moim rynku, który jest nieustannie rewaloryzowany. Jest niestabilny, tak, ale ma ogromne powierzchnie wykluczające coś, co nie jest wartościowe dla mnie. Staram się nie tracić czasu na coś, co wiem, że nie da mi żadnej korzyści, czy to materialnej, czy duchowej, bo jest tyle nieznanych dla mnie rzeczy, które Ja, sama chcę poznać, bez szkolnego przymusu, bez presji kogokolwiek. Jestem pogrążona w poznawaniu wszystkiego, czego nie znam. Chłonę polecenia, lektury, tylko po to, aby poznać siebie, aby umieć bronić swoich racji, aby je mieć, aby mieć odnośnik do moich myśli, takich kosmicznych, oderwanych od rzeczywistości. Inaczej stanę się ograniczona, wdepnę w formę, która zabetonuje mnie.
Więc bawię się, wyobrażam sobie muzykę, słucham obrazów, pomylone gary, pamiętacie tę grę? Słodki smak dzieciństwa i beztroski...
Jestem mała, niby w dowodzie mam 178 cm, zdmuchnęłaby mnie
chyba tylko Katrina, a jestem małą glistą, która ślizga się po powierzchni. Ten
charakterystyczny sposób poruszania się. Muszę się cofnąć, naburmuszyć,
napuszyć i dopiero ruszyć do przodu. Jaka barwna metafora na dzień dobry o 16.
Czy jestem wielka czy malutka? Potrafię być taka i taka. Nie
jest tak, że od 7-18 spinam się i muszę być twarda, napięta, władcza, a po 18
jestem miękka jak penis po stosunku. Nic bardziej mylnego. Jestem chyba
dwubiegunowa, ale nie w sposób destrukcyjny dla siebie, po prostu sytuacja,
czas, osoba determinuje moje, właśnie co? Ego, zachowanie, wartości, które mam
w głowie, sercu czy dupie? Dostosowuję się. Taka już moja natura, zawsze mam
siebie w garści, ale potrafię się zmniejszyć lub zwiększyć. Rosnę, kiedy się
uczę, rozwijam, kiedy słucham ludzi mądrych, bogatych wewnętrznie, którzy mnie
potrafią zagiąć, sprowokować. Pomniejszam się, kiedy to ja jestem górą, ciągle,
to Ona nam coś wymyśli, to Ona jak zaplanuje
to będzie dobrze, Ona, Ona. Wtedy jestem niby wielka, ale tylko w Ich oczach, a w swoich
liliputem, bo nie mam kogoś, kto mnie porwie, podpuści, chyba, że lewa prawą. Łatwo daje się sprowokować nie zaprzeczę, przyczepiam
się do szczegółów, jeśli obronisz swoją rację, znów sprowadzisz mnie do parteru
niby powinnam się skulić, ale ja trochę masochistyczną mam naturę, przemyślę
to. Czasem chodzi to za mną trochę czasu, trawię, ale coś z tego wynoszę. Twój
wygrany pojedynek jest dla mnie kolejną nauką siebie, czyli na plus dla mnie i
dla Ciebie jednocześnie.
Czy władza się nudzi? Zależy na jaką skalę, jeśli będzie się
rozrastać to pewnie nie, ale wielkie prawdopodobieństwo, że stanę się
destrukcyjna, nie będę umiała już żyć z kimś na równi, zawsze górą. Władza
absolutna nigdy nie będzie zdrowa, a taka częściowa da nam jakąś satysfakcję? Taka
natura ludzka, że chcemy więcej, nie spoczniemy, póki nie osiągniemy celu.
Ostatnio tak myślałam jakiego faceta potrzebuję, podobno albo równego, albo
takiego, który będzie pode mną. Mam władczy charakter, wrednego skorpiona, ale
jestem tego w pełni świadoma i to jest najzdrowsza rzecz jaką mam w głowie,
dystans, którym tnę przez mój krytyczny pryzmat, ale także siebie, więc jestem
fair, nikt mi nie zarzuci nierówności. Każdy inny, wszyscy równi. Ale dziś
każdy chce być równiejszy. Potrafię powiedzieć, że nie jestem idealna, że nie
zawsze spełnię twoje oczekiwania, że stworzyłam swój obraz może na wyrost, nie
wiem. Nie będę nigdy w stanie przewidzieć czego chcesz i zaskoczyć Cię, uda mi
się parę razy, parę razy rozczaruję, nic na to nie poradzę. Wracając do tematu faceta, ciężko znaleźć mężczyznę, nie pizdę, który się nie przestraszy kiedy mam coś do powiedzenia, kiedy wiem czego chcę, a może nawet i wiem, czego on chce :] Boją się. Chcą mieć trochę władzy nad kobietą, sterować nią, więc im nie po drodze taka opcja...
Czy jestem Świrem? Czy mam swoje zboczenia, natręctwa? Jasne, czasem myślę, że mam przyzwyczajenia jak staruch, spróchniały, który zawsze musi iść jedną drogą, ale z drugiej strony w mig się przystosowuję. Jestem małą istotą w wielkim świecie, lubię robić, otrzymywać małe rzeczy w oczekiwaniu na te wielkie. Mała rzecz, a cieszy. Detale, które budują nasz świat zarazem stawiają wysoki mur wokół nas, czy ktoś znajdzie w nim dziurę, czy wykradnie trochę nas, a może to my sami otworzymy furtkę? Im więcej myślę, tworzę jakieś ideały, tym bardziej oddalam się od znalezienia go, taka dziwna odwrotnie proporcjonalna zależność.
Dziś jestem mała, czy urosnę? A może już urosłam i teraz będę tylko maleć? Nie chciałabym dopuścić do takie opcji, ciągle do przodu, ciągła praca, czytanie, pisanie, słuchanie, rozumienie. Świat czasowników, czynności, które wypełniają dobę, rok, życie. Dążę do formy dokonanej tych czasowników, usłyszałam, zobaczyłam, zrobiłam.